Adwokat od "trumien na kółkach" usłyszał zarzut. Nie przyznaje się do winy

Mateusz Przyborowski
13 maja 2022, 21:26 • 1 minuta czytania
Łódzki adwokat usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku. Paweł K. nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Do zdarzenia doszło we wrześniu ubiegłego roku pod Olsztynem. Zginęły dwie kobiety.
Adwokatowi Pawłowi K. grozi 8 lat więzienia Fot. KMP Olsztyn

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


W piątek Paweł K. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Jak przekazała prokuratura, grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Adwokat od "trumien na kółkach" usłyszał zarzut

Przypomnijmy, na miejscu zginęły dwie kobiety w wieku 53 i 67 lat. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że to prawnik, który z rodziną wracał z wesela znanej instagramerki, mógł spowodować wypadek.

– Czekamy na opinię z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, która będzie kluczowa dla dalszego toku postępowania – mówił w kwietniu w rozmowie z naTemat Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. – Były komplikacje, trzeba było powołać nowego biegłego, ponieważ poprzedni niestety zmarł. Opinię powinniśmy otrzymać na przełomie kwietnia i maja – dodał.

Czytaj także: "Auto ofiar było trumną na kółkach". Adwokat, który uczestniczył w wypadku, zaszokował

Prokuratura zakończyła właśnie badanie sprawy. Śledczy ustalili, że adwokat nie zastosował się do oznakowania poziomego poprzez przekroczenie linii podwójnej ciągłej, wyznaczającej oś jezdni. W konsekwencji zjechał samochodem na lewą stronę drogi i wjechał na przeciwny pas ruchu.

– Tym samym doprowadził do spowodowania wypadku drogowego polegającego na zderzeniu kierowanego samochodu z prawidłowo jadącym z przeciwka audi – poinformował Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Nie wie, czy czuje się winny

W połowie kwietnia zadzwoniliśmy do mecenasa. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy nadal wykonuje swój zawód, czy ma jakieś wyrzuty sumienia i czy czuje się winnym spowodowania wypadku.

– Niestety, w przeciwieństwie do mojej żony, ja nie pamiętam przebiegu wypadku. Nie wiem, kto na kogo wjechał. Ja, i wiem to na pewno, jechałem około 70 km/h. Moim zdaniem wypadek mógł mieć potencjalnie dwa przebiegi: albo w ostatniej chwili ja zjechałem lewym rogiem na audi, albo audi na mnie – stwierdził Paweł K.

I dodał: – Uszkodzenia mojego samochodu to tylko lewy róg. A podniesiona maska nie była efektem wypadku. Maska została otwarta, żeby odłączyć akumulator. Ale zdjęcia dla mediów miały robić wrażenie, były demonicznie i upiornie – samochód wyglądał jakby był bardziej uszkodzony.