"Ręce nam opadły, szczęka też, wszystko". Tak w Białymstoku reagują na słowa Kaczyńskiego
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W sobotę 2 lipca prezes Prawa i Sprawiedliwości odwiedził Białystok
- — Nie będę opowiadać, jak to miasto wyglądało. To była wielka wieś, a teraz to metropolia. To jest zasługa Prawa i Sprawiedliwości, pana marszałka, pana premiera i naszych posłów – mówił Jarosław Kaczyński
- W rozmowie z naTemat prezydent Tadeusz Truskolaski reaguje na te słowa: – Ja to nazywam aberracją umysłową, dlatego, że pomocy PiS nie ma. Wręcz przeciwnie, oni raczej przeszkadzają.
- Skąd się wzięła "wielka wieś"? Przewodniczka z Podlasia wyjaśnia.
Ostatnio pech nie opuszcza Jarosława Kaczyńskiego. Tylko w ciągu kilku dni pomylił Włocławek z Inowrocławiem, senatora Brejzę z posłem Mejzą, namieszał z euro w Niemczech, a z Białegostoku zrobił wielką wieś, która dzięki PiS stała się metropolią.
– Ręce nam opadły, szczęka też, wszystko, jak się słyszy takie coś. Tylko wzruszyliśmy ramionami. Każdy, kto tu żyje, przecież dobrze wie, jak jest naprawdę – reaguje jeden z mieszkańców Białegostoku. W komentarzach internetowych aż się gotuje.
Sprawy z jednej wypowiedzi Kaczyńskiego są w zasadzie dwie. Jedna, historyczna – o wsi. I druga, polityczna – o tym, jak to dzięki PiS, Białystok zmienił się w metropolię. Zacznijmy od tej drugiej.
– To, co powiedział Jarosław Kaczyński, jest oczywiście nieprawdą. Ludzie są świadomi tego, że to jest kłamstwo. Widać to w mediach społecznościowych. Ja to nazywam aberracją umysłową, dlatego, że pomocy PiS nie ma. Wręcz przeciwnie, oni raczej przeszkadzają. A jeżeli już jest jakaś pomoc rządowa, to tak naprawdę jest to pomoc unijna lub pochodząca z naszych podatków. To, co mówi prezes, nie ma nic wspólnego z faktami – reaguje w rozmowie z naTemat Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku od 2006 roku.
Przypomnijmy, w czasie weekendu prezes PiS wspomniał swój pobyt w tym mieście w 1962 roku i mocno zachwalał zasługi swojej partii dla rozwoju Białegostoku. – Kiedyś to była wielka wieś, a teraz jest metropolia. Nie myślcie, że jest to zasługa pana prezydenta, to jest nasza zasługa, Prawa i Sprawiedliwości – mówił, wymieniając i premiera, i posłów, i marszałka województwa, na wojewodzie kończąc. Padło kilka nazwisk.
Pytam prezydenta, czy wymieniłby ich zasługi. – Trudno byłoby mi znaleźć jakąkolwiek – odpowiada.
Stawiają na propagandę. Wierzą, że część ich wyznawców zwyczajnie to kupi. W tym przypadku pewnie też tak było. Jarosław Kaczyński chciał się przypodobać lokalnym działaczom PiS i to powiedział. Jeśli myli mu się Włocławek z Inowrocławiem, a Brejza z Mejzą, to można i pomylić się, i nie dostrzec, kto miał największy wpływ na rozwój tego miasta. PiS przez cztery lata miał większość w Radzie Miasta i wtedy, tak naprawdę, usiłował szkodzić jego rozwojowi. Cztery razy nie otrzymałem absolutorium, chcieli też wyrzucić niektóre strategiczne inwestycje, m.in. Trasę Niepodległości.
Jak czuje się po wypowiedzi prezesa? – W tej chwili czuję się jak mieszkaniec metropolii. To akurat jest na plus, że prezes zauważył dynamiczny rozwój Białegostoku. Zrobił nam sporą promocję, pomimo tego, że w kwestii tego, kto za ten rozwój odpowiada, prezes zwyczajnie skłamał. Z ludzi nie można robić idiotów, białostoczanie doskonale pamiętają, jak było. Słowa Kaczyńskiego tylko przypomniały sukcesy Białegostoku, które miały miejsce za kadencji, kiedy jestem prezydentem. W tym wszystkim jest to element pozytywny – odpowiada Tadeusz Truskolaski.
Kto zasłużył się dla rozwoju Białegostoku
Faktycznie, zapytać, o to dzięki komu miasto w ostatnich latach tak się zmieniło, w Białymstoku wskazują na Truskolaskiego.
– To przede wszystkim zasługa funduszy unijnych i prezydenta Białegostoku, który bardzo sprawnie nimi zarządza i potrafi je pozyskiwać. Tego, że to zasługa PiS, nikt nie wziął na poważnie. Tylko się uśmiechnęliśmy – mówi naTemat Anna Kraśnicka, licencjonowany przewodnik po Podlasiu, autorka bloga Białystok Subiektywnie.
Karol Masztalerz, radny KO: – Rozwój Białegostoku to czas, kiedy prezydenturę objął Tadeusz Truskolaski. To jest bezapelacyjne i myślę, że jeśli uczciwie podejść do sprawy, to jeśli zapyta pani o to radnych z PiS, to też to potwierdzą. Rozwój miasta, infrastruktura, symbolicznie kojarzone są z osobą Tadeusza Truskolaskiego. Gdyby było inaczej. białostoczanie nie wybieraliby go w trzech kolejnych wyborach na prezydenta. Nie mówię, że wszystko ekipa rządząca robi źle, natomiast rozwój Białegostoku absolutnie nie jest zasługą PiS. To przeinaczanie faktów.
Pytam zatem w PiS. Jeden z lokalnych polityków z Podlasia zaskakuje: – Na pewno rozwój miasta to sprawa zespołowa, ale nie ma co ukrywać, że Truskolaski w sposób perfekcyjny wykorzystał środki unijne. Można powiedzieć, że miasto zostało zabetonowane, ale nastąpił skok cywilizacyjny, jeżeli chodzi o infrastrukturę. Nie jestem wielbicielem prezydenta Truskolaskiego, ale nie można mu odbierać jego zasług – słyszę.
Anna Kraśnicka wymienia: – Obwodnica, centrum miasta, czystość w mieście, dbałość o szczegóły, jak nowe łąki kwietne, ogrody barokowe. Jakby ktoś 10, czy 15 lat temu powiedział, że taki będzie dziś Białystok, to byśmy się uśmiali. Dróg rowerowych mamy tyle, że kiedyś tylko się o tym marzyło, żeby były jak np. w Holandii. A teraz możemy wszędzie jeździć rowerami. Miasto zmieniło się od czasu, gdy jesteśmy w UE, od kiedy jest obecny prezydent. Nie wiem, gdzie tu jest przestrzeń, by wykazać, że coś zrobił PiS. Być może jestem jednostronna, ale chciałabym powiedzieć, że coś jest dzięki PiS.
Prezydent Truskolaski podkreśla: – Nie chciałbym być jedynym ojcem sukcesu naszego miasta, ale na pewno miałem dużo większy wpływ i dużo większe zasługi od osób, które wymienił Jarosław Kaczyński. Tak naprawdę, to jak zmienił się Białystok, to była zasługa całego zespołu, który udało mi się zbudować i który dążył do rozwoju miasta. Mieliśmy kilkanaście dobrych lat, w tej chwili sytuacja jest znacznie trudniejsza.
Kaczyński o "wielkiej wsi"
Białystok miał róże koleje losu, ale żeby od razu wytykać, że był wielką wsią? – Byliśmy niewielką wsią, małym miasteczkiem, to fakt. Ale jako mieszkaniec nie chciałbym tego słyszeć – twierdzi polityk PiS.
Białystok otrzymał prawa miejskie w 1692 roku od króla Jana III Sobieskiego. W XIX wieku, jak czytamy na stronie oficjalnego portalu miasta, dzięki otwarciu linii kolei warszawsko-petersburskiej nastąpił szybki rozwój miasta. W 1919 roku, po odzyskaniu niepodległości, zostało ono stolicą nowo utworzonego województwa białostockiego.
– W czasie II wojny światowej miasto zostało w 80 proc. zniszczone. Centrum Białegostoku właściwie przestało istnieć. Odbudowa była jednak dosyć intensywna i miasto bardzo dobrze odbudowano. To, co zbudowano po wojnie w centrum, to nie była żadna wieś. Budowano miasto, jakby od początku – mówi naTemat Anna Kraśnicka.
Opowiada, że jak na tamte czasy w Białymstoku powstawały wzorcowe osiedla. W centrum stawały budynki użyteczności publicznej. Zbudowano Dom Partii, filharmonię, szpitale. W czasach, o których mówił Kaczyński, w mieście działały też uczelnie wyższe, a Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki funkcjonował już od lat 40.
– Jak to mogła być wieś, jeżeli od razu celowano, że to będzie największe miasto w północno-wschodniej Polsce? Nie słyszałam, żeby na wsi była Akademia Medyczna, która dziś jest uniwersytetem i naszą dumą. A także Politechnika Białostocka, która w tamtych czasach bardzo gwałtownie zaczęła się rozwijać. Później w Białymstoku powstała też filia Uniwersytetu Warszawskiego – podkreśla Anna Kraśnicka.
Uważa, że Jarosław Kaczyński powtórzył niemiłą dla Białegostoku kalkę związaną z historyczną, drewnianą zabudową, która zachowała się na obrzeżach centrum miasta.
– To jest krzywdząca opinia o Białymstoku, która pokutuje od lat 60. To powtarzanie kliszy, brzydkiej kalki, którą nałożono na Białystok i na ścianę wschodnią. Niektórzy uważają, że skoro istnieje drewniana zabudowa, to jest to wieś, a to nie jest prawda. To jest unikalna architektura, ale nie wiejska, tylko miejska – wyjaśnia przewodnik.
Na czym polega różnica? – Dom na podlaskiej wsi z pozoru wygląda podobnie, bo również jest dwuspadowy. Ale już rozplanowanie i układ tych domów był typowy dla miasta. Jeśli ktoś kompletnie się nie zna i mówi, że Białystok to była wielka wieś, to znaczy, że bazuje tylko na tym, że te domy były podobne do wiejskiej zabudowy – odpowiada nasza rozmówczyni.
Przypomina, że przed wojną Białystok miał 100 tys. mieszkańców, a po wojnie 50 tys. Wymordowano Żydów. W latach 60. i 70. miasto zostało zasilone mieszkańcami wiosek. – Może im się wydawało, że te domy są takie jak ich? Natomiast my wiemy, że one były dostosowane do potrzeb miasta – mówi.
"PiS nie dołożył cegiełki"
Nie wiemy, co prezes miał na myśli. Ale można sobie tylko wyobrazić, jak takie słowa mogą utwierdzać tę kalkę w niektórych głowach .
– Jako przewodnik oprowadzam 100-150 grup rocznie. Gdy wyjeżdżają z Podlasia, połowa z nich mówi do mnie: "Myśmy się nie spodziewali, że tu za Warszawą jeszcze coś jest". Jest szał na Podlasie, ludzie przyjeżdżają i nagle są w szoku – mówi nasza rozmówczyni.
Na pewno, jak zauważają nasi rozmówcy, inaczej było przed 2006 rokiem. Prezydent Truskolaski nawet zbudował rynek, którego wcześniej nie było.
Pamięta Białystok z lat 70., gdy chodził do liceum. – Dziwiło mnie, że nie ma centrum, nie było rynku. Powstał dopiero po mojej decyzji. Podjąłem ją już w 2006 roku, rynek został zbudowany w 2009 roku. Wcześniej trudno było rozwijać miasto, głównie dlatego, że nie było wówczas pieniędzy unijnych – wspomina.
A także, jak miesiącami walczył o budowę spalarni śmieci z tymi, którzy protestowali i krzyczeli, że Truskolaski buduje krematorium. A jego konkurent z wyborów w 2010 roku, Dariusz Piontkowski, obecny wiceminister edukacji, zapowiadał, że spalarni nie zbuduje.
– Udało się. Z 20 planowanych w Polsce, zbudowano 6, w tym 1 w Białymstoku. I tu nikt z PiS nie dołożył nawet najmniejszej cegiełki, a wręcz przeciwnie. Piontkowski mówił, że tej spalarni by nie budował - zaznacza Truskolaski.
Jak w praktyce wyglądała współpraca z PiS?
Prezydent Truskolaski podaje kilka przykładów. Przypomina np., jak osiem miesięcy miasto czekało na pieniądze unijne na węzeł Porosły. I jak za rządów PO-PSL takie sprawy działy się szybko, niemal z automatu.
Teraz pieniądze były, leżały, czekały. Żeby je otrzymać, szukaliśmy poparcia wśród struktur białostockich PiS, to była taka zabawa, jakby robiono łaskę z tego, co kiedyś było naturalne. Prośba wojewody została odrzucona. Ostatecznie przychylił się do tego pan marszałek i to on pewnie spowodował, że te pieniądze przyszły. Tylko że za rządów PO w ogóle nie trzeba było szukać żadnego poplecznictwa. To było naturalne, że pieniądze unijne były w budżecie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i z klucza automatycznie się je dostawało. A teraz sytuacja się zmieniła i jest klientyzm.
Prezydent mówi też o 8 mld zł, podzielonych w ubiegłym roku, które miały być rekompensatą za ubytek w PIT w tym roku: – Otrzymaliśmy pieniądze w ubiegłym roku, ale żaden samorząd nie wydał ani złotówki, nie mogliśmy z tego skorzystać. Pieniądze są tylko na papierze.
A także o tym, jak Białystok wydał 6 mld zł, z czego 4 mld z UE, miliard z dochodów własnych i kilkaset milionów z kredytów: – Nie były to pieniądze rządowe. Tak naprawdę żadnych rządowych nie ma, są tylko te z budżetu państwa, które są pieniędzmi wszystkich podatników.
Tylko jak to wszystko wytłumaczyć rządzącym?