Od "Euforii" do Vegi. Penisy coraz częściej szokują na ekranie, ale dlaczego... nie są prawdziwe?

Ola Gersz
Piersi i wagina mało kogo już szokują. Kobiece ciało przez lata stało się atrakcyjnym produktem, które w nagiej wersji eksponowano w filmach, serialach czy teledyskach przy każdej możliwej okazji. Nieważne, że nie miało to żadnego znaczenia dla fabuły –"gołe cycki" miały przyciągnąć widza. Jednak od kilku lat coraz częściej widzimy na ekranie męskie ciało. I nie mówimy tutaj o pośladkach, ale o penisach, wcześniej starannie cenzurowanych. W popkulturze nastąpiło równouprawnienie? Sprawa wcale nie jest taka prosta, bo penis waginie wciąż jest na ekranie nierówny. Plus w większości przypadków jest... prostetykiem.
Penisy coraz częściej pojawiają się na ekranie. Ale te prawdziwe (jak na załączonym obrazku) są rzadkie Fot. Kadr z serialu "Euforia" / HBO
2019 rok. "Euforia" doczekała się dopiero drugiego odcinka nowego sezonu, a już pojawia się na ustach wszystkich. I nie z powodu znakomitej Zendayi, zjawiskowej Hunter Schafer czy obsesji na punkcie brokatu. Chodzi o penisy. W jednej ze scen pojawia się ich aż trzydzieści. Kiedy Nate – szkolny atleta, który jako dziecko poznał mroczny sekret swojego ojca (seksualne akty z obcymi ludźmi i amatorska pornografia) – wchodzi do szkolnej szatni po zwycięskim meczu, otaczają go penisy nagich, świętujących kolegów.


"Nienawidził szatni. Tego, że jego kumpli nie krępowała nagość. Gadali z nim, machając fiutami. Zawsze skupiał się na utrzymaniu kontaktu wzrokowego. Czasem się zapomniał i dostrzegał czyjegoś penisa" – mówi z offu narratorka Rue o bohaterze, który od 12 roku życia ma obsesję na punkcie atrakcyjnego, wysportowanego i... gładkiego ciała. O 30 penisach mówią wszyscy, mimo że już w pierwszym odcinku Eric Dane pokazuje "swoje" przyrodzenie podczas seksu z transpłciową nastolatką.

2022 rok. Drugi sezon "Euforii" zaczyna się od postrzelenia mężczyzny podczas aktu seksu oralnego – kamera pokazuje zbliżenie jego penisa we wzwodzie. Dalej męskich przyrodzeń jest jeszcze więcej: nadzy dilerzy narkotyków sprawdzani przez "goryla" swojej szefowej pod kątem podsłuchów, chłopak załatwiający się w ubikacji, uczniowie myjący się pod prysznicem po zajęciach sportowych czy w końcu kilkuminutowy monolog Cala Jacobsa (znowu Dane) z penisem wystającym ze spodni.

Podczas gdy o penisach w "Euforii" – z racji gigantycznej popularności serialu – jest najgłośniej, to nie jest to jedyny twór popkultury, który pokazuje mężczyzn full frontal. Dlaczego mainstreamowe telewizja oraz kino nagle przestały cenzurować nagie męskie ciało? I dlaczego budzi to aż takie kontrowersje, podczas gdy kobieca nagość jest już "oswojona"?

HBO, daj nam penisy!

"W serialach od 'Gry o tron' do 'Czystej krwi' ciała kobiet są często i zdecydowanie nagie – w przeciwieństwie do męskich. Nie jest to wcale nowy problem, lecz pozostaje nierozwiązany, a my cały czas zadajemy sobie to samo pytanie: co jest aż tak potężnego i tak niebezpiecznego w nagim męskim ciele, że trzyma się je w ukryciu, podczas gdy piersi i kobiece pupy można pokazać bez mrugnięcia okiem? Dlaczego męscy bohaterowie muszą 'zachowywać godność', mimo że ich koleżanki już dawno się rozebrały?" – zastanawiał się prawie osiem lat temu portal "Bustle".

A zaledwie kilka miesięcy wcześniej Rebecca Pahle pisała na pajiba.com: "Jestem cholernie dużą fanką 'Gry o tron'. Ale jednej rzeczy w serialu nie lubię – rzeczy, która psuje, skądinąd fantastyczne, połączenie mieczy, czarów, seksu i przemocy. Tego, że jest za mało penisów". Te – mimo że pokazywane były przelotnie – znikały bowiem w gąszczu atrakcyjnych, kobiecych ciał.

