Ksiądz wyłudził od rządu PiS 90 tys. zł. Prokuratura ujawniła szczegóły
Ksiądz Tadeusz P. zasiada w zarządzie Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych, które kilka lat temu otrzymało 300 tys. złotych dotacji w ramach realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego programu "Infrastruktura dla niepełnosprawnych twórców kultury".
Pieniądze miały zostać wykorzystane na zakup samochodu dostosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych oraz na zakup mat scenicznych. Z danych znajdujących się we wniosku wynika, że pojazd miał kosztować 265 tys. złotych, a maty 30 tys. Według Prokuratury Okręgowej w Katowicach samochód kosztował znacznie mniej.
— Rzeczywista wartość samochodu wyniosła 195 tys. zł, a mat 8 tys. zł. Na podstawie zawyżonych wycen resort kultury poniósł szkodę w wysokości ponad 90 tys. zł — mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi.
Ksiądz Tadeusz P. nie przyznaje się do oszustwa
Księdzu Tadeuszowi P. postawiono zarzuty oszustwa. Podobny los spotkał biznesmena, który przygotował zawyżoną wycenę auta oraz jedną z członkiń zarządu Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych. Dochodzenie w tej sprawie prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne, które po zebraniu dowodów zawiadomiło prokuraturę.
Ksiądz Tadeusz P. nie przyznaje się do zarzutów oszustwa. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" próbowali z nim porozmawiać, ale odmówił komentarza w tej sprawie. — Nie mam nic do powiedzenia, proszę skontaktować się z moim prawnikiem — powiedział duszpasterz chorych. Jego prawnik był bardziej rozmowny.
"To jakaś zmowa nieznanych mi sił" — napisał w piśmie do "GW" mec. Krzysztof Bohosiewicz, obrońca podejrzanego księdza. "Najpierw mój klient miał rzekomo ukraść milion złotych, ale nic z tego nie wyszło, to teraz mowa o kilkudziesięciu tysiącach złotych. Według mnie to bzdura, z której organy ścigania będą musiały się wycofać" — czytamy.
Czytaj także: Ksiądz napisał do 14-latka: "walonko czy pukanko?". Szokująca reakcja szkoły i parafii
Duchowny podejrzany o jeszcze większe wyłudzenia
Prokuratura Okręgowa w Katowicach bada, czy duchowny Tadeusz P. wyłudził jeszcze inne dotacje. Mowa o 8 mln zł przeznaczonych na rewitalizację kościoła pod wezwaniem Świętego Jacka w Bytomiu. Na wniosku o dofinansowanie, podobnie jak w sprawie związanej z zakupem auta dla niepełnosprawnych, widnieje podpis Tadeusza P.
W 2021 roku policja wszczęła w tej sprawie śledztwo. Według wyliczeń prokuratury z konta parafii w ciągu dwóch lat zniknęło ponad milion złotych. Ksiądz Tadeusz P. jak dotąd nie usłyszał w tej sprawie zarzutów. — Te wątki są ciągle wyjaśniane — tłumaczy Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury.
Na księdza skarżą się też wierni, którzy uważają, że ksiądz zrobił z parafii prywatny biznes. Tadeusz P. ma żądać zapłaty za każdą posługę: odwiedzanie chorych, korzystanie z kaplicy, otwarcie bramy cmentarza grabarzom. Ksiądz miał też obrażać organistów i "zwracać się do nich w ubliżający sposób".
Parafianie napisali w tej sprawie do arcybiskupa Wiktora Skworca. Nie wiadomo jednak, czy kuria podjęła wobec duchownego jakiekolwiek kroki, ponieważ "dochodziły ją również głosy zadowolenia z posługi księdza". O oskarżeniach o wyłudzenie 90 tys. zł biskupi dowiedzieli się od dziennikarzy "Wyborczej".