Kret wytoczył Tadli sprawę w sądzie? "Spłacał co miesiąc lwią część kredytu"

Weronika Tomaszewska
"Dobry Tydzień" podaje, że Jarosław Kret wytoczył swojej byłej partnerce Beacie Tadli sprawę w sądzie. Chodzi o dom, na który mieli wziąć kredyt, kiedy byli jeszcze razem. Prezenter po tych doniesieniach udzielił dosadnego komentarza.
Tadla i Kret rozstali się cztery lata temu. fot. Adam Jankowski/REPORTER
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google



Burzliwe rozstanie Beaty Tadli i Jarosława Kreta


W lutym 2018 r. media obiegła informacja o końcu związku Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Wszystko zaczęło się od wywiadu prezentera, który wówczas trenował przed występem do "Tańca z gwiazdami", w którym udział brała też Tadla.

W rozmowie z "Faktem" został zapytany, jak sobie radzi, oglądając swoją partnerkę w ramionach tancerza Jana Klimenta. Jego odpowiedź dała wielu do myślenia i wskazała na zwrot w – wydawałoby się – idealnym związku telewizyjnej pary.


Potem o komentarz poproszono Tadlę. – Jakby to powiedzieć... Posłużę się metaforą taneczną: do tanga trzeba dwojga – odparła tabloidowi. W artykule dziennikarze tego tytułu relacjonowali wówczas, że podczas spotkania Tadla "stała i płakała". Ostatecznie miała skryć się w garderobie, a Kret miał w ogóle nie zareagować na jej łzy.

Jarosław Kret o depresji po rozstaniu z dziennikarką


Przez kolejne miesiące prezenter chętnie publikował w sieci swoje zdjęcia z różnych miejsc, jednocześnie nie wspominając nic o związku. Niektórym wówczas mogło się wydawać, że u pogodynka wszystko jest w porządku. W marcu 2019 roku wyszło jednak na jaw, że w życiu Kreta wcale nie było tak kolorowo. "Zostałem sam, w zasadzie przez depresję, ale też z depresją" – wyznał w jednym ze swoich wpisów.

Prezenter pogody będzie walczył w sądzie o pieniądze z wspólnego domu z Tadlą?


Tymczasem jeden z tygodników donosi, że choć byli partnerzy nie mają ze sobą kontaktu, to Jarosław Kret postanowił pozamykać stare sprawy i odzyskać pieniądze zainwestowane w dom, w którym planował z Beatą Tadlą wspólną przyszłość. Dlatego miał "kilka miesięcy temu wytoczyć byłej partnerce sprawę w sądzie".

Chodzi o posiadłość w warszawskim Wawrze, który – jak podają media – warta jest blisko 900 tys. złotych. "Kret podobno przez trzy lata spłacał co miesiąc lwią część kredytu i regularnie dokładał się do kosztów wykończenia domu. Sęk w tym, że nieruchomość według aktu notarialnego należy do Beaty. Wiele wskazuje na to, że dziennikarka nadal mieszka w ich niegdyś wspólnym lokum" – czytamy w "Dobrym Tygodniu".

Portal "Pomponik" skontaktował się z Kretem w sprawie tych medialnych doniesień. Dziennikarz jednak nie chciał zdradzić szczegółów sprawy. – Nie mam ochoty tego komentować. O swoim życiu prywatnym nie będę mówił i nie wiem, co piszą na mój temat – stwierdził. Beata Tadla także nie chciała udzielić komentarza.

Zobacz także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut