Groźba oskarżonego o zabójstwo Adamowicza. Szokujące słowa w piśmie do sądu
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Ruszył proces Stefana W.
- Oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza nie złożył żadnych wyjaśnień
- Kolejna rozprawa dotycząca zabójstwa prezydenta Gdańska zaplanowana jest na 7 kwietnia
Z relacji Onetu wynika, że na początku procesu, który rozpoczął się rano 28 marca, Stefan W. nie odpowiadał na pytania sądu. – Nie jestem w stanie wyjaśnić, co jest powodem jego postawy – mówił obrońca oskarżonego.
Stefan W.: Będę zabijał
Sąd odczytał odpowiedź Stefana W. na akt oskarżenia. Stefan W. wysłał ją do sądu na początku marca. "Akt oskarżenia jest fałszywy i zmanipulowany (...) Jestem niewinny, nie zabiłem Adamowicza (...) Moje zeznania sfałszowała prokuratura (...) Mam problemy ze zdrowiem (...) Specjalnie zaraziła mnie służba więzienna" – napisał.
W piśmie do sądu Stefan W. ostrzegł, że w przypadku, gdyby trafił do zakładu psychoterapeutycznego, "będzie zabijał". Podpisał się jako "więzień polityczny". Sąd odczytał także zeznania W., które złożył niedługo po zatrzymaniu.
W. oskarżał w nich prokuraturę o stworzenie spisku, która wrobiła go w całą sprawę. Podkreślał, że jest przeciwnikiem Platformy Obywatelskiej. Śledczym powiedział, że głosował na Andrzeja Dudę, a "Platforma to złodzieje". W zeznaniach oskarżony kreślił spisek, w który zaangażowani mieli być prokuratorzy, lekarze i służba więzienna.
Dalej sąd odczytywał inne zeznania mężczyzny, złożone w późniejszym czasie. Padały tam z jego strony jasne deklaracje o sympatii do władzy PiS. W marcu 2019 r. Stefan W. zeznawał, że zarzuty są "wymyślone" i że jest to "propaganda". Kiedy pokazano mu wtedy film z ataku na prezydenta Adamowicza, Stefan W. odpowiedział, że "ten film jest przerobiony”. Stefan W. nie odpowiedział na żadne pytania sądu.
Po godzinie 11 sąd zakończył rozprawę. Kolejna odbędzie się 7 kwietnia. Wiadomo, że w następnych krokach kluczowa będzie kwestia poczytalności Stefana W. Na polecenie prokuratury w tej sprawie wypowiadały się trzy zespoły biegłych.
Magdalena Adamowicz o procesie Stefana W.
Żona zamordowanego prezydenta Gdańska i posłanka do Parlamentu Europejskiego Magdalena Adamowicz informowała w mediach społecznościowych, że nie będzie w stanie pojawić się w poniedziałek na pierwszej rozprawie.
Przyznała, że rany związane z tragicznymi wydarzeniami podczas finału WOŚP z 13 stycznia 2019 roku są dla niej niewystarczająco zabliźnione. "Rozpoczęcie procesu zabójcy mojego męża otwiera na nowo jeszcze niezagojone rany. Nie jestem gotowa spojrzeć na człowieka, który nieodwracalnie zmienił życie moje oraz moich córek" – tłumaczyła.
Stefan W.: posiedzę ze dwa lata i wyjdę
W styczniu 2020 r. ujawniono cytaty z listu mordercy Pawła Adamowicza. Stefan W. napisał do swojego brata. Z korespondencji wynikało, że zamachowiec mógł być świadomy swojego czynu. Co więcej, liczył, że... szybko wyjdzie na wolność.
"Zacznę od dobrych wieści. Myślałem, że będę miał dożywocie, ale trzech biegłych psychiatrów uznało, że byłem niepoczytalny, to oznacza, że niedługo pojadę do szpitala, prawdopodobnie w Starogardzie Gdańskim, a tam co sześć miesięcy można wyjść. Posiedzę pewnie ze dwa lata i wyjdę" – pisał Stefan W.
Zamach na Pawła Adamowicza
Przypomnijmy, że Stefan W. dokonał zamachu na Pawła Adamowicza 13 stycznia 2019 r. w Gdańsku podczas finału WOŚP. Przez mikrofon krzyczał do zgromadzonych: "Nazywam się Stefan W.(...), siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz". Za "tortury" morderca uznawał ponad pięcioletni wyrok za serię napadów na banki.
Czytaj także: https://natemat.pl/387957,akt-oskarzenia-przeciwko-stefanowi-w-zabojcy-pawla-adamowicza