Dlaczego Joanna Kurowska zmieniła imię na studiach? W dokumentach widnieje inne
W jednym z najnowszych wywiadów Joanna Kurowska, znana z hitowych seriali "Graczykowie" czy "Świat według Kiepskich", opowiedziała historię wiążącą się ze zmianą imienia. Okazuje się, że w dokumentach wcale nie figuruje jako Joanna. "Mam same kłopoty przez to imię" – podkreśliła.
Niedawno wydała książkę pt."Każdy dzień jest cudem", w której opowiedziała niejedną historię ze swojego życia prywatnego - młodości, pracy, a nawet czasu nauki na łódzkiej filmówce. Warto wspomnieć, że tam właśnie ukończyła studia aktorskie pod koniec lat 80.
Jak naprawdę ma na imię Joanna Kurowska? Oto, co widnieje w jej dokumentach
Aktorka udzieliła wywiadu na łamach Plejady. Opowiedziała o tym przez jaką propozycję dostała łątkę aktorki porno i o tym, za co oberwał od niej Krzysztof Ibisz. Zdradziła także fakt o swojej osobie, nieznany wielu Polkom i Polakom, którzy znają ją z ekranu. Gwiazda nie nazywa się Joanna Kurowska."Generalnie to ja miałam nazywać się Joanna Kurowska. Ale urodziłam się 25 listopada, czyli wtedy kiedy są imieniny Katarzyny i mój ojciec stwierdził, że będę Katarzyną. Mówiło się bowiem, że jeśli dzień narodzin przynosi imię i da się je dziecku, to będzie szczęśliwe do końca swych dni" – wyjaśniła.
"I chyba coś w tym jest. Bo pomimo różnych perturbacji w moim życiu, jestem szczęśliwą osobą. Każdego dnia pracuję nad tym, by tak właśnie się czuć" – podkreśliła Kurowska.
Aktorka zdradziła, jakie okoliczności przyczyniły się do zmiany imienia. "Całe życie chciałam być Joanną. Niektórzy nawet tak się do mnie zwracali. I gdy w filmówce okazało się, że na roku są dwie Katarzyny, padła propozycja, żeby jedna z nas zmieniła imię. I ja się zgłosiłam" – wytłumaczyła.
W rozmowie wyszło na jaw, że Kurowska mimo tego, że jest powszechnie znana i kojarzona wyłącznie z imieniem Joanna, do tej pory nie zabrała się do tego, żeby oficjalnie zmienić dane w dokumentach.
"Chciałam zmienić. Byłam już nawet w urzędzie, ale usłyszałam, że będę musiała wymienić kartę kredytową, dowód osobisty, prawo jazdy i wypełnić masę dokumentów. Stwierdziłam, że zrobię to innym razem. Ale w końcu muszę się za to zabrać, bo mam same kłopoty przez to imię" – przyznała.
"Ostatnio poszłam do banku w Warszawie i zanim mnie obsłużono, to pani, która mnie przyjmowała, zadzwoniła do oddziału w Piasecznie, gdzie jestem zarejestrowana, mówiąc, że przyszła do niej Joanna Kurowska z dokumentami Katarzyny Kurowskiej-Świątkiewicz" – przywołała incydent.
"Była zdezorientowana. Nie wiedziała, o co chodzi. Myślała, że mam podrobiony albo kradziony dowód innej osoby. Dopiero gdy pani z Piaseczna potwierdziła jej, że ja to ja, mogłam załatwić swoją sprawę. Niestety, często zdarzają mi się takie sytuacje" – podsumowała.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut