"Jest bardzo źle". Niemiecki dziennik wprost o szansach Ukrainy w wojnie z Rosją

Michał Koprowski
20 czerwca 2022, 22:05 • 1 minuta czytania
Niemiecki politolog prof. Carlo Masala ocenia podczas rozmowy z "Die Welt", że pomimo coraz silniejszych ataków Rosjan we wschodniej Ukrainie oraz braków amunicji, los wschodniej części kraju jeszcze nie został przesądzony. – Trzeba jednak przyznać, że wygląda to bardzo źle – podkreśla.
Prof. Carlo Masala o szansach Ukrainy w wojnie z Rosją: "Jest bardzo źle" Fot. Associated Press / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Z militarnego punktu widzenia status kandydata do UE nie ma znaczenia

Dziennikarze niemieckiego dziennika zapytali eksperta, dlaczego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nadal dąży do uzyskania statusu państwa-kandydata do Unii Europejskiej, skoro w kontekście militarnym nie ma to większego znaczenia.

– Oczywiście ma to duże znaczenie symboliczne, ponieważ daje to sygnał, że Ukraina jest nie tylko państwem europejskim, ale potencjalnym członkiem Unii. Że myśli o orientacji na Zachód i przyszłych związkach z Zachodem. Rosja stara się zapobiec właśnie takiemu ukierunkowaniu na Zachód – mówi prof. Masala.

Następnie eksperta zapytano, czy wschód Ukrainy jest już stracony. – Nie. Wschodnia Ukraina nie jest jeszcze stracona. Trzeba jednak przyznać, że wygląda to bardzo źle. Nie należy mieć co do tego żadnych złudzeń. Ale Wschód jako taki nie jest jeszcze stracony – stwierdza.

"Ważne są trzy kwestie"

Rozmówca dziennika podkreśla, że spowolnienie postępów Rosji we wschodniej części Ukrainy zależy od tempa dostaw ciężkiej broni z Zachodu i jej wykorzystania przez Ukraińców oraz dostaw amunicji kalibru 152 mm, która będzie mogła zasilić artylerię typu radzieckiego, którą dysponują. – I po trzecie, nie można wykluczyć, że w przypadku szybkiego zajęcia całego Donbasu Ukraina przejdzie do taktyki partyzanckiej. Oznacza to, że walki między armiami zostaną przerwane, ale armia ukraińska będzie próbowała stawić czoła Rosjanom w miastach, w walkach między domami i na ulicach – tłumaczy ekspert.

"Putin spekuluje na ten temat"

Prof. Carlo Masala został zapytany również, czy jeśli wojna będzie trwała latami – tak jak przewiduje sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, zaangażowanie Zachodu nie będzie spadać. Jego zdaniem prezydent Rosji "spekuluje na ten temat".

– Jeśli te walki będą się przeciągać do jesieni i zimy, to mieszkańcy państw europejskich – i tu trzeba dokonać rozróżnienia między Europą Zachodnią i Wschodnią a USA w związku ze zbliżającymi się prawyborami – będą pytać, czy to wsparcie dla Ukraińców ma jeszcze sens – mówi.

Jednocześnie zaznacza, że rosnące ceny surowców i produktów mogą skutecznie wpłynąć na osłabienie poparcia społecznego dla Ukrainy. – Putin spekuluje na ten temat, ponieważ to może sprawić, że niektóre państwa wyłamią się i powiedzą: teraz musimy wreszcie podjąć negocjacje. Ukraińcy muszą się pogodzić z tym, że ich terytorium przepadło i tak dalej – stwierdza.

Wzrost napięcia między Rosją a NATO

W kontekście ograniczeń rosyjskiego ruchu kolejowego do Kaliningradu, wprowadzonych przez Litwę, ekspert twierdzi, że działania niektórych państw mogą prowokować Rosję.

– Kaliningrad odgrywa istotną rolę także z wojskowego punktu widzenia. Rosjanie będą próbowali podjąć środki zaradcze. Nie sądzę, że będą to działania militarne, ale polityczne i ekonomiczne – tłumaczy.

Nie zabrakło również pytania o informacje ze strony rosyjskiej, że zabito 50 ukraińskich generałów. Prof. Masala uważa, że w praktyce większość z nich mogła być pułkownikami, ale przekazywanie takich informacji jest istotnym elementem walki, o ile są prawdziwe.

– Śmierć tak dużej liczby czołowych oficerów wojskowych znacząco pogorszy zdolności dowódcze ukraińskiej armii. Oczywiście, może to mieć również wpływ na żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych, których morale częściowo już się załamało, ponieważ są pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim i nie mogą odpowiednio zareagować. Jest to więc element demoralizacji – wskazuje.

Czytaj także: https://natemat.pl/420559,kreml-grozi-nato-chodzi-o-bezczelny-wybryk-wilna