Gangster-celebryta, od którego wziął się syndrom sztokholmski. "Clark" opowiada właśnie o nim

Maja Mikołajczyk
10 maja 2022, 19:09 • 1 minuta czytania
Czarujący uśmiech Billa Skarsgårda kradnie serca widzów serialu "Clark". Podobny urok miał też Clark Olofsson – szwedzki gangster-celebryta, na którego biografii oparto serial Netflixa. To właśnie Olofssonowi "zawdzięczamy" powstanie terminu syndromu sztokholmskiego.
Clark Olofsson – gangster-celebryta, od którego wziął się termin syndromu sztokholmskiego. Fot. kadr z serialu "Clark"

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Trudne dzieciństwo młodego Clarka Olofssona

Clark Olofsson przyszedł na świat 1 lutego 1947 roku w miasteczku Trollhättan w południowo-zachodniej Szwecji. W rodzinie Olofssona był problem z alkoholem, co ostatecznie skończyło się odejściem jego ojca (Clark miał wtedy 11 lat) i umieszczeniem jego matki, która zapadła na zdrowiu, w zakładzie psychiatrycznym.

Chłopiec i jego siostry zostali ulokowani w rodzinach zastępczych, po paru latach wrócili jednak pod skrzydła matki. Niewiele później Clark po raz pierwszy trafił za kratki i wszedł na przestępczą ścieżkę na dobre.

Król ucieczek i pies na baby

Spektakularne ucieczki Olofssona z zakładów karnych były równie efektowne, jak te Charlesa Sobhraja, bohatera ubiegłorocznego serialu Netflixa "Wąż". Nic więc dziwnego, że – podobnie jak seryjny morderca z Azji – Szwed już w bardzo młodym wieku stał się legendą w przestępczym światku.

I nie tylko w nim – media szybko podłapały historię charyzmatycznego i przystojnego rzezimieszka, romantyzując i idealizując jego postać jeszcze intensywniej po słynnym napadzie na bank. Obecnie uważa się, że Olofsson jest pierwszym szwedzkim gangsterem-celebrytą.

Do znanych akcji Clarka należy ta, którą można zobaczyć już w pierwszym odcinku serialu Netflixa. W wieku 18 lat Olofsson wraz z dwoma kolegami uciekł z poprawczaka i włamał się do Harpsund – wiejskiej posiadłości rządowej, w której w tamtym czasie przebywał ówczesny premier Szwecji Tage Erlander. Młodociani kryminaliści włamali się do szklarni i ukradli winogrona, ogórki i pomidory. Uszłoby im to płazem, gdyby w ostatnim momencie nie zauważył ich ogrodnik.

Częste odsiadki w więzieniu nie przeszkodziły Olofssonowi w prowadzeniu bogatego życia uczuciowego. Tak jak pokazano w serialu, amory faktycznie doprowadziły do jego złapania w 1966 roku, gdyż policji udało się ustalić dzięki podsłuchaniu jego rozmów telefonicznych, gdzie zamierza się spotkać z tajemniczą dziewczyną.

Najdłużej Clark był jednak w związku z Marijke Demuynck, którą poznał podczas jednej ze swoich ucieczek w pociągu pod koniec lat 70. Kobieta akceptowała jego tryb życia i szybko wyszła za niego za mąż. Ceremonia, co nie powinno dziwić, odbyła się w więzieniu.

Para doczekała się trójki dzieci i była małżeństwem do 1999 roku. Olofsson łącznie jest ojcem szóstki latorośli – dwójka pochodzi ze związków sprzed małżeństwa z Marijke, a jedno jest owocem relacji z jego obecną narzeczoną.

Napad na bank na placu Norrmalmstorg i syndrom sztokholmski

W światowej historii Olofsson zapisał się jednak jesienią 1972 roku za sprawą wzięcia udziału w co najmniej niecodziennym skoku. Wciągnął go w niego jego przyjaciel, który tak jak on od dawna przemierzał życie przestępczą drogą na skróty.

Jan-Erik Olsson napadł na bank na placu Norrmalmstorg w Sztokholmie. Po wzięciu czwórki zakładników (trzech kobiet i jednego mężczyzny) podał swoje zaskakujące żądanie: władze mają mu dostarczyć na miejsce Olofssona, który w tamtym momencie odbywał wyrok sześciu lat więzienia.

Olsson i Olofsson przez trzy dni nie chcieli skapitulować. Wydarzenia z czwartego dnia przetrzymywania zakładników wprawiło policjantów w osłupienie. 23-letnia zakładniczka Kristin Enmark (w serialu występująca jako Kicki) zadzwoniła do ówczesnego premiera Olofa Palmego z prośbą o zezwolenie na... jej ucieczkę z kryminalistami.

W pełni ufam Clarkowi i złodziejowi. Nie jestem zdesperowana. Nic nam nie zrobili. Wręcz przeciwinie, byli bardzo mili. Boję się, że policja zaatakuje i zginiemy.Kristin EnmarkZakładniczka Olssona i Olofssona

Szóstego dnia służbom w końcu udało się odbić zakładników, jednak oni wcale nie byli z tego powodu wdzięczni. "Nie krzywdźcie ich – nic nam nie zrobili. Clark, do zobaczenia!" – krzyczał przertrzymywany mężczyzna.

To jednak nie koniec. Po policyjnej akcji przestępcy i zakładnicy przytulali się i całowali. Co więcej, żadna z przetrzymywanych osób nie zdecydowała się zeznawać przeciw porywaczom przed sądem.

Taka sytuacja była w tamtym czasie precedensowa, nic więc dziwnego, że postanowiono jakoś ją nazwać. Szwedzki psychiatra i kryminolog Nils Bejerot, pomagający policji w negocjacjach z porywaczami, określił stan ofiar, w którym przywiązują się do porywawczy, mianem "syndromu Norrmalmstorga", znanego poza Szwecją jako "syndrom sztokholmski".

Koncepcję Bejerota na potrzeby FBI i Scotland Yardu już w latach 70. na podstawie badań rozwinął psychiatra Frank Ochberg. Zdaniem lekarza syndrom sztokholmski rozwija się w sytuacji ogromnego stresu i zagrożenia życia ofiary. Taka osoba każdy przejaw litości porywacza trakuje jako dar, który wywołuje w niej wdzięczność i sympatię do agresora, co tłumaczyłoby szokujące zachowanie zakładników Olssona i Olofsson.

Oloffson: Żyłem jak król

Oloffson nie uniknął powrotu do więzięnia, gdzie musiał odbyć pozostałą część wyroku, ale w sprawie napadu na bank został całkowicie uniewinniony. Clark zapewniał, że miał na uwadze jedynie utrzymanie zakładników przy życiu i sąd najwyraźniej mu uwierzył. Z kolei opinia publiczna i prasa uznały go niemal za bohatera.

W następnych latach gangster-celebryta powtarzał swój znany schemat – wychodził z więzienia i bardzo szybko do niego wracał, przede wszystkim za przestępstwa związane z przemytem narkotyków.

Od 2018 roku 75-letni obecnie Clark przebywa na wolności i póki co nie przyłapano go na kolejnym przewinieniu. Mężczyzna, który więcej niż połowę swojego życia spędził w szwedzkich zakładach karnych, mieszka obecnie w Belgii.

Po wyjściu z więzienia Clark udzielił wywiadu szwedzkiej gazecie "Expressen", w którym powiedział, że niczego nie żałuje. – Robiłam w życiu wszystko poza pracowaniem i k***a zrobiłbym to po raz drugi. Byłem w Ameryce Południowej, cztery razy w Japonii i w ogóle wszędzie poza Australią. Żyłem jak król. Jak szczęśliwy król – stwierdził.

Może Cię zainteresować również: