Minister Czarnek wydał 400 tys. na uczelnię Ordo Iuris. Nauczycieli czekają studia z "etyki cnót"

Agnieszka Miastowska
– Minister Czarnek przeszedł do kolejnego etapu reformy polskiej szkoły. Tym razem wziął się za kształcenie nowych kadr oświatowych uczących etyki i trwałe ugruntowanie „cnót niewieścich” wśród młodzieży. Wybryki Czarnka, jego kuratorów oświaty, organizowanie ad hoc „cnotliwych rewolucji kontrkulturalnych” wyjdą bokiem Kościołowi Katolickiemu w Polsce i spowodują masowy odpływ młodych wiernych. Ateiści i lewica kiedyś wystawią mu złoty pomnik za zasługi dla laicyzacji kraju – ironizuje Hanna Gill-Piątek, przewodnicząca koła parlamentarnego Polska 2050.
Czarnek wydał 400 tys. na podyplomówki dla nauczycieli. Kierunek etyka cnót Fot. East News/Wojciech Strozyk

Minister dał 400 tys. zł placówce Ordo Iuris na podyplomówki dla nauczycieli

Minister Edukacji Przemysław Czarnek rozdysponował na podyplomówki dla nauczycieli 400 tysięcy złotych – ustaliła posłanka Hanna Gill–Piątek za pomocą interpelacji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, szczególnie w sytuacji polskich nauczycieli, którzy od lat dostają za swoją pracę najniższą krajową, a wszelkie dodatkowe szkolenia, kursy i studia zazwyczaj opłacają z własnej kieszeni.
Problem w tym, że to studia podyplomowe uczelni Ordo Iuris dotyczące "etyki cnót". "Tzw. lubelska szkoła filozoficzna to przemycanie preferowanych przez siebie założeń, uzasadnianie twierdzeń pod określoną tezę, uwielbienie dla jednej koncepcji i powierzchowna krytyka wielu innych" – mówi związany z Polską 2050 Nauczyciel Roku Przemysław Staroń.


Minister Czarnek dał się poznać jako zwolennik tradycyjnego, żeby nie powiedzieć staroświeckiego i przestarzałego systemu oświaty. Jest przeciwnikiem edukacji seksualnej, która za rządów Prawa i Sprawiedliwości całkowicie zniknęła z podstawy programowej, a kwestię tę minister edukacji komentował w dość osobliwy sposób.

"Mógłbym zadać pytanie, a czego pani brakuje w wychowaniu do życia w rodzinie? Bo wie pani, uczyłem się właśnie dokładnie takiej samej edukacji seksualnej i szczęśliwie dochowałem się dwójki dzieci. Wszystko umiem, niczego mi nie brakuje" – mówił polityk.

Pytanie o to, dlaczego młodzież nie ma dostępu do wiedzy na temat świadomej zgody, chorób przenoszonych drogą płciową czy antykoncepcji komentował, podkreślając, że uczniowie powinni skupić się na nauce, a "na seks przyjdzie czas".

Ignorancją i mizoginią wykazał się także, głosząc wykład na temat "cnót niewieścich", w którym podkreślał, że ich realizacja ma być celem podstawy programowej, a uczennice powinny powrócić do ideału realizowanego przez kobiety "od zarania dziejów". Przyuczanie dziewczynek do roli matek i żon miało się odbywać już w szkole.

Czarnek podkreślał, że dzisiejsze kobiety unoszą się pychą, która przejawia się "próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem".

"Jeśli takie postawy się upowszechnią, to jednocześnie zabija się rodzinę, zamyka się na płodność. A przecież ludzie potrzebują domu pojętego nie tylko jako miejsce, lecz jako etos" – grzmiał za Czarnkiem doktor Skrzydlewski.

By jednak szkoły mogły realizować plan powrotu do "tradycyjnych wartości", muszą uczyć w nich pedagodzy, których światopogląd będzie zgodny z konserwatywno-religijnym dyskursem. Z tego względu Minister Czarnek postanowił przeznaczyć 400 tys. na finansowanie studiów podyplomowych dla nauczycieli na uczelni Collegium Intermarium. Jak się dowiedzieliśmy, do 10 lutego wypłacono już jedną transzę środków na ten cel w wysokości 100 000,00 zł.

Studia z "etyki cnót"

Jednym z kierunków, na jakim na uczelni Collegium Intermarium będą mogli studiować nauczyciele, jest "Etyka cnót i realnego dobra w dobie ponowoczesności". Co kryje się pod tym kierunkiem? Jak czytamy na stronie:

"Studenci studiów podyplomowych zapoznają się z klasyczną koncepcją wychowania (pedagogia perennis) i będą ją mogli twórczo skonfrontować ze współczesnymi nurtami pedagogiki. [...] Zgromadzoną wiedzę źródłową z podstaw filozofii użyjemy jako punktu odniesienia do mierzenia współczesnych zagrożeń w dziedzinie moralności [...]".

Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku, wykładowca i tutor ponad 50 olimpijczyków z filozofii związany swego czasu z KUL-em wyjaśnia, jak według niego mogą wyglądać zajęcia z filozofii dla nauczycieli.

– Studiowałem między innymi na Wydziale Filozofii KUL. I pamiętam, że na parterze wydziału były świetnie działające katedry, prowadzone przez naukowców i naukowczynie par excellence. Natomiast w podziemiach rezydowali ideolodzy, którzy zamiast badać rzeczywistość – forsowali jedną koncepcję, dając do zrozumienia, że jest jedyną słuszną. Nazywają ją filozofią klasyczną czy realistyczną. I właśnie reprezentanci tego środowiska w dużej mierze tworzą zespół Collegium Intermarium – i tę swoją wizję szerzą – wyjaśnia Staroń.

Dodaje, że istotą filozofii jest badanie założeń, problematyzowanie twierdzeń, pokazywanie wielości ujęć. To, co ma reprezentować tzw. lubelska szkoła filozoficzna, jest czymś odwrotnym.

– Kształtowanie nauczycieli i nauczycielek w taki sposób jest przepoczwarzaniem edukacji w indoktrynację. Jest to niszczenie esencji edukacji, o której jeden z najwybitniejszych zachodnich myślicieli nowożytnych, John Locke, napisał wprost: celem edukacji jest danie umysłowi ucznia niezależności – dodaje.

Przemysław Staroń wspomina ks. dr. Romualda Wekslera, z którym odbywał zajęcia w czasie studiów filozoficznych. W czasie konsultacji naukowych dowiedział, się, że ksiądz Weksler przyjmuje studentów w zupełnie innym miejscu niż Katedra Metafizyki, w której był zatrudniony. Z powodu odmiennego zdania i postaw w stosunku do innych profesorów KUL-u zyskał na uczelni status persona non grata.

– Dr Weksler-Waszkinel to był ksiądz, który już po święceniach dowiedział się, że jest Żydem. Być może dzięki temu doświadczeniu miał zupełnie inne podejście do rzeczywistości, tak sprzeczne z tym, co fundowali nam kulowscy ideolodzy – wyjaśnia.

– Spytałem go o to na którychś konsultacjach i odparł: "widzi Pan, to jest tak, gdy człowiek zaczyna być przekonany, że wie wszystko, że już nie musi badać, pytać, dociekać, a to przecież jest istotą filozofii! No i potem dostajemy taką postawę pt. co tam nowego słychać w XIII wieku" – dodaje.

Kulowska ideologia

Przemysław Staroń po latach osobiście doświadczył tendencji do wykluczania tego, co inne na kulowskim uniwersytecie. W 2018 został Nauczycielem Roku, KUL chwalił się na wielu swoich stronach i mediach społecznościowych sukcesem swojego absolwenta, który niemal dekadę wcześniej, kończąc studia, został zwycięzcą uczelnianym konkursu "Studencki Nobel" – zostając wtedy de facto najlepszym studentem KUL.

– W 2018 chwilę po gali ktoś na kulowskich social mediach skomentował, że Nauczyciel Roku jest gejem. Chwilę później zostałem "ewaporowany" ze wszystkich mediów społecznościowych i stron KUL-u! Wykasowano wszelkie informacje o tym, że absolwent KUL został Nauczycielem Roku – tłumaczy.

Jak podkreśla Staroń, KUL niegdyś był uczelnia będąca ostoją wolnej myśli, to w ostatniej dekadzie stopniowo zaczął stawać się czymś zupełnie innym, co tylko wzmocniło się za rządów Prawa i Sprawiedliwości.

– A wybiło już maksymalnie od momentu objęcia teki ministra edukacji i nauki przez Przemysława Czarnka – podsumowuje. Wiara w to, że nauczyciele na studiach podyplomowych z "etyki cnót" otrzymają narzędzia, którymi nauczą uczniów, jak krytycznie myśleć, jest więc raczej złudna.

400 tys. złotych zostanie więc przeznaczone na indoktrynację nauczycieli, którzy będą mogli realizować lekcje zgodne z podstawą programową wprowadzoną przez PIS, a przede wszystkim zgodne z myślą Ministra Edukacji.
Czytaj także: Doradca Czarnka zamieszcza szubienicę z "przesłaniem". Wśród adresatów wpisu jest Tusk