To on zniszczył Polakom majówkę, ale w PiS jest niezatapialny. Oto minister infrastruktury

Mateusz Przyborowski
27 kwietnia 2022, 10:17 • 1 minuta czytania
Twierdzi, że kontrolerzy lotów zarabiają dużo, a pracują mało. Tą wypowiedzią sprawił, że 1 maja nad Polską może rozpocząć się lotniczy paraliż, a pasażerowie, zamiast lecieć na majówkę, z biletem w ręku zostaną na ziemi. Wydaje się jednak, że Andrzej Adamczyk ma ugruntowaną pozycję w PiS – w ciągu 7 lat mieliśmy dwóch premierów, zmieniały się nazwy resortów, a on jest ministrem od 2015 roku.
Andrzej Adamczyk jest ministrem nieprzerwanie od 2015 roku Fot. Piotr Molecki / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

– Realizuję zadania, które przede mną postawiono. Staram się być skromny – tak pięć lat temu mówił o sobie Andrzej Adamczyk, kiedy jego partyjni koledzy z PiS twierdzili, że to koniec jego przygody na stanowisku szefa ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.


Jednak nie dość, że Adamczyk stanowisko utrzymał, to jest jedynym ministrem od 2015 roku, który zachował tekę. A w całej politycznej karierze tylko raz nie udało mu się zdobyć mandatu poselskiego – w politycznym debiucie w 1993 roku, kiedy startował do Sejmu z listy Porozumienia Centrum.

Wszystko się jednak zmieniło, kiedy powstało Prawo i Sprawiedliwość. Adamczyk najpierw przystąpił do partii, później został przewodniczącym struktur w okręgu krakowskim, a w 2005 roku – już z powodzeniem – wystartował w wyborach parlamentarnych. I w każdych kolejnych – w 2007, 2011, 2015 i 2019 roku – również zdobywał mandat poselski.

"Lubi tę swoją reputację"

Andrzej Adamczyk nie jest jedynie szefem resortu infrastruktury. Jest również prezesem Zarządu Okręgowego PiS w Krakowie. Jego współpracownicy mówią, że główną zaletą ich ministra jest to, że "myśli nie tylko o sobie".

– To człowiek, który chce i potrafi współpracować z ludźmi, a do tego otacza się młodymi – mówi w rozmowie z naTemat Michał Drewnicki, rzecznik Zarządu Okręgowego PiS w Krakowie.

Drewnicki jest także radnym Krakowa, ma 32 lata. – Ministra Adamczyka cenię również za to, że potrafi budować środowisko. To człowiek, który myśli nie tylko o sobie, ale daje także szansę innym, czy to startu w wyborach, czy pracy w terenie – wymienia młody samorządowiec.

Paweł Kowal startował w wyborach do Sejmu również z Krakowa. W rozmowie z naTemat poseł KO przyznaje jednak, że nigdy nie miał bliższych kontaktów z ministrem infrastruktury i już dawno z nikim nie rozmawiał na jego temat. – Mogę natomiast powiedzieć, że Andrzej Adamczyk w swoim okręgu ma opinię skutecznego – mówi nam Paweł Kowal. – Lubi tę swoją reputację i dba o to, żeby ją utrwalać – dodaje.

Jako jedyny przetrwał od początku

Michał Wypij, wiceprezes Porozumienia Jarosława Gowina, uważa z kolei, że "najciekawsze w Andrzeju Adamczyku" jest to, że to jedyny minister, który wytrwał na swoim stanowisku od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Trochę historii. W listopadzie 2015 roku Adamczyk został powołany na ministra infrastruktury i budownictwa w rządzie Beaty Szydło. 11 grudnia 2017 objął to stanowisko w nowo utworzonym rządzie Mateusza Morawieckiego. 9 stycznia 2018 został odwołany, po czym – tego samego dnia – mianowany ministrem infrastruktury. W wyborach w 2019 z powodzeniem ubiegał się o poselską reelekcję, a 15 listopada tego samego roku objął ponownie urząd ministra infrastruktury, wchodząc w skład drugiego rządu dotychczasowego premiera.

– A pamiętajmy, że jego pierwszego chciał odwołać czy też dążył do jego dymisji Mateusz Morawiecki, i to jeszcze w czasach, kiedy był wicepremierem, a premierem była Beata Szydło – stwierdza w rozmowie z naTemat Michał Wypij.

Chichot historii sprawił, że miał być pierwszym odwołanym ministrem, a okazał się być jedynym, który wytrwał na swoim stanowisku od 2015 roku. Wszyscy już się przyzwyczaili, że Andrzej Adamczyk jest ministrem i chyba wyłącznie z tego bierze się jego siła.Michał Wypijwiceprezes Porozumienia

Nie cały PiS stał jednak murem za Adamczykiem. Jarosław Kaczyński wielokrotnie dawał ministrowi do zrozumienia, że nie jest zadowolony z jego pracy. Zdaniem niektórych polityków PiS Adamczyk miał zawieść na całej linii – trwał, jak mówili, w rządzie tak długo, bo broniła go premier Szydło. Kaczyński publicznie skrytykował Adamczyka np. na kongresie PiS w Przysusze, gdzie zwrócił uwagę na wolne tempo wprowadzania programu Mieszkanie+. Prezes PiS skarcił go publicznie także za "kiepską" organizację Światowych Dni Młodzieży w lipcu 2016.

