Jaki wróci do krajowej polityki? Zdradził, kiedy zrezygnowałby z "sześć razy wyższej pensji"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Czy europoseł Solidarnej Polski planuje powrót do krajowej polityki? Zapytał go o to portal braci Karnowskich
- Patryk Jaki stwierdził, że kiedyś PE uchodził za miejsce dla emerytów, w którym można tylko pogadać, ale teraz podejmuje się tu kluczowe decyzje dla Polski. A on czuje, że bierze udział "w czymś niezwykle istotnym"
- Powiedział, co by zrobił, gdy padła "jakaś dobra propozycja"
Gdy pierwszy raz dostał się do Sejmu w 2011 roku, mało kto go znał. Po przejęciu władzy przez PiS szybko dał się poznać ostrymi wypowiedziami, został wiceministrem sprawiedliwości, szefem komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, startował na prezydenta Warszawy.
Pisano o nim "młoda gwiazda PiS", "prawa ręka Zbigniewa Ziobry", "złote dziecko" czy "nadzieja prawicy". "Wszędzie wiceministra pełno, bo – jak mówią w PiS – celująco przechodzi okresową ocenę medialnej skuteczności. Nawet w "Kropce nad i" daje radę" – tak w 2016 roku pisała o nim "Polityka".
W 2019 roku Patryk Jaki wybrał jednak Parlament Europejski. I tam słynie głównie z ostrych wystąpień na forum UE, przez co często jest bohaterem prawicowych mediów
– Szykanujecie Polskę dlatego, bo uważacie, że mamy upolityczniony system wyboru sędziów. Tymczasem to jest taki sam system jak w Hiszpanii – grzmiał w ostatnich dniach. W czasie wojny w Ukrainie uderzył w UE za brak pieniędzy na pomoc uchodźcom. – Na Kremlu muszą mieć niezły ubaw, kiedy widzą, jak Niemcy rękami Unii Europejskiej atakują Polskę, która najbardziej pomaga Ukrainie – mówił innym razem.
Czy Jaki wróci do krajowej polityki
Czy europoseł Solidarnej Polski widzi dla siebie możliwość powrotu do krajowej polityki? Okazuje się, że na razie o tym nie myśli. Zapytał go o to portal braci Karnowskich. Patryk Jaki zdradził jednak, kiedy byłoby to możliwe.
"Na razie nie myślę o powrocie do krajowej polityki, chyba że padłaby jakaś dobra propozycja" – powiedział.
Patryk Jaki wyjaśnił, że chodzi o propozycję, która dawałaby mu większą sprawność niż ta, którą ma w PE. "Wtedy jestem w stanie zrezygnować z sześć razy wyższej pensji – bo nie chodzi mi o pieniądze – tylko o możliwość zmiany rzeczywistości" – zapowiedział. Przyznał, że chodzi o funkcję wykonawczą.
"Podkreślam jednak, że biorę udział w powstawaniu ważnego prawa dla Polski, dlatego mam co robić. Nie ma w ogóle porównania między byciem deputowanym do PE a byciem posłem na Sejm. Zasiadanie w PE daje dużo więcej narzędzi niż krajowy mandat" – powiedział.
Stwierdził, że kiedyś Parlament Europejski uchodził za miejsce dla emerytów, ale teraz podejmuje się tu kluczowe decyzje dla Polski, a on czuje, że bierze udział "w czymś niezwykle istotnym".
"Myślę, że Parlament Europejski jest obecnie ważniejszy niż krajowe pole walki politycznej z prostego względu: ponad 90 proc. prawa obowiązującego w Polsce pochodzi z UE. Dlatego to właśnie tutaj, w Strasburgu, w Brukseli odbywają się ważniejsze batalie niż w polskim Sejmie" – powiedział.
Burza o KPO
Wszystkie te batalie trudno wymienić. Przypomnijmy tę ostatnią – o Krajowy Planu Odbudowy. 1 czerwca Komisja Europejska zaakceptowała polski KPO, dzięki któremu Polska może dostać 23,9 mld euro w ramach grantów i 11,5 mld euro z części pożyczkowej.
Jednak w czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której zwrócił się do Rady Unii Europejskiej o niezatwierdzanie polskiego KPO. Zdaniem eurodeputowanych Polska nadal narusza wartości zapisane w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, w tym zasady praworządności i niezawisłości sądownictwa.
Czytaj także: https://natemat.pl/417493,szykuje-sie-wiosek-o-odwolanie-ursuli-von-der-leyen-chodzi-o-kpo