Coppola i Scorsese krytykowali Marvela, Olsen go broni. "Jestem w tej kwestii nieco bojowa"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
Filmy superbohaterskie to dzisiaj kopalnia złota, o czym dobrze wie Disney, do którego należy potężne MCU (Marvel Cinematic Universe). Disneyowski Marvel ma już na koncie 28 filmów, a większość z nich rozbiła box office. Przykładem jest, chociażby ostatni hit MCU, czyli "Doktor Strange w multiwersum obłędu", który od 6 maja zarobił na całym świecie 703,8 miliona dolarów, stając się drugim (po "Batmanie") najbardziej dochodowym filmem 2022 roku.
Czytaj także: Gigantyczny sukces Marvela! "Doktor Strange" rozbił box office na świecie
Scorsese i inni o filmach Marvela
To Martin Scorsese jako pierwszy wywołał kontrowersje, krytykując w dosadny sposób filmy superbohaterskie. W 2018 roku odmówił im miana "kina" i nazwał "parkami rozrywki". – Nie oglądałem ich. Próbowałem, ale to nie jest kino. Szczerze mówiąc, jedyne, do czego mogę je porównać, to parki rozrywki. To nie jest kino ludzi starających się przekazać emocjonalne, psychologiczne doświadczenia człowieka innym – powiedział na łamach magazynu "Empire".
W jego ślady poszli inni. Francis Ford Coppola określił twórczość MCU mianem "podłej", a Krzysztof Zanussi stwierdził, że w filmach Marvela "jest pustka". Z kolei Ridley Scott ocenił w ubiegłym roku, że filmy na podstawie komiksów – i te Marvela, i DC Comics – są "nudne jak g*wno".
– Ich scenariusze nie są, k***a, dobre. Myślę, że ja zrobiłem trzy świetne scenariusze filmów o superbohaterach. Jednym z nich byłby "Obcy" z Sigourney Weaver. Jednym byłby pier***ony "Gladiator", a drugim Harrison Ford i "Łowca androidów". To filmy o superbohaterach – nie przebierał w słowach w rozmowie z "Deadline".
– Dlaczego więc inne filmy o superbohaterach nie mają lepszych historii? (...) W większości bazują na efektach specjalnych, a jeśli masz pieniądze, to staje się nudne dla każdego, kto pracuje z efektami specjalnymi – dodał Ridley Scott. Jednych oceny wielkich reżyserów oburzyły, inni przyznali im rację. W dyskusję o filmach superbohaterskich postanowiła włączyć się jednak Elizabeth Olsen.
Elizabeth Olsen broni Marvela
Aktorka, która, począwszy od 2014 roku, zagrała w kilku filmach Marvela (ostatnio we wspomnianym "Doktorze Strange'u w multiwersum obłędu"), poruszyła kwestię krytyki wymierzonej w komiksowe kino w magazynie "Variety". Jak przyznała, frustruje ją traktowanie filmów Marvela jako "gorszej formy sztuki".
– Nie twierdzę, że robimy niezależne, artystyczne filmy, ale myślę, że to uderza w naszą ekipę, co mnie denerwuje. To naprawdę niesamowici scenografowie, kostiumografowie, operatorzy kamer – czuję, że umniejszanie tym filmom tego rodzaju krytyką odbiera zasługi wszystkim ludziom, którzy zarówno robią nagradzane filmy, jak i pracują nad tymi projektami – mówiła Elizabeth Olsen.
Olsen dodała jednak, że rozumie tę krytykę z aktorskiego punktu widzenia. – Całkowicie rozumiem, że jest to zupełnie inny rodzaj aktorstwa. Ale myślę, że wrzucanie Marvela pod autobus uderza w setki bardzo utalentowanych członków ekipy. Dlatego jestem w tej kwestii nieco bojowa – dodała Olsen.
Czytaj także: https://natemat.pl/411187,doktor-strange-w-multiwersum-obledu-to-dobry-horror-mcu-recenzja