Liga Mistrzów, czyli specjalność Realu Madryt. Niesamowita historia pisze się na naszych oczach
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Real Madryt ma patent na rozgrywki Ligi Mistrzów. Królewscy już kilkukrotnie zaczarowali bieżącą edycję najbardziej prestiżowego grania w piłkę na Starym Kontynencie. Choć początki wcale nie były takie kolorowe, a porażka u siebie z Sheriffem Tyraspol (1:2) czyli mistrzem Mołdawii, otarła się o najbardziej kuriozalną historię Champions League ostatnich lat.
Zobacz także: Nieprawdopodobna sensacja. Strzał życia Luksemburczyka, Real Madryt przegrał z mistrzem Mołdawii
Królewscy wyszli jednak w miarę szybko na prostą, zaczynając nadawać to zarówno w rozgrywkach krajowych, jak i europejskich. Mistrzostwo Hiszpanii Real przypieczętował nawet pomimo prestiżowej porażki z FC Barceloną aż 0:4 na swoim terenie. I to właśnie najbardziej charakterystyczne w teamie zbudowanym przez Carlo Ancelottiego. Przeciwności pojawiają się na każdym niemal kroku, ale Real nadal walczy. Ostatecznie dopinając swego wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi.
Powtórka historii sprzed 40 lat
Śledząc występy Królewskich w Lidze Mistrzów już po reformie z sezonu 1992/93, zespół ze stolicy Hiszpanii meczów główne trofeum nie przegrywa. Okazji było siedem, za każdym razem Real wychodził z nich obronną ręką.
Finały Realu w Lidze Mistrzów
- 1997/98: Real - Juventus Turyn 1:0 (0:0)
- 1999/2000: Real - Valencia CF 3:0 (1:0)
- 2001/02: Real - Bayer Leverkusen 2:1 (2:1)
- 2013/14: Real - Atletico Madryt 1:1, 4:1 (po dogrywce)
- 2015/16: Real - Atletico Madryt 1:1, 5:3 (po rzutach karnych)
- 2016/17: Real - Juventus Turyn 4:1 (1:1)
- 2017/18: Real - Liverpool FC 3:1 (0:0)
Jak widać, na przestrzeni lat była okazja do ogarnia zarówno rewelacji poszczególnych edycji - tak jak w przypadku Valencii CF czy Bayernu Leverkusen - ale też wielkich firm pokroju Juventusu Turyn oraz Liverpoolu FC. Do tego dwa razy derby Madrytu przechylone na swoją korzyść zabierając bandzie Diego Simeone historyczną możliwość wejścia na szczyt.
Do siedmiu zwycięstw w nowej erze Pucharu Europy trzeba też dopisać zwycięstwa Realu jeszcze przed powstaniem rozgrywek w nowej formule, dzisiaj znanych jako LM. Puchar Europy Mistrzów Klubowych nie był już tak szczęśliwy dla Królewskich, zdarzyło się przegrywać w finałach, ale też dawać radość kibicom z trofeum uniesionym nad głową.
Finały Realu w PEMK (do 1992 roku)
- 1955/56: Real - Stade de Reims 4:3 (2:2)
- 1956/57: Real - ACF Fiorentina 2:0 (0:0)
- 1957/58: Real - AC Milan 2:2, 3:2 (po dogrywce)
- 1958/59: Real - Stade de Reims 2:0 (1:0)
- 1959/60: Real - Eintracht Frankfurt 7:3 (3:1)
- 1961/62: Benfica Lizbona - Real 5:3 (2:3)
- 1963/64: Inter Mediolan - Real 3:1 (1:0)
- 1965/66: Real - Partizan Belgrad 2:1 (0:0)
- 1980/81: Liverpool FC - Real 1:0 (0:0)
Ostatni raz w finale z klubem z miasta The Beatles, zarówno pod względem meczu wygranego, jak i przegranego. Jeśli dopisać do tego jeszcze fakt, że Real po raz ostatni przegrał mecz o najważniejsze trofeum w klubowej piłce na kontynencie - na Parc des Princes w Paryżu - historia napisała jeszcze bardziej barwną historię.
Oba kluby spotkają się bowiem po przeszło 40 latach ponownie w Paryżu. Choć konkretniej, 28 maja na Stade de France w Saint-Denis, pod stolicą Francji.
Rekordowy Ancelotti
Sukces Realu w środowym rewanżu z Manchesterem City to także indywidualny, historyczny wynik dla szkoleniowca Królewskich. Ancelotti został bowiem pierwszym trenerem, który pięciokrotnie zameldował się w finale Ligi Mistrzów.
Włoski szkoleniowiec po raz kolejny wykazał się świetnym wyczuciem, w drugiej części rewanżowego spotkania z The Citizens - wprowadzając na boisko Rodrygo. To właśnie Brazylijczyk dał Realowi bezcenny dubelt, doprowadzając do dogrywki.
Dodatkowo Ancelotti potrafił wydobyć co najlepsze z Karima Benzemy. Francuz stał się prawdziwym liderem zespołu, nie tylko ze względu na opaskę kapitańską na ramieniu. "Karim" znany jest ze swoich różnych pozaboiskowych ekscesów, krnąbrnego charakteru, a jednak - potrafił podporządkować się pomysłowi włoskiego stratega.
Zobacz również: Benzema - wielki piłkarz z bogatą kartoteką. Sekstaśmy i skandale w drodze po Złotą Piłkę?
Ancelotti wrócił też z dalekiej podróży, w ostatnich latach będąc trenerem zespołów z półki piętro niżej od największego topu, tj. włoskiego SSC Napoli czy angielskiego Evertonu.
Niedawno został pierwszym trenerem, który sięgnął po tytuły mistrzowskie w Anglii (Chelsea Londyn), Niemczech (Bayern Monachium), Włoszech (AC Milan), Francji (Paris Saint-Germain) i Hiszpanii. Teraz przyszedł czas na rekord w wydaniu Champions League.
Koszmar Kariusa i genialna przewrotka
Real podobnie jak Liverpool może sięgnąć po najcenniejszy dublet w sezonie, tj. krajowe mistrzostwo oraz sukces w Lidze Mistrzów. Hiszpanie wygraną na swoim podwórku już mają, Anglicy nadal rywalizują - z perspektywy wicelidera - o triumf w Premier League.
Do tego dochodzą te świeższe wspomnienia, niż sprzed ponad 40 lat, czyli finał LM z 2018 roku. Wówczas bohater był jeden, tragiczny - bramkarz Liverpoolu Loris Karius. Fatalne błędy niemieckiego golkipera wykorzystali skrzętnie Benzema oraz Gareth Bale. Walijczyk zdobył zresztą tego dnia jeszcze jedną, przepiękną bramkę trafiając efektowną przewrotką.
Real w swoim ósmym finałowym podejściu do LM ponownie może okazać się najlepszy. Zespół trenera Jürgena Kloppa ma jednak jeszcze większy potencjał niż wtedy, kiedy dostawał lekcję od Cristiano Ronaldo i spółki Stadionie Olimpijskim w Kijowie. Mieście, w którym trudno sobie dzisiaj wyobrazić myślenie o normalnej grze w piłkę nożną.
Kto wie, czy okazja do sukcesu Realu nie będzie też odczarowaniem koszmarów dla Ancelottiego. W tym wypadku trzeba by się cofnąć do aż 2005 roku. Właśnie wtedy "Carlitto" prowadził AC Milan, który przegrał w Stambule po zwariowanym finale - gdzie Jerzy Dudek został bohaterem Liverpoolu. Od 3:0 do 3:3 i porażki w karnych, to z pewnością jeden z najczarniejszych wieczorów Ancelottiego w jego karierze.
Mając w pamięci dotychczasową historię Realu w tej edycji LM, jednego możemy być pewni. Ponownie na oczach całego piłkarskiego świata, Królewscy wymyślą coś, co zostanie w naszej pamięci. A mając tak mocnego, finałowego rywala - zapowiada się spektakl godny pięknego zamknięcia pucharowego sezonu.
Czytaj także: https://natemat.pl/411055,real-madryt-manchester-city-krolewscy-zagraja-w-finale-ligi-mistrzow