Englert miał lecieć na pokładzie Tupolewa. W ostatniej chwili zastąpił go inny aktor
- Jan Englert miał 10 kwietnia 2010 roku lecieć do Smoleńska.
- Aktor, który był świeżo po roli w "Katyniu" zrezygnował jednak ze względu na inne zobowiązania zawodowe.
- Jego miejsce na pokładzie Tupolewa zajął aktor Janusz Zakrzeński, który był znany m.in. z roli w "Misiu".
Rocznica katastrofy smoleńskiej
Dziesiątego kwietnia 2022 roku mija dwunasta rocznica katastrofy smoleńskiej. Z tej okazji w wielu miastach Polski zabrzmiały syreny, co ze względu na przebywających w Polsce uchodźców z Ukrainy zostało przez wiele osób potępione oraz zbojkotowane przez niektórych prezydentów miast.
Przypomnijmy, że na pokładzie rozbitego Tupolewa leciało wiele osobistości ze świata polityki, ale nie tylko. Do Smoleńska miał lecieć również polski aktor Jan Englert, który jednak w ostatniej chwili zrezygnował.
Jan Englert miał lecieć do Smoleńska Tupolewem
Aktor znany m.in. z takich filmów, jak "Noce i dnie" czy "Katyń" miał lecieć z prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz jego żoną i 94 osobami Tupolewem do Smoleńska. Englert został zaproszony m.in. ze względu na występ we wspomnianym filmie Andrzeja Wajdy. Aktor miał przeczytać podczas uroczystości pamiętniki oraz listy zmarłych oficerów.
Kancelaria prezydenta dwukrotnie zapraszała Englerta, jednak aktor nie przyjął zaproszenia. Tamte chwile w rozmowie z tygodnikiem "Na Żywo" wspomina jego żona Beata Ścibakówna.
– Mój mąż chciał tam polecieć, ale ostatecznie zrezygnował, bo w dniu tej wizyty w Teatrze Narodowym miało być grane "Tango" – spektakl prestiżowy dla wąskiego grona. Jako dyrektor czuł się w obowiązku tam wtedy być, poza tym zatrzymywały go przygotowania do bliskiej premiery spektaklu, który reżyserował – opowiadała.
Zamiast Englerta do Smoleńska samolotem wybrał się Janusz Zakrzeński, aktor znany z takich filmów, jak "Miś" czy "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Zakrzeński początkowo miał jechać pociągiem, jednak ostatecznie udał się na miejsce prezydenckim samolotem.
Jan Englert odniósł się do tej sytuacji jedynie raz w wywiadzie z magazynem "Viva" w 2010 roku. Przyznał wtedy, że nie czuje się, jakby dostał drugie życie, bo od początku nie miał w planach wyjazdu.
– Wtedy nawet przez chwilę nie myślałem, że ktoś coś mi podarował. Dlatego, że przecież odmówiłem tego wyjazdu, choć dwukrotnie mi go Kancelaria Prezydenta oferowała – wyznał.
Może Cię zainteresować również:
- "Byłem jej profesorem, robię za asystenta". Englert zaskoczył wyznaniem o małżeństwie z Ścibakówną
- "Paskudne brednie". Tusk skomentował sugestie Kaczyńskiego o zamachu pod Smoleńskiem
- Kaczyński forsuje teorię o zamachu w Smoleńsku, rodzinom ofiar brak słów. "Nie ma na to dowodów"
- Anna Kalczyńska płakała w "DDTVN". Teraz wyjaśniła, co tak mocno poruszyło ją w programie