Autorka, która zaznacza, że jest aseksualna, zauważyła, że mimo że "Gra o tron" słynie ze śmiałych scen, to ich bohaterkami są głównie kobiety. "Widzieliśmy wiele tyłków, męskich i damskich, ale nikt, kto ogląda serial, nie może zaprzeczyć temu, że tylko nagie kobiety służą jako 'przyjemność dla oka'. Pierwszy odcinek czwartego sezonu zawierał nawet scenę, w której Oberyn Martell i Ellaria Sand korzystają z usług prostytutek i – chociaż wyraźnie podkreślono, że są chętnie na zabawianie się i z mężczyznami, i z kobietami – to w nagiej wersji widzimy tylko te ostatnie" – kontynuowała Pahle.

Faktycznie, długo w "Grze o tron" seksualizowano jedynie kobiety – kobiecą nagość pokazywano przy dosłownie każdej okazji, nawet jeśli (a było tak w większości przypadków) nie miała ona większego znaczenia dla konkretnej sceny czy całej fabuły – tak jakby serial kierowano jedynie dla heteroseksualnych mężczyzn. A jeśli twórcy chcieli cynicznie pokazywać nagość dla czystej, seksualnej przyjemności (która w końcu nabija oglądalność), to czemu nie myśleli o kobietach, gejach i innych?

"Być może stacje telewizyjne sądzą, że męscy widzowie całkowicie akceptują kobiecą nagość i są niechętni mężczyznom ze sprzętem na wierzchu oraz wierzą, że kobiety wolą raczej leżeć na plecach i myśleć o Anglii, niż stanąć twarzą w twarz z męskim członkiem. Penis? Prawdziwy? O bogowie, chyba zemdleję" – ironizowało Bustle.

Tymczasem męskich pup i penisów domagali się i widzowie, i sami aktorzy: Natalie Dormer, Carice van Houten, Sibel Kekilli, Kit Harrington, Peter Dinklage. A CollegeHumor, popularny kanał na YouTube, zrobił o tym cały (skądinąd świetny) skecz. "Za każdą statystkę w tle, która pojawia się topless, za każdą aktorkę, która macha cyckami, ale nie dostaje nawet jednej kwestii, za każdą minutę, którą musimy wytrzymać z tymi idiotycznymi podwójnymi standardami, wisicie nam kawałek pierwszorzędnego męskiego mięska" – zwróciły się aktorki do HBO. W żartach, ale i całkowicie serio. Bo ile można eksponować jedno ciało, a zakrywać drugie?

Panie, ściągajcie bluzki, a panom dziękujemy

Męska nagość była powszechnie eksponowana w sztuce antyku i renesansu, ale w innych epokach pojawiała się znacznie rzadziej niż ta żeńska (wyłączając średniowiecze, w której każda golizna była grzeszna i niemile widziana). W późniejszych latach to półnagie kobiety były gwiazdami burleski i klubów nocnych. Z ciałem kobiet, które w zależności od epoki oburzało mniej lub bardziej, chcąc czy nie chcąc, stopniowo się oswajano.

Nadeszły lata 60. XX wieku. Epoka wyzwolonych dzieci kwiatów i przemian kulturowych oraz czas, gdy po kilkudziesięciu latach odrzucono w Hollywood konserwatywny kodeks Haysa, który zakazywał pokazywania nagości czy seksu pozamałżeńskiego. Wówczas i erotyka, i kobiece ciało powoli zaczęło wkradać się na ekrany. Od pokazania kawałka piersi czy uda twórcy szybko przeszli do biustu i pup.

Nie musimy mówić co działo się później – na skutek "poluzowania obyczajów" i postępującej jak lawina seksualizacji. Kobiece piersi i pupy pojawiały się na olbrzymich billboardach, w raperskich teledyskach i w reklamach opon albo narzędzi ogrodniczych. Kobieta, która pokazywała się nago z własnej woli, jak aktorki, aktywistki czy artystki (chociażby Kate Winslet, Janet Jackson czy Marina Abramović), zawsze dostawała po głowie. To przecież nieprzyzwoite (podobnie jak karmienie piersią w miejscu publicznym!). Ale "szczucie cycem" w głupiej reklamie? To już zupełnie inna bajka.

Męska nagość w mainstreamie praktycznie nie istniała. Naga klatka piersiowa (koniecznie wyrzeźbiona, najlepiej gładka) to jedyne, czego mogliśmy uświadczyć, chociaż były głośne wyjątki, jak Richard Gere w "Amerykańskim Żigolaku" z 1980 roku, który uczynił z niego symbol seksu.

