Sylwia Bomba uśmiercona. Gwiazda TTV ostro komentuje plotki na temat własnej śmierci
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Sylwia Bomba w duecie z Ewą Mrozowską zyskały popularność dzięki występom w znanym rozrywkowym formacie emitowanym na stacji TTV. Mowa o "Gogglebox. Przed telewizorem", gdzie uczestnicy w parach lub grupach wspólnie komentują to, co leci akurat w telewizji.
Potem Bomba na fali swojej programowej sławy rozkręciła social media i została zaproszona do tanecznego show Polsatu. Spróbowała swoich sił w "Tańcu z Gwiazdami". Prywatnie celebrytka jest szczęśliwą mamą Antosi.
Gwiazda "Gogglebox. Przed telewizorem" została uśmiercona. Sylwia Bomba dementuje doniesienia
W poniedziałek (4 kwietnia) Sylwia Bomba u siebie na relacji InstaStory odniosła się do fake newsów, które dotarły do niej w ciągu kilku ostatnich dni. Jednym z nich było to, że gwiazda miała pokłócić się z Ewą Mrozińską, a drugim, że już nie będzie można oglądać jej w show TTV. Obydwie widomości są nieprawdziwe.
To jednak nie koniec. Okazało się, że ktoś rozpuścił za pośrednictwem Facebooku pogłoskę o tym, że "Sylwia Bomba zginęła w wypadku samochodowym". Gwiazda jest wstrząśnięta tym, że ktoś dopuścił się tak karygodnego czynu, tworząc oświadczenie o takiej treści.
"To fake news!!! Ktoś chce uzyskać kosztem tej informacji zasięgi!!! Nie wchodźcie i nie czytajcie!!! To jest obrzydliwe!!!" - czytamy na Instastory Bomby.
Od kilku dni po Facebooku krążył bowiem viralowy news, informujący o tym, że Bomba miała zginąć w wyniku wypadku samochodowego. W oświadczeniu, które wrzucili internetowi oszuści można przeczytać, że gwiazda jechała autem. W wóz celebrytki miał uderzyć rozpędzona ciężarówka, pędząca z naprzeciwka.
W wyniku zderzenia pojazdów samochód, którym poruszały się gwiazdy TTV, miał zostać rzekomo zmiażdżony. Bomba miała ponieść śmierć na miejscu, a jej przyjaciółka Ewa została przetransportowana do szpitala. Wpisowi towarzyszyło zdjęcie rozbitego auta. Na całe szczęście informacja okazała się fake newsem. Zarówno Mrozowska i Bomba żyją i mają się dobrze.
Tego typu akcje w wykonaniu internetowych "oszustów-żartownisów" zdarzają się co jakiś czas. Ofiarami są w takich wypadkach często aktorzy, artyści oraz twarze znane z pierwszych stron gazet czy też telewizji. Prostować doniesienia o własnej śmierci musieli swego czasu chociażby gwiazda "M jak miłość", Teresa Lipowska czy też Muniek Staszczyk, który miał umrzeć wyniku wylewu.
Ostatnio na niewybredny żart z tej kategorii tyle, że na własny temat, pozwolił sobie uczestnik "Warsaw Shore". Wszystkie portale rozpisywały się o śmierci Dominika Raczkowskiego, który miał zostać potrącony na pasach. Dwa dni później wrzucił na YouTube filmik, w którym wytłumaczył, że celowo sfingował swoją śmierć. Wyśmiał media i internautów, mówiąc, że był to "społeczny eksperyment".
Czytaj także: https://natemat.pl/403223,stanowisko-mtv-ws-dominika-raczkowskiego-sfingowana-smierc