U posłanki PO zdiagnozowano ciężką chorobę. "Nogi się pode mną ugięły"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Posłanka poinformowała o diagnozie raka piersi, której dokonano u niej dwa tygodnie temu
- Informacja padła w politycznym kontekście zmian, które wprowadził resort zdrowia, w związku z diagnozowaniem zapadalności na raka piersi u kobiet obciążonych genetycznie
- Liczba kobiet, które dotknięte są skutkami rezygnacji z dotychczasowej formy programu sięga dwóch milionów
"Jako osoba, u której 2 tygodnie temu zdiagnozowano nowotwór złośliwy piersi nie jestem w stanie zrozumieć postępowania Ministerstwa Zdrowia. Nic was nie obchodzi życie kobiet? Wycofajcie się z tego i to szybko!" – napisała na Twitterze posłanka, wywołując do odpowiedzi resort Adama Niedzielskiego.
W załączniku do posta Piekarska wrzuciła link do materiału, który w "Faktach" wyemitowała telewizja TVN. Dotyczył on zmian w rządowym programie diagnostycznym dla kobiet, który działał od 25 lat.
Posłanka podzieliła się swoją sytuację zdrowotną na łamach gazety "Fakt". Jak dodała, gdy usłyszała o diagnozie to "nogi się pod nią ugięły". Jednocześnie ucieszyło ją wsparcie, które otrzymała również od politycznych oponentów, stąd tym bardziej liczy, że jej apel zostanie potraktowany ponad podziałami.
Czytaj także: Rak piersi to nie wyrok, szczególnie ten wcześnie wykryty. To ty wybierasz jak będziesz leczona
– Mam wrażenie, że ktoś po prostu zgłupiał. Bo jeżeli wczesne wykrycie, wczesna profilaktyka może uratować komuś życie, to trzeba to robić. Najlepiej powiedzieć: "Przepraszam, pomyliliśmy się" i przywrócić finansowanie tych badań. Bo wiele osób przez to, że one nie będą darmowe, po prostu nie pójdzie. A to może oznaczać, że pójdą za późno i na ratowanie życia będzie za późno - powiedziała Katarzyna Piekarska.
Ograniczenia w programie działającym od 25 lat
Zgodnie z informacją, którą przekazała "Faktom" lekarka z jednego z poznańskich szpitali, przez "redefiniowanie programu", o którym mówi resort zdrowia, do badań w dotychczasowym kształcie nie mają dostępu, między innymi, stałe pacjentki, które powinny być przebadane w najbliższych tygodniach.
– My mamy pulę pacjentek, całą grupę pacjentek, które, zgodnie z realizacjami z poprzednich lat, powinny odbyć badania kontrolne w lipcu i sierpniu i tych pacjentek na ten moment oczywiście nie możemy umówić – mówiła w TVN doktor Małgorzata Stawicka-Niełacna, specjalistka w dziedzinie laboratoryjnej genetyki medycznej z Katedry Genetyki Klinicznej i Patomorfologii Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Jak tłumaczyła lekarka, program skierowany był do diagnozowania kobiet, które są poważnie obciążone genetycznie, u których prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu jest bardzo wysokie.
Z przytoczonej przez telewizję wypowiedzi Adama Niedzielskiego wynika, że program został zlikwidowany, przynajmniej w dotychczasowej postaci.
– Tutaj rzeczywiście był otwarty program, który w tej chwili jest redefiniowany, ale to nie jest ograniczenie. W każdym z takich przypadków może takie badanie być przeprowadzone - tłumaczył minister zdrowia Adam Niedzielski.
Czytaj także: "W Polsce wciąż są rejony, w których wierzą, że rak piersi oznacza, że kobieta zdradzała męża"
– Program po to powstał i po to był prowadzony przez tyle lat, żeby zapewnić pewną systematyczność, stałość i bezpieczeństwo opieki nad taką grupą ryzyka, jaką są nosicielki mutacji w genie BRCA1 czy BRCA2 – podkreślała w TVN doktor Małgorzata Stawicka-Niełacna.
Liczba kobiet obciążonych genetycznie prawdopodobieństwem wystąpienia nowotworu sięga dwóch milionów.
Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/218571,rak-nie-pyta-o-metryke-lubi-kazdy-rozmiar-i-ksztalt-piersi-grunt-to-byc-cwanszym-od-tego-potwora