W 2017 roku, na pytanie Bogdana Rymanowskiego w "Jeden na Jeden" w TVN24, czy minister czuje, iż "zbliża się gilotyna", odparł: – Nie mam takich defetystycznych myśli.

Stwierdził także, że jego praca nie jest "normalna". – Wiem od samego początku, że jestem w służbie państwu. To nie jest normalna praca. To służba państwu. Tak ją pojmuję. Wiem, że każdego dnia jest oceniana przez kierownictwo rządu, klubu parlamentarnego i partii – zapewnił.

Premier ufa ministrowi w "110 proc."

Na uznanie prezesa PiS nie zasłużył, ale pod koniec grudnia 2017 nowy premier Morawiecki Adamczyka jednak powołał. I tak jest do dziś. Szef polskiego rządu dobrze wypowiada się o nim również ws. konfliktu z kontrolerami lotów.

– Minister Adamczyk z głębokim sercem negocjuje – stwierdził w poniedziałek Morawiecki i dodał, że bardzo dobrze zna szefa Ministerstwa Infrastruktury. – Jest to człowiek o ogromnej uczciwości, cierpliwości i kompetencjach. Wierzę, że uda się wypracować odpowiedni kompromis – dodał.

Premier zapowiedział też, że nie włączy się w negocjacje, bo nie widzi potrzeby, a o wszystkim codziennie jest informowany przez swojego ministra i ma do niego "110 proc. zaufania".

Minister Adamczyk aktywnie uczestniczy też w narodowych świętach państwowych, np. ostatnio 11 listopada 2021 w Krakowie. O prezesie Kaczyńskim też ma dobre zdanie. – Widzimy prezesa PiS jako uczciwego człowieka – mówił w 2019 roku o tzw. taśmach Kaczyńskiego. I dodał: – Prezes PiS nie jest jedyną osobą, która nie korzysta z bankomatu. Wszędzie płaci gotówką. Co w tym jest strasznego?

Czytaj także: Drastyczne zmiany na Lotnisku Chopina. Już na majówkę szykują się ogromne utrudnienia

Czy pozycja ministra Adamczyka jest mocno ugruntowana?

– Kiedyś wydawało mi się, że nie jest pierwszym w talii Beaty Szydło. Jednak teraz Jarosław Kaczyński dba o balans skrzydeł różnych frakcji i koterii i myślę, że prezes PiS może go traktować nawet jako jednego z liderów grupy Beaty Szydło, obok Henryka Kowalczyka (ministra rolnictwa i rozwoju wsi – red.) – uważa poseł Porozumienia.

Zaznacza jednak, przez długi czas Andrzej Adamczyk był w cieniu. – Jedyne, co robił, to przecinał wstęgi. Nie miał do tej pory żadnego większego wyzwania – zauważa Michał Wypij.

I dodaje: – Teraz okazało się, że protest kontrolerów obnażył stopień zlekceważenia, z jakim on jako minister traktował ich oczekiwania. Oczekiwania ludzi, którzy trzymają w swoich rękach życie tysięcy ludzi. Wobec inflacji, podwyżek, które posłowie sami sobie przyznali, a także podwyżek w innych sektorach, ta grupa została zapomniana i zepchnięta na dalszy plan.

Sprawa wykształcenia ministra infrastruktury

Od 3 lat i 7 miesięcy minister infrastruktury nie wykonuje też wyroku sądu. We wrześniu 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał odtajnienie pracy magisterskiej Adamczyka. Temat pracy oraz to, co studiował szef resortu infrastruktury, do dzisiaj jest jednak ściśle tajne.

W 2014 roku w olkuskiej filii Społecznej Akademii Nauk w Łodzi Andrzej Adamczyk uzyskał licencjat na kierunku rachunkowość i finanse w zarządzaniu – analiza finansowa przedsiębiorstw. Tytuł magistra otrzymał w tej samej jednostce w 2016 roku. Miał wtedy 57 lat i oczywiście nie o wiek tutaj chodzi.

Pod adresem jego pracy magisterskiej padały zarzuty o plagiat, padały też zarzuty o przyspieszony tryb samych studiów magisterskich. Mecenas Piotr Paduszyński złożył wniosek do sądu w imieniu swojej klientki, dziennikarki, która chciała uzyskać informacje na ten temat. Jak wspomina adwokat, łódzka uczelnia odmówiła jego klientce informacji.

Co na to minister infrastruktury? W maju ubiegłego roku w RMF do prowadzącego audycję Roberta Mazurka powiedział: – Umówiliśmy się na czytanie mojej pracy. Ja podejmę decyzję, kiedy to nastąpi. [...] Mam nadzieję, że poszerzymy to również o pana pracę magisterską. I będziemy mogli zaznajomić się i porównać poziom napisanych prac.

Minister dodał też, że nie lekceważy wyroku sądu i nie ma "powodów do tego, żeby się czegokolwiek i kogokolwiek obawiać".