Michalik: Po raz pierwszy w mojej karierze chcę wziąć w obronę Kościół i księży

Eliza Michalik
29 lipca 2022, 10:37 • 1 minuta czytania
Może Was to zdziwi, ale - chyba po raz pierwszy w mojej publicystycznej karierze - chcę wziąć w swoistą obronę Kościół i katolickich księży. Dokładnie teraz, gdy wychodzą na jaw kolejne skandale seksualne. Jak więc zamierzam Kościoła bronić?
Eliza Michalik o Kościele, księżach i katolikach Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Mówiąc jasno: gdyby jakakolwiek grupa społeczna czy zawodowa była traktowana tak, jak przedstawiciele Kościoła katolickiego, gdyby pozwalano jej członkom na wszystko, zapewniając dyskrecję całkowitą bezkarność, szybko zaczęliby się zachowywać tak jak księża.


Weźcie nauczycieli, pilotów, bankowców, górników, rolników, czy kogo tylko chcecie i powiedzcie im: od dziś, tylko z racji wykonywania waszego zawodu stoicie ponad prawem. Cokolwiek zrobicie, nieważne jak złego, włos wam z głowy nie spadnie.

Czytaj także: Michalik: Wypowiedź Tokarczuk o "idiotach" aktywowała nasze ogromne narodowe kompleksy

Możecie gwałcić, bić, krzywdzić innych ludzi, znęcać się nad nimi fizycznie i psychicznie, możecie ich okradać, oszukiwać, okłamywać, ubliżać im i zmuszać do różnych rzeczy i - nawet jeśli to się wyda, wyjdzie na jaw - nic wam nie grozi. Jesteście kryci. Policja i prokuratura są na naszych usługach, politycy tworzący prawo są na naszych usługach, broni nas otumaniona naszą propagandą część społeczeństwa - róbcie co chcecie, jesteście bezkarni.

Jak sądzicie, jak długo po takiej deklaracji zaczęłaby się w tych zawