Jak zdradzać, żeby nie wpaść? Detektyw wyjaśnił mi, jak wygląda tropienie niewiernych małżonków
- Prywatny detektyw wyjaśnia, z jakich powodów zdradzają kobiety, a z jakich mężczyźni.
- Kamil Mikrut zdradza, ile potrwa i będzie kosztować wyśledzenie niewiernego małżonka.
- SMS, zdjęcie z randki a może przyłapanie in flagranti ? Detektyw tłumaczy, czym jest dowód rozwodowy i "złoty strzał".
- Czy testerka/tester wierności to dobry pomysł, by przyłapać podejrzanego partnera? Ekspert rozwiewa wątpliwości.
"Zdrada jeszcze nigdy nie była tak powszechna i tak trudna do ukrycia"
Z Kamilem spotykam się w kawiarni, znalazłam jego zawodowy profil na Instagramie, nie było tam żadnego zdjęcia jego twarzy. To dość jasne – anonimowość to jedno z narzędzi jego pracy. Rozpoznaję go jednak z daleka, bo udało mi się zauważyć go w jednym z programów telewizyjnych, co dość szybko zarzucam mu w rozmowie.
Szybko wyjaśnia mi, że wystąpił tam raz, a kilkuminutowy występ go nie dekonspiruje – na "akcji" dzięki charakteryzacji i tak jest nie do poznania. Gdy pytam, dlaczego wyspecjalizował się akurat w temacie tak kontrowersyjnym, jak "tropienie zdrad", tłumaczy, że to nie był jego wybór, a potrzeba rynku — popyt na tego typu usługi jest największy. Wiele mówi to o stanie naszego społeczeństwa.
– Rozwiązłości jest więcej, ludzie coraz częściej rozwodzą się z powodu zdrad, a skoro tak, to potrzebują dowodów. Wtedy prawnik sugeruje wynajęcie detektywa. Jeśli przyjąć, że w czymś się specjalizuję, to na pewno w prowadzeniu obserwacji osób – wyjaśnił.
Kto więc ma wiedzieć więcej o tym, jak zdradę rozpoznać, na jakie sygnały zwrócić uwagę, gdy podejrzewamy partnera o nielojalność, ale przede wszystkim ile jesteśmy w stanie zaryzykować dla "zakazanego owocu", niż "detektyw od zdrad"? O tym wszystkim postanawiam z nim porozmawiać.
Agnieszka Miastowska: Twoi klienci to częściej małżonkowie szukający dowodów rozwodowych czy partnerzy w nieoficjalnych związkach?
Kamil Mikrut: Zdecydowanie małżonkowie, którzy zgłaszają się do mnie na etapie rozwodu lub fazy przygotowania do rozwodu z mocnym przypuszczeniem lub pewnością bycia zdradzanym.
Ktoś, kto inwestuje swoje środki w usługę detektywistyczną, najczęściej robi to w jednym konkretnym celu – uzyskania argumentu podczas sprawy sądowej, korzystnego rozwodu, skłonienia drugiej strony do ustępstw, do negocjacji.
Nierzadko takie osoby chcą udowodnić współmałżonkowi zdradę dla samej prawdy – to kwestia ego, dumy. To kobiety najczęściej stawiają sobie za punkt honoru udowodnienie mężowi nielojalności choćby po to, by pokazać, że finalnie one okazały się być górą.
Ale te kobiety już wiedzą, że są zdradzane?
Te osoby zazwyczaj są już przekonane, że jest ktoś trzeci. Często przynoszą szczątkowe informacje – SMS-y, maile, screeny z komunikatorów. Clue nie jest wykrycie zdrady, a jej udowodnienie, na co sami nie mają raczej szansy, dlatego przychodzą do kogoś, kto ma odpowiednie umiejętności i narzędzia, czyli do mnie.
Ile muszą czekać na to, aż zdobędziesz dowody zdrady?
To zależy od trybu życia osoby przeze mnie obserwowanej i od etapu “korozji” związku, w którym jest. Jeśli małżonkowie na co dzień żyją ze sobą, to wtedy ta osoba, która zdradza, ma ograniczone możliwości działania, a zdobywanie dowodów będzie trwało zdecydowanie dłużej.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy małżonkowie na co dzień ze sobą nie żyją i jeden z partnerów się wyprowadził. Wtedy w czasie obserwowania go okazuje się np. że mieszka już z kochanką/kochankiem i wtedy zdobycie dowodów jest o wiele łatwiejsze, bo wystarczy przyłapać ich na funkcjonowaniu jako para.
Jest to z ich strony bardzo nieostrożne i lekkomyślne, ale ludzie z natury popełniają błędy, a my jesteśmy po to, by je wychwycić. Dobre udokumentowanie zdrady na potrzeby sprawy rozwodowej trwa w moim przypadku od dwóch tygodni do miesiąca lub nawet dwóch (obserwacja prowadzona jest wtedy wyrywkowo, np. w weekendy).
To raczej krótko...
Optymalnie. Mówię tu o dobrym udokumentowaniu, tzn. o kilku, kilkanastu jednoznacznych sytuacjach świadczących o nielojalności małżeńskiej, ustaleniu danych kochanka lub kochanki i jej współmałżonka (o ile istnieje), a nie o tzw. “złotym strzale”, czyli zdjęciu rozwodowym.
Są też dłuższe sprawy, podczas których małżonkowie decydują, że chcą jeszcze o siebie walczyć, wybaczyć tę zdradę. Zazwyczaj to kobieta, która wie o zdradzie, kieruje się jeszcze uczuciami w stosunku do męża i podejmuje próby ratowania związku np. poprzez terapię małżeńską. I potem sprawdza, czy ta terapia przynosi pożądany przez nią efekt – kontynuując zlecenie, podczas którego ja sprawdzam, czy jej partner nadal pielęgnuje pozamałżeńskie znajomości.
Domyślam się, że takie sprawdzanie partnera może być uzależniające dla osoby zdradzanej.
Zdecydowanie, niektórzy moi klienci za bardzo “wkręcają się” w kontrolowanie partnera, to poczucie panowania nad sytuacją jest uzależniające, bo daje im trochę bezpieczeństwa, które dawno w tym związku stracili. Zdarza się, że dochodzi do niepokojących i niezdrowych sytuacji, tzn. że chcą mieć pełną wiedzę o tym, co robi współmałżonek – to na pewnym etapie trzeba przerwać.
Wtedy informuję klienta, że ilość zgromadzanych dowodów jest zupełnie wystarczająca, osiągnęliśmy swój cel i nie ma sensu angażować się dalej – zarówno finansowo, jak i emocjonalnie w obserwowanie poczynań tej osoby.
Gdy stawiam granicę, klienci zazwyczaj to rozumieją, bo mi ufają – zarówno wówczas, gdy mówię im, że dowodów jest wystarczająco, jak i wtedy, gdy wyjaśniam, że musimy kontynuować zlecenie, bo potrzebujemy ich więcej.
A czym właściwie jest dowód zdrady? SMS-em z opisem tego, co się działo ostatniej nocy, zdjęciem ze wspólnej kawy czy musi być to przyłapanie in flagranti?
Zdjęcia czy nagrania video są najbardziej konkretnymi dowodami, które sądy biorą pod uwagę. Często są to bardzo jednoznaczne obrazy, które przedstawiają dwie osoby w sytuacji intymnej, czyli na przykład całujące się, obejmujące, chodzące ze sobą za rękę czy uprawiające seks np. w samochodzie – to również się zdarza.
By być tak nieostrożnym, chyba trzeba chcieć być przyłapanym.
Niekoniecznie. Osoba obserwowana najczęściej niczego nie podejrzewa, zawód detektywa nie przebił się jeszcze na tyle do świadomości społecznej, by spodziewać się przysłowiowego “ogona”.
Osoba ta może zupełnie nie zdawać sobie sprawy z tego, że małżonek podejrzewa ją o zdradę. Ja instruuję swoich klientów w taki sposób, by nie dali odczuć partnerowi, że mają w stosunku do nich podejrzenia.
To jest bardzo trudne, gdy masz świadomość, że jesteś zdradzany/a a musisz z tą osobą mieszkać, normalnie funkcjonować, może nawet sypiać, by sama nie nabrała podejrzeń. Ale kobiety w tej kwestii są świetnymi, niezrównanymi aktorkami. Podziwiam je za stalowe nerwy i wyrachowanie (w dobrym tego słowa znaczeniu).
Wróćmy do dowodów zdrady.
Tak, pierwsza kategoria to właśnie dowody ukazujące sytuację intymną, jednoznaczną. Są jednak także pary (mam na myśli małżonka/małżonkę i potencjalnego kochanka/kochankę), które mogą udawać przyjaciół, znajomych i mają do tego naturalną przestrzeń. Spotykają się ze sobą, ale nie okazują sobie czułości w towarzystwie innych osób, dbają o pozory – są ostrożni.
Co wtedy?
Trzeba dokumentować każdą sytuację, gdy te osoby są razem na przestrzeni jakiegoś określonego czasu, np. miesiąca. Powiedzmy to sobie szczerze — spotkania 3-4 razy w tygodniu nie zdarzają się nawet najlepszym przyjaciołom. Tymczasem osoby te korzystają z każdej okazji do tego, by się zobaczyć. Chodzą do restauracji, kina, na spacery - to wystarczy.
Sam fakt przebywania z kimś płci przeciwnej bez wiedzy żony/męża jest naruszeniem lojalności małżeńskiej. Jeśli do tego na jakimś etapie dojdą zdjęcia nieco bardziej jednoznaczne, rzucające pewne sugestywne tło na tę relację, to mamy dobry materiał dowodowy. Zdrada to nie tylko seks. Bliska relacja emocjonalna z inną osobą, która wychodzi poza ramy powszechnie przyjętych norm, także może być dowodem nielojalności małżeńskiej.
Słyszałam stwierdzenie, że żyjemy w czasach, w których zdrada jest najłatwiejsza do spełnienia, dzięki internetowi, luźnym obyczajom społecznym, ale najtrudniejsza do ukrycia.
Wykrycie zdrady w dzisiejszych czasach tak naprawdę jest kwestią czasu. Oczywiście są osoby, które lepiej się kamuflują i potrafią żyć w dwóch równoległych rzeczywistościach naraz.
Obserwowałem mężczyznę, który był świetnym ojcem i mężem, zainteresowanym żoną i zaangażowanym w wychowanie dzieci, a jednocześnie miał kochankę. Gdyby nie to, że żona zupełnie przez przypadek przeczytała wiadomość do niego od kochanki, nigdy nie nabrałaby podejrzeń, bo po prostu nie miała ku temu podstaw.
Czy po tylu latach obserwowania i analizowania osób zdradzających umiesz wyczuć, kto ma do zdrady predyspozycje, kto coś ukrywa, wiesz jak to poznać?
Wprowadziłbym rozgraniczenie ze względu na płeć. Z tego, co sam obserwuję, wynika, że faceci zdradzają pod wpływem popędu seksualnego, "dla sportu". Kobiety natomiast najczęściej zdradzają wtedy, kiedy tracą więź emocjonalną z mężczyzną, z którym są w związku — czują się zaniedbane, niedoceniane i niedowartościowane. Szukają nowych, silniejszych emocji, które odnajdują w innej relacji.
Poza tym w sieci można przeczytać wiele artykułów o tzw. symptomach zdrady. W dużym skrócie - na ogół znamy zachowania swojego partnera, mamy więc punkt odniesienia. Jeśli po jakimś czasie widzimy diametralną zmianę w jego zachowaniu — np. zaczyna pilnować telefonu (co wcześniej nie miało miejsca) czy notorycznie wracać później z pracy, to wówczas powinna nam się zapalić czerwona lampka.
Jak klienci reagują na to, że ich zlecenie z jednej strony zakończyło się sukcesem – są dowody, z drugiej – właśnie dowiedzieli się, że na pewno byli przez partnera oszukiwani.
Najczęściej są już pogodzeni ze świadomością, że partner zdradza. Większość klientów trafia do mnie wprost z poleceń prawników, a do prawnika udają się, by zabezpieczyć się na wypadek rozwodu.
Nie zawsze idą tam z myślą złożenia pozwu, ale przygotowania się na najgorsze. Ci ludzie dopuszczają do siebie myśl o zdradzie, więc dla nich informacja, którą im dostarczam, czasami jest wręcz ulgą, że mają to już "na papierze". Może dla niektórych zabrzmi to nieco dziwnie, ale te osoby wprost cieszą się, gdy coś udokumentuję. Podchodzą do tego zadaniowo, kibicując mi, bym zgromadził jak najlepsze dowody.
Z ich opinii na twój temat w internecie wynika, że klienci niezwykle cenią cię nie tylko za skuteczność, ale za to, że jesteś osobą "wspierającą, której można zaufać, która w trudnych chwilach dała im siłę". Brzmi bardziej jak psychoterapeuta niż detektyw.
Relację z moimi klientami opieram na zaufaniu, zrozumieniu i komunikacji. Te trzy filary są podstawą owocnej współpracy. Faktycznie mogą do mnie zadzwonić lub napisać o każdej porze i nie mam im tego za złe.
Rozumiem, w jak trudnej sytuacji życiowej się znaleźli i wiem, jak silne emocje nimi targają. Niejednokrotnie sami nie umieją sobie z tym poradzić, a ja na bazie swoich doświadczeń potrafię "po ludzku" podnieść kogoś na duchu, poinstruować czy wesprzeć dobrym słowem lub skierować do osoby, która udzieli profesjonalnej pomocy psychologicznej.
Zauważyłem, że paradoksalnie najłatwiej otwieramy się przed zupełnie obcymi nam osobami. Często słyszę, że już podczas rozmowy telefonicznej budzę zaufanie i osobom, które umawiają się ze mną na konsultację, łatwiej się przede mną otworzyć.
Być może dzieje się tak dlatego, że zależy mi na tym, aby moi klienci przez ten często bolesny etap rozstania czy rozwodu przeszli jak najłagodniej, wykazuję się więc zrozumieniem i cierpliwością. Pracując dla nich jestem z nimi w ciągłym kontakcie. Bardzo to doceniają.
Pracujesz więc 24 godziny na dobę?
Pracuję wtedy, kiedy osoba, którą obserwuję, jest aktywna, lub wtedy, kiedy proszą mnie o to klienci.
Czujesz się tą pracą zmęczony? Emocjonalnie?
Nie, myślę o niej bardziej w kategoriach zadaniowych i rozwojowych niż emocjonalnych. Zastanawiam się, co mogłem w konkretnej sytuacji zrobić lepiej, co mógłbym poprawić w przyszłości, itd. Jestem bardzo wymagający w stosunku do siebie. Książkowy przykład indywidualisty, dlatego też pracuję sam.
A czy twój klient miał kiedyś bezpodstawne podejrzenia i zlecenie zakończyło się brakiem dowodów z powodu braku zdrady?
Nieuzasadnione podejrzenia zdarzają się bardzo rzadko, to promil spraw. W 99 proc. przypadków podejrzenia się potwierdzają. Takie są fakty, który potwierdzi każdy detektyw zajmujący się takimi sprawami.
Co myślisz o testerach/testerkach wierności? Czy to według ciebie miarodajny sposób na sprawdzenie partnera?
Nie uważam tego za prawidłową formę weryfikacji wierności partnera. To tania prowokacja, która sprawdzi partnera w bardzo konkretnym scenariuszu i nie jest to ani dowodem na jego przyszłą niewierność ani także na wierność. Jako detektyw sprawdzam i dokumentuję stan faktyczny, a nie sytuację kreowaną w sztucznych warunkach.
Z jednej strony osoba, która ulegnie takiej pokusie i dopuści się zdrady, raczej nie rokuje na lojalną, a partner ją sprawdzający może to uznać za koniec relacji. Z drugiej jednak strony ktoś może być po burzliwej kłótni z partnerem (pod wpływem silnych emocji) czy pod wpływem alkoholu na imprezie i testowanie go w takiej sytuacji też jest według mnie wątpliwe. Mamy jednak wolny rynek i jeśli ktoś chce z takiej usługi skorzystać — nic nie powinno stać na przeszkodzie.
Jakie cechy musi mieć dobry detektyw?
Na pewno musi być cierpliwy, czego ja uczyłem się przez jakiś czas. W czasie wielogodzinnych obserwacji, gdy nic się nie działo, musiałem zachowywać pełną koncentrację, nie zniechęcać się i nie denerwować. Detektyw musi być także odporny na stres, bo czasem jesteśmy współuczestnikami sytuacji, gdzie jest wysokie ryzyko dekonspiracji.
Detektyw powinien umieć odnaleźć się w sytuacjach kryzysowych, które wymagają podjęcia szybkich i zarazem właściwych decyzji. Musi być inteligentny, spostrzegawczy, szybko łączyć fakty. Odważny, ale nie brawurowy.
Powinien wiedzieć, kiedy może pozwolić sobie na ryzykowne działanie – to bardzo ważna umiejętność racjonalnego oceniania sytuacji i ryzyka. Musi także posiadać ponadprzeciętne zdolności manualne pozwalające np. na sprawne robienie zdjęć, a także nierzadko szybką jazdę samochodem w środowisku miejskim.
Nigdy nie zostałeś zdekonspirowany przez obserwowanego?
Nie, nie mam takiej wiedzy. Pracuję bardzo ostrożnie, trzymam dystans, nie ryzykuję niepotrzebnie. W bezpośrednim otoczeniu tych osób pojawiam się, gdy jest szansa na świetne ujęcie, czyli dowód. Mnie nie widać i nie słychać, a osoba obserwowana dowiaduje się o mnie z załączników do pozwu rozwodowego. Dekonspiracja to najgorsze, co może się zdarzyć – to koniec zlecenia.
Ile kosztuje wynajęcie detektywa?
Średni przedział cenowy za godzinę pracy detektywa w Warszawie waha się od 150 do 300 zł netto za godzinę pracy. Każdy detektyw inaczej wycenia swoją pracę i bierze pod uwagę różne czynniki.
Jednak nie ukrywajmy — pełna sesja to nie jest mały wydatek, więc pewnie z twoich usług korzysta określona grupa klientów?
Taka usługa traktowana jest w kategoriach inwestycji. Jeśli komuś zależy na orzeczeniu o winie, walce o wyższe alimenty, wyegzekwowaniu opieki nad dziećmi, to takie dowody są na pewno bardzo pomocne, przybliżające do celu i w pewnym sensie warte każdej ceny.
Poza tym ważną rolę odgrywa tutaj czynnik emocjonalny – ludzie chcą znać prawdę. Ja do skorzystania z moich usług nikogo nie zmuszam, klienci przychodzą do mnie z polecenia od prawników i innych klientów.
Są świadomi tego, że skorzystanie z tej usługi pomoże pchnąć postępowanie na właściwe tory i przybliżyć ich do finalnego celu. Liczą się z kosztami, stresem i emocjami z tym związanymi. To niejednokrotnie poświęcenie z ich strony, ale prawda jest tego warta.
Czytaj także: https://natemat.pl/406897,otwarty-zwiazek-na-czym-polega-otwarte-malzenstwo