Gadający penis Tommy'ego Lee

Dlatego nic dziwnego, że gdy w 2011 roku Michael Fasbender pokazał się full frontal w filmie "Wstyd", a trzy lata później Charlie Hunman pokazał gołą pupę w serialu "Synowie Anarchii", wybuchały medialne burze. Prawica prorokowała upadek społeczeństwa i pomstowała na demoralizację dzieci, a penis bohatera "Wstydu" był głównym żartem gal Oscarów czy Złotych Globów. Nie mówiąc już o skandalu, jaki wywołał w 2009 roku penis Willema Defoe w kontrowersyjnym "Antychryście" Larsa Von Triera.
Michel Fassbender we "Wstydzie"Fot. Kadr z filmu "Wstyd"
Powoli męska nagość zaczęła pojawiać się na ekranie. Widzowie 6. sezonu "Gry o tron" przelotnie zobaczyli penisa (mało atrakcyjnego) aktora lokalnej trupy, na którego natknęła się przypadkiem Arya Stark, a w 7. – pupę Jona Snowa podczas miłosnej sceny z Daenerys Targaryen. Penis pojawił się w "Orange Is The New Black" Netflixa czy świetnym serialu HBO "Normalni ludzie", którego sceny erotyczne uznawane są za jedne z najlepszych w telewizji, a także filmach: "Wykolejona", "W nowym zwierciadle: Wakacje", "Szalona noc" czy "Sąsiedzi".

Jednak przed "Euforią" penisy nigdy nie były pokazywane aż na tak dużą skalę. Stąd oburzenie, skandal i... zaciekawienie. Prawie trzy lata później męskie przyrodzenie pojawia się w mainstreamie coraz częściej. Ostatnie przykłady? Rodzime "Miłość, seks i pandemia" Patryka Vegi czy serial "Pam & Tommy", w którym Sebastian Stan jako były partner Pameli Anderson Tommy Lee... rozmawia ze swoim penisem. Jak widać, przeszliśmy długą drogę od niepokazywania członka w ogóle do traktowania go jak oddzielnego bohatera serialu.

Męskie genitalia? A fuj!

Cassie w "Euforii" pokazywana jest nago w najodważniejszych konfiguracjach w snach Nate'a Jacobsa, co przez wielu jest krytykowane, ale nie potępiane. Tymczasem wszystkie penisy "Euforii" za każdym razem pojawiają się w kolejnym artykule w stylu: "'Euforia' ma obsesję na punkcie męskich członków". Dlaczego aż tak niechętnie patrzymy na nagie męskie ciało w telewizji? Dlaczego penis szokuje, podczas gdy piersi już nie?

Przede wszystkim nie jesteśmy przyzwyczajeni do męskiej nagości. W naszej kulturze "poważna i dostojna" męskość nie powinna być naga, o czym pisze serwis "The Bustle". Do tego stopnia, że aktor, który rozbiera się na ekranie, jest wychwalany za odwagę i nominowany do szeregu nagród – na te podwójne standardy wskazała krytykowana za liczne nagie sceny Sydney Sweeney z "Euforii".
"Kobieca nagość jest o wiele bardziej akceptowalna i realistyczna, bo po to właśnie są kobiety, prawda? Nagi mężczyzna jest z kolei często postacią słabą i wrażliwą lub szokującą: jest oznaką czystego barbarzyństwa (Khal Drogo), najniższych instynktów, takich jak Król Lear podczas burzy lub walki o życie (Spartakus). Kobieta rozbierze się przy najmniejszej prowokacji, ale nagość mężczyzny jest niewygodna — szczególnie ta, które przyzwala na gapienie się, ponieważ sprowadzana jest wtedy do poziomu kobiety" – pisała JR Thrope.

Poziomu, które przez dekady, nie był równy. Stąd ziewamy na piersiach, ale szeroko otwieramy oczy (lub zawstydzeni je zamykamy), gdy widzimy kawałek jądra. Na widok penisa w naszych ukształtowanych przez patriarchalną i męskocentryczną kulturę głowach głośno wyje syrena alarmowa. Męska nagość była dotąd tak rzadka, że zawstydza nas i krępuje.

Nie można też nie wspomnieć o zwyczajnej niechęci do męskich genitaliów: postrzeganych przez niektórych jako wyglądające dziwnie lub mało estetycznie albo zbyt seksualne czy homoerotyczne. Co innego kształtne piersi. Przez lata na ekranie eksponowano bowiem piersi o regularnym kształcie, jędrne i sprężyste, co u pokoleń kobiet wzmagało kompleksy na punkcie biustu. To powoli się zmienia. Powoli, ale znacznie szybciej, niż widoczność penisa – wciąż wstydliwa i szokująca.

"Euforia" szczuje członkiem?

Ale dlaczego nagle penisy zyskały swój "czas ekranowy"? Niektórzy twierdzą, że jedynie dla szokowania. Że tak jak wiele tytułów szczuje cycem, tak obecnie "Euforia" szczuje penisem. Nie jest to jednak takie proste. Owszem, "Euforia" mogłaby obejść się bez nagości (żeńskiej i męskiej), podobnie jak mógłby obejść się bez niej każdy inny tytuł. Ale czy wtedy nie byłaby to cenzura? Czy nagość nie jest elementem ludzkiego życia? Gdzie jest granica między sztuką i odwzorowywaniem przez nią rzeczywistości a skandalem?

Czym innym jest jednak "szczucie", czyli eksponowanie nagości dla nabijania oglądalności (jak pierwsze sezony "Gry o tron" albo wspomniana scena z 2. sezonu "Euforii", w której Eric Dane całkowicie niepotrzebnie snuje monolog z członkiem wystającym ze spodni), a czym innym pokazywanie nagości w scenach, w których ma ona istotne znaczenie dla rozwoju bohatera czy fabuły. Albo po prostu w scenach, w których pokazywane jest prawdziwe życie: seks, kąpiel, ubieranie się. Nagość jest naturalna i nie musi być seksualna, o czym wciąż zapominamy przyzwyczajeni do długich lat seksualizowania kobiecych ciał. "Ludzie się rozbierają. Taki jest fakt. Jeśli pokazujemy seks, bohaterowie nie będą wiecznie nosić stanika, by zachować przyzwoitość (pozdrawiam
Seks w wielkim mieście'). Rozkazywanie telewizyjnym bohaterom, aby cały czas byli ubrani, byłoby zarówno głupie, jak i znacznie mniej zabawne" – zauważa serwis "Bustle".

Penis piersiom nierówny

I tutaj dochodzimy do głównej różnicy między pokazywaniem męskiej a kobiecej nagości. Ta pierwsza zazwyczaj nie jest seksualizowana. Penisy są najcześciej pokazywane w codziennych sytuacjach i bez erotycznego kontekstu: pod prysznicem, podczas oddawania moczu czy robienia "dwójki" w toalecie podczas przyjęcia. Mężczyzna rozbiera się, gdy jest przeszukiwany albo, jak w "Miłości, seksie i pandemii", chce umyć swojego członka w zlewie.

Penisy nie są pokazywane w atrakcyjny czy pożądliwy sposób. Nie są specjalnie oświetlane czy ucharakteryzowane. Są zwyczajne, naturalne, ludzkie. Zwisające, oklapłe i pomarszczone, chociaż zwykle duże (o czym za chwilę). Po prostu są. Tymczasem przez lata kobiece ciało było pokazywane zgoła inaczej. Było atrakcyjne, gładkie, młode, ogolone i naoliwione. Sutki miały sterczeć, a pośladki być sprężyste. Dopiero w ostatnich latach dzięki ruchowi cialopozytywności zaczynamy widzieć w przestrzeni publicznej normalne kobiece ciała: w całej ich różnorodności i niedoskonałości.

Ale ta różnica w pokazywaniu nagiej kobiecości i męskości (jak wspomniany przykład Cassie i wszystkich penisow "Euforii") wciąż istnieje. Dlaczego? Z powodu tak zwanego męskiego spojrzenia, czyli male gaze. Ukuty przez brytyjską krytyczkę filmową Laurę Mulvey termin "male gaze" jest pokazywaniem kobiety z męskiego, heteroseksualnego punktu widzenia, tak aby była ona atrakcyjnym obiektem do "gapienia się". Słowem: kobieta ma być pokazywana tak, aby facetowi było przyjemnie.

Male gaze ma się dobrze, a każdy przykład pokazywania kobiety nie z męskiej perspektywy (co robią chociażby znakomite reżyserki jak Sophia Coppola, Greta Gerwig czy Maggie Gyllenhaal) witany jest przez widzki, aktywistki i badaczki aplauzem. Męskie ciało nie jest pokazywane przez pryzmat niczyjego spojrzenia, a female gaze bardziej traktuje o pokazywaniu kobiet jako sprawczych podmiotów niż "gapieniu się na gołego faceta".
Oczywiście to drugie również ma miejsce (jak w kostiumowym filmie "Emma", w którym bohater nagle pojawia się nago lub w filmie "Magic Mike"), ale z racji powszechności męskiego spojrzenia jedynie przyczynia się do pokazywania obu płci na równej stopie. Jeśli pokazujemy kobiety jako obiekt seksualny, to albo nie róbmy tego w ogóle, albo tak samo pokazujmy mężczyzn. To jedyne sprawiedliwe wyjście.

