Kuriozalne oświadczenie Rosji ws. szpitala w Mariupolu. "Nie było żadnego bombardowania"

Natalia Kamińska
10 marca 2022, 23:45 • 1 minuta czytania
W środę wojsko rosyjskie zaatakowało szpital w Mariupolu. Zginęły trzy osoby. Jednak Rosja wcale nie zamierza brać na siebie odpowiedzialności za ten atak. Moskwa zaprzecza, jakoby rosyjskie lotnictwo w ogóle zbombardowało szpital.
Rosjanie twierdzą, że nie było żadnego nalotu na szpital w Mariupolu. Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


Agencje prasowe donoszą, że ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło w czwartek, iż poprzedniego dnia zbombardowało szpital położniczy i dziecięcy w ukraińskim Mariupolu. To jednak nie wszystko. Moskwa oskarżyła Ukrainę o "wyreżyserowaną prowokację" ataku.

Rosja oskarża Ukrainę o prowokację ws. szpitala w Mariupolu

Jakby tego było mało, Kreml twierdzi, że nie przeprowadzał w środę żadnych ataków lotniczych na cele naziemne w tym rejonie. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow mówił już wcześniej, że to siły ukraińskie przejęły szpital. Teraz Rosja chce "ustalenia jasnych faktów" w tej sprawie.

Co ciekawe, Twitter usunął wpisy opublikowane przez ambasadę Rosji w Wielkiej Brytanii dotyczące bombardowania szpitala dziecięcego w Mariupolu, gdyż Rosjanie publikowali kłamstwa.

Przypomnijmy, że informacje o tym, że Rosjanie zbombardowali szpital dziecięcy w Mariupolu pojawiły się w środę po południu. Strona ukraińska udostępniła nagrania płonącego budynku. "Okupanci celowo zbombardowali szpital dziecięcy w Mariupolu. Zniszczenia są ogromne" – podano.

Czytaj też: Kułeba bez złudzeń po rozmowie z Ławrowem. "Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy"

"Ludzie, dzieci są pod wrakiem. Okrucieństwo! Jak długo jeszcze świat będzie wspólnikiem ignorowania terroru? Zamknijcie niebo już teraz! Zatrzymajcie zabójstwa!" – skomentował chwilę po pojawieniu się tej informacji w mediach prezydent Ukriany Wołodymyr Zełenski.

Dodajmy, że sytuacja w tym mieście jest bardzo zła. W Mariupolu nie ma jedzenia, prądu, ogrzewania, a ludzie zaczynają umierać z braku wody pitnej. Aby się napić czegokolwiek, ludzie topią śnieg. Informują o tym zarówno lokalne władze jak i Czerwony Krzyż. Już w środę pojawiły się zdjęcia masowych grobów z tego miasta.

Sytuacja w Mariupolu jest bardzo zła

Dmytro Gurin, ukraiński deputowany, który wychował się w Mariupolu i którego rodzice są tam uwięzieni, mówił w rozmowie z BBC News, że ostatni raz udało mu się porozmawiać z sąsiadami cztery dni temu.

Warto przeczytać: Zdjęcie, które zobaczy cały świat. Pokazuje to, co działo się po ataku na szpital w Mariupolu

- Rozmawialiśmy przez 30 sekund - powiedział Gurin. Jak się dowiedział, jego rodzice żyją i mieszkają obecnie w piwnicy pod ich blokiem.

- Proszę mnie zrozumieć, że to nie jest schron ze światłem, wodą i toaletą, to jest piwnica, w której nie ma nic - tłumaczył stacji. Jego rodzice używają śniegu jako wody do picia i próbują tak gotować jakieś jedzenie na otwartym ogniu na dworze.

Czytaj także: https://natemat.pl/401235,w-charkowie-zginela-mloda-utalentowana-matematyczka