Ambasador Polski wezwany do rosyjskiego MSZ. Chodzi o incydent z Dnia Zwycięstwa w Warszawie

Anna Świerczek
11 maja 2022, 13:23 • 1 minuta czytania
Informację o wezwaniu polskiego ambasadora w Moskwie do rosyjskiego MSZ podał w środę minister Zbigniew Rau. Jak wyjaśnił, chodzi o incydent z 9 maja w Warszawie, podczas którego rosyjski ambasador w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną substancją.
Ambasador Polski w Moskwie Krzysztof Krajewski został wezwany do rosyjskiego MSZ. Fot. naTemat.pl

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Przypomnijmy, że 9 maja, gdy Rosja obchodziła dzień upamiętniający zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami, Siergiej Andriejew chciał złożyć kwiaty przy Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie

Jak informowaliśmy w naTemat, na miejscu pojawili się demonstranci z ukraińskimi i polskimi flagami, którzy uniemożliwili Andriejewowi przejście pod miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy, wznosili antyrosyjskie hasła i oblali ambasadora czerwoną substancją.

Czytaj także: To ona oblała ambasadora Rosji farbą. Ukrainka dziwnie tłumaczy się z tego incydentu

Do oblania farbą ambasadora przyznała się później ukraińska dziennikarka Iryna Zemlyana. – Podeszliśmy do ambasadora, rozerwaliśmy paczki sztucznej krwi, a ta krew spadła na ambasadora i jego asystenta. Odeszli zawstydzeni, gdy krzyczeliśmy "faszyści". Nie pozwoliliśmy im złożyć kwiatów – relacjonowała zdarzenie dziennikarka na opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.

Ambasador RP Krzysztof Krajewski wezwany do MSZ w Moskwie

- W kwestii naszych relacji z Federacją Rosyjską, wiemy, że ambasador Polski w Moskwie został wezwany do rosyjskiego MSZ i nie będę uprzedzał tutaj faktów. W stosunkach międzynarodowych zawsze obowiązuje zasada wzajemności - oznajmił w środę podczas konferencji prasowej szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau.

Jak podkreślił, strona polska starała się "przekonać stronę rosyjską do bezzasadności manifestacji, którą ambasada chciała zorganizować" w Warszawie 9 maja.

- Takie stanowisko też powtórzyliśmy w korespondencji z władzami Warszawy w obawie możliwości incydentu, który w naturalny sposób był konsekwencją wrażliwości społecznej zarówno Polaków, jaki i uchodźców z Ukrainy - oznajmił Rau.

Dodajmy, że przez niektórych komentatorów zdarzenie z Siergiejem Andriejewem uważane jest za rosyjską prowokację, ponieważ ambasador miał spodziewać się incydentu, a po oblaniu go farbą stał w miejscu pozując fotoreporterom.

Czytaj także: https://natemat.pl/411991,decyzja-rosji-po-ataku-na-siergieja-adriejewa-nie-zamkniemy-placowek