PiS zmieni termin wyborów. Morawiecki: O kilka miesięcy czy o pół roku albo nieco dłużej

Michał Koprowski
08 czerwca 2022, 08:38 • 1 minuta czytania
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przyznał w poniedziałek, że rząd "jest gotowy zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku". Głos w tej sprawie zabrał również Mateusz Morawiecki, który przyznał, że faktycznie "istnieje taki plan".
Premier Mateusz Morawiecki o zmianie terminu wyborów: "O kilka miesięcy czy o pół roku albo nieco dłużej" Fot. Artur Barbarowski / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Mateusz Morawiecki o zmianie terminu wyborów

Konstytucyjnym terminem zarówno wyborów samorządowych, jak i parlamentarnych jest jesień 2023 roku. Jednak Prawo i Sprawiedliwość najpewniej z obawy o swoje wyniki dąży do przesunięcia wyborów samorządowych na później, argumentując to opinią Państwowej Komisji Wyborczej, która ma wskazywać, że organizacyjnie przedsięwzięcie jest "nie do udźwignięcia".

– Rzeczywiście jest taki plan, aby stabilna sytuacja, jaką mamy dzisiaj w polskich samorządach była, można by rzec, jeszcze stabilniejsza. Żeby o kilka miesięcy czy o pół roku albo nieco dłużej, na 2024 rok, przesunąć wybory samorządowe – przyznał we wtorek Mateusz Morawiecki. Premier podkreślił również, że wybory parlamentarne odbędą się w ustawowym terminie.

Ryszard Terlecki: "Tu jest pewien kłopot"

Wicemarszałek Sejmu oznajmił na antenie Radia Kraków, że ma nadzieję, iż wybory parlamentarne odbędą się w terminie konstytucyjnym, ale w kwestii wyborów samorządowych, wskazał, że pojawiły się komplikacje.

– Tu jest pewien kłopot, PKW sygnalizuje, że byłoby to przedsięwzięcie organizacyjne nie do udźwignięcia, więc jesteśmy zdecydowani zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku – powiedział Ryszard Terlecki.

– Przypominam, że kadencji wyborczej nie można skrócić, ale można ją troszkę wydłużyć, więc o te pół roku byłaby wydłużona i odbyłyby się pewnie wiosną wybory samorządowe. Pytanie, czy razem z wyborami europejskimi, które przypadają w maju czy też trzeba będzie je rozdzielić – wskazał.

"Obóz rządzący się boi"

Prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdzi, że dążenie do zmiany terminu wyborów samorządowych nie wynika jedynie z potencjalnych problemów natury organizacyjnej. Ponadto ekspert uważa, że przesunięcie wyborów wcale nie musi się PiS-owi opłacić.

– Obóz rządzący boi się wyborów samorządowych i najchętniej przesunąłby je ad calendas graecas, czyli "na święte nigdy". Wyniki poprzednich wyborów samorządowych były poniżej oczekiwań PiS-u, a w kolejnych będą gorsze, więc przykre doświadczenia próbują odsunąć w czasie – wskazał podczas rozmowy z Wirtualną Polską.

– Wszyscy samorządowcy, którzy mają głowę na karku, będą zabiegali o to, żeby wpisać się na listy i zaangażować się w kampanię parlamentarną, która byłaby dla nich prekampanią. To może być bonus dla partii opozycyjnych, które w wielu samorządach mają więcej aktywistów i radnych – stwierdził prof. Flis.

Czytaj także: https://natemat.pl/417034,pis-zmieni-termin-wyborow-samorzadowych-prof-dudek-komentuje