Mamy obsesję?

I tak można traktować penisy w "Euforii". Jako stawianie kobiet i mężczyzn na równej pozycji, obalanie tabu dotyczącego męskiej nagości i prowokowane dyskusji o potrzebie równouprawnienia kobiecej i męskiej seksualności. To również znak olbrzymiej zmiany kulturowej, której motorem jest brak wstydu i naturalizm. Ludzie coraz mniej krępują się nagości i pokazania saute: czy to w wersji nagiej, chorej, zapłakanej czy nieatrakcyjnej. Duża w tym zasługa pokolenia Z, które kolejno obala kolejne tabu.

I podczas gdy penis, piersi czy wagina nie zawsze są konieczne i czasami faktycznie mają na celu jedynie szokowanie, to warto przyjrzeć się temu "szczuciu" z innej strony. Jak pokazane jest w danej produkcji ciało? Jak zmienia się postrzeganie nagości? Dlaczego nagość, która pozbawiona jest seksualnego kontekstu, aż tak bardzo nas dziwi? Odpowiedzi na te pytania dzisiaj byłyby inne niż dekadę temu. "Euforia" świetnie pokazuje tę zmianę, ale zarazem demaskuje naszą kulturową obsesję na punkcie penisów – i zdrowo się z niej wyśmiewa. Tak, Sam Levinson, twórca serialu, dobrze wie co robi. Prowokuje widza, pokazuje podwójne standardy płciowe, a jednocześnie oswaja nas z penisem.

No dobrze, ale czemu penisy są sztuczne?

Ale jest tutaj jedno "ale". "Ale", które naszą dyskusję o równouprawnieniu nagości kobiet i mężczyzn stawia pod wielkim znakiem zapytania. Otóż penisy, które widzimy na ekranie w większości... nie są prawdziwe. To prostetyki. Oczywiście również waginy, piersi, a nawet kobiece pupy są często prostetykami, jednak są to bardziej wyjątki niż reguła. Prostetyczne penisy są z kolei regułą.

Prostetykami są praktycznie wszystkie penisy w "Euforii", również ten, którym wymachiwał Cal Jacobs. Wiemy tylko o jedynym prawdziwym penisie: w pierwszym odcinku drugiego sezonu, którego widzimy, gdy epizodyczny bohater (nazwany przez media "toilet guy") siada na sedesie. Aktor Ansel Pierce sam poinformował o tym w mediach społecznościowych, nie kryjąc rozbawienia z burzy, którą rozpętało jego niewinne przyrodzenie w ubikacji.
Czytaj także: "Chodzą jak zombie". "Euforia" pokazuje raka, który toczy społeczeństwo w USA – kryzys opioidowy
Dlaczego aktorzy nie pokazują swojego przyrodzenia? "Prostetyczny penis daje filmowcom całkowitą kontrolę nad jego reprezentacją, a niektórzy wręcz wykorzystują jego elastyczność, aby bezpośrednio nawiązać do kwestii rozmiaru" – tłumaczy Peter Lehman z Arizona State University. Co to oznacza? Że wcale nie posunęliśmy się w podejściu do męskiej nagości aż tak daleko, jak się nam wydaje.

"W rezultacie wykorzystywanie prostetyków odbywa się kosztem najdojrzalszej rzeczy, jaką filmowcy mogliby zrobić, czyli pokazać różnorodne, prawdziwe penisy w sposób, który nie ma specjalnego znaczenia dla postaci czy fabuły. Choć 'Spartakus' sugerował, że jest inaczej, wszyscy gladiatorzy naprawdę nie mieli dużych penisów. A rozmiar i kształt penisa nie miały nic wspólnego z ich siłą, mocą, męskością czy seksualnością" – podkreśla badacz. Jednak "Euforia" nawet prostetyki pokazuje różnorodnie, obalając obsesję na punkcie rozmiaru i powiązaną z nią toksyczną męskość.

Czy penisy w końcu przestaną nas szokować? Czy będą tak samo seksualizowane jak ciało kobiet, a może wręcz przeciwnie – zakończą ekranową seksualizację wszystkich ciał raz na zawsze? I czy mężczyźni doczekają się na ekranie różnorodnej reprezentacji swoich członków? Wiele pytań pozostaje otwartych, ale widząc tempo kulturowych przemian nie będziemy musieli długo czekać na odpowiedzi.