"Wysypka pojawiła się dosłownie wszędzie". 39-latek opisał swoją walkę z małpią ospą
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Małpia ospa została uznana przez Światową Organizację Zdrowia za "globalne zagrożenie dla zdrowia".
- Wśród objawów tej odzwierzęcej choroby wirusowej wymienia się gorączkę, bóle głowy oraz wysypkę skórną.
- – Miałem wysoką gorączkę z dreszczami i bólami mięśni. Moje węzły chłonne były tak spuchnięte, że wystawały z gardła – wspomina 39-letni Sebastian z Nowego Jorku.
Małpia ospa w Polsce
– Mamy ponad 50 potwierdzonych przypadków małpiej ospy w Polsce - poinformował w środę w Polskim Radiu wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Jak dodał, około 20-30 osób przebywa w tej chwili w szpitalach, ale ma dość łagodne objawy.
– W tej chwili nie widzimy w Polsce jakiejś większej liczby nowych przypadków. Wiele z nich nie potwierdza się – dodał minister. Zapewnił przy tym: "jeżeli będzie taka potrzeba, to dysponujemy w tej chwili szczepieniami".
Sebastian z Nowego Jorku opisał przebieg małpiej ospy
Jak wygląda przebieg małpiej ospy? Opowieść 39-latka z nowojorskiego Brooklyn'u ukazała się na łamach dziennika "The Guardian". Mężczyzna powiedział, że walka zarówno z małpią ospą, jak i systemem ochrony zdrowia "to był totalny koszmar".
Pierwsze symptomy choroby pojawiły się 1 lipca. Wynik testu na COVID-19 okazał się negatywny, podejrzenia szybko powędrowały w kierunku małpiej ospy. Dwa dni później w okolicy odbytu pojawiły się kolejne dolegliwości. "Początkowo było to kłucie, swędzenie. W tym momencie się nie bałem (...), ale nie miałem pojęcia, jak będzie źle" – wspominał Sebastian.
W trakcie teleporady lekarz zalecił wykonanie odpowiednich badań pod kątem małpiej ospy. Tutaj pojawiły się pierwsze problemy z systemem ochrony zdrowia. "Nie rozumiałem, jak bardzo ograniczona była zdolność testowania: w tym momencie miasto mogło przeanalizować tylko 10 testów dziennie" – czytamy.
Co gorsza, okazało się, że lek przeciwwirusowy można otrzymać dopiero po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu. Sebastian wrócił do domu zaopatrzony w standardowe leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, a wysypka zaczęła zajmować ciało mężczyzny.
"Zmiany pojawiły się dosłownie wszędzie"
"Na początku wyglądały jak ukąszenia komarów, potem rozwinęły się w pryszczate pęcherze, które w pękały, a w końcu w strupy. Miałem je na czaszce, twarzy, ramionach, nogach, stopach, dłoniach, tułowiu, plecach" – opowiadał.
39-latek przyznał, że ponad 50 zmian chorobowych, gorączka na poziomie 39,4 st. C oraz silny ból wywołały u niego atak paniki. Następnie pojawiła się pokrzywka na całym ciele oraz intensywne bóle głowy i stawów. "W nocy obudziłem się, wariując z bólu i świądu" – relacjonował.
Ponadto pierwsze zmiany w okolicach odbytu przybrały formę ran otwartych. Sebastian opowiadał, że "dosłownie krzyczał, kiedy szedł do łazienki. Nawet utrzymywanie tego obszaru w czystości, mycie się, było niezwykle bolesne. Za każdym razem był to dwugodzinny proces".
"Byłem jednym z nielicznych szczęśliwców"
Cztery dni po wykonaniu testu na małpią ospę mężczyzna został telefonicznie poinformowany o pozytywnym wyniku. Niestety zabrakło innych informacji, a on sam nie wiedział, co robić. Gdy jego gardło zaczęło puchnąć, na oddziale ratunkowym stwierdzono, że to "bakteryjne zapalenie migdałków", odmawiając podania leków przeciwwirusowych.
"W końcu odebrałem telefon z kliniki w Irving Medical Center na Uniwersytecie Columbia. Powiedzieli, że departament zdrowia poprosił ich o zajęcie się moją sprawą. Najwyraźniej byłem jednym z nielicznych szczęśliwców, którzy zostali zaproszeni na leczenie" – stwierdził mężczyzna.
Po blisko godzinnej wizycie Sebastian opuścił klinikę z dwutygodniowym zapasem leków na małpią ospę, których stosowanie przyniosło efekty. 39-latek z Nowego Jorku przyznaje, że choroby była koszmarem oraz dodaje, że nie wyobraża sobie, w jaki sposób ludzie mają sobie radzić z "nawigacją po systemie opieki zdrowotnej".