Białoruś: kara śmierci dla każdego "terrorysty". "Tak Łukaszenka uspokaja wielkiego brata w Moskwie"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Deputowani Izby Reprezentantów przyjęli projekt ustawy zmieniającej kodeks karny. Przepisy dotyczą kary śmierci
- Od teraz każdy opozycjonista i przeciwnik reżimu może zostać uznany na Białorusi za terrorystę. A wtedy będzie mu groził strzał w tył głowy
- – Tak Alaksandr Łukaszenka uspokaja swojego wielkiego brata w Moskwie – komentuje w rozmowie z naTemat Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich
Alaksandr Łukaszenka wciąż pisze prawo na nowo. Od teraz kara śmierci grozi nie tylko tym, którzy dokonali aktu terroryzmu, ale również tym, którzy próbowali go dokonać lub nawet mieli sam zamiar zamachu. I chodzi przede wszystkim o zamach na białoruski ustrój.
Białoruski parlament: "To działalność terrorystyczna i ekstremistyczna"
Deputowani Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu Białorusi, przyjęli w dwóch czytaniach projekt ustawy o zmianie kodeksu karnego. Od teraz na karę śmierci będzie można skazać tych, którzy będą "usiłować przeprowadzić akt terroryzmu".
Jak poinformowało centrum praw człowieka Wiasna, projekt ustawy ma na celu "powstrzymywanie działalności elementów destrukcyjnych oraz zademonstrowanie zdecydowanej walki państwa z działalnością terrorystyczną". Szczegółów planowanych zmian nie opublikowano.
– Próbując zdestabilizować sytuację na Białorusi, wywołać konflikty wewnątrz kraju, siły destrukcyjne kontynuują swoją działalność terrorystyczną i ekstremistyczną, której celem jest zabijanie ludzi – tak zmiany w prawie tłumaczył Uładzimir Andrejczenka, przewodniczący Izby Reprezentantów.
Czytaj także: Kuriozalne przemówienie Łukaszenki o Polsce z okazji Wielkanocy. Mówił o soli i kaszy
I dodał: – Nie poprzestają na niczym, podejmują działania mające na celu zniszczenie urządzeń i torów kolejowych, obiektów o znaczeniu strategicznym, podpalają domy, wysadzają pojazdy w miejscach masowego odpoczynku i gromadzenia się ludzi.
Chodzi przede wszystkim o białoruskie grupy oporu, które powstały po wyborach w 2020 roku. Dokonywali oni aktów dywersji, np. niszcząc szafy sterownicze, by utrudnić kolejowy transport rosyjskiego sprzętu wojskowego, używanego w agresji na Ukrainę. Część z tych osób została zatrzymana, a wiceminister spraw wewnętrznych Białorusi Giennadij Kazakiewicz nazwał te działania "aktami terroryzmu".
Niezależny białoruski tygodnik "Nasza Niwa" zwraca ponadto uwagę, że na Białorusi zarzuty związane "terroryzmem" ma również wielu więźniów politycznych. Poza tym Swiatłana Cichanouska dla reżimu Łukaszenki już jest terrorystką. Paweł Łatuszka, były dyplomata i minister kultury, również. W ojczyźnie grozi im kara śmierci.
Dostaje się także niezależnym mediom. Nadający z Polski portal NEXTA i telewizja Biełsat to dla reżimu białoruskiego ekstremiści. Białoruska redakcja Radia Swaboda, która nadaje z Pragi, również "rozsiewa ekstremistyczne treści". W kraju Łukaszenki takich stron nie wolno nawet przeglądać. A jeśli służby kogoś nakryją, wyślą do aresztu.
"Łukaszenka ma spory problem"
Kamil Kłysiński, główny specjalista Zespołu Ukrainy, Białorusi i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, mówi w rozmowie z naTemat: – Obawiam się, że rozszerzenie kary śmierci może objąć każdego opozycjonistę, który będzie chciał walczyć w Łukaszenką.
Podkreśla przy tym, że władze białoruskie mają poważny problem, również przed rosyjskimi sojusznikami. – Nie potrafią i nie mogą już ukryć dywersji kolejowej, która rozwinęła się w ostatnich tygodniach – zauważa.
Jednak nie tylko z partyzantami kolejowymi, jak mówi ekspert, Białoruś nie może sobie poradzić. – Mamy też przypadki ataków cybernetycznych, spowodowanych przez młodych i zdolnych białoruskich hakerów, którzy atakowali serwery kolei na Białorusi. W efekcie, przez kilkanaście dni kasjerzy wypisywali ręczne bilety, jak za Breżniewa – tłumaczy Kłysiński.
Teraz wszyscy oni będą mogli zostać uznani za terrorystów. – I pokazowo rozstrzelani. To ma uspokoić wielkiego brata w Moskwie, że Białoruś działa i dba o wspólny interes, ale jest to także bardzo wyraźny sygnał wewnętrzny – Łukaszenka wciąż uważa, że represje są konieczne, ponieważ to podstawowy czynnik, utrzymujący go przy władzy – stwierdza specjalista z OSW.
Czytaj także: Łukaszenka pokazał się z mapą inwazji. Pytamy wojskowego, co można z niej odczytać
Czy zaostrzenie kary śmierci może powstrzymać białoruskich opozycjonistów?
– Część powstrzyma, a części nie. Radykalizacja społeczna na Białorusi jest faktem. To nie jest zjawisko masowe, ale nastroje się radykalizują. Podobnie dzieje się na tle ekonomicznym – spada jakość życia, a kraj coraz bardziej jest pod presją sankcji zachodnich. W końcu Białoruś utraciła także ukraiński rynek zbytu, bardzo ważny i dochodowy – twierdzi Kamil Kłysiński.
I dodaje: – To wszystko, w połączeniu z wojną, która toczy się tuż za granicami Białorusi, i poczuciem wśród demokratycznie nastawionych obywateli, że to przywódca ich państwa wplątał Białoruś w agresję i muszą za to się wstydzić, powoduje pewny imperatyw, by niejako zmazać tę winę. I pokazać, że nie wszyscy Białorusini wspierają wojnę.
Czytaj także: https://natemat.pl/409591,bialorus-chce-dialogu-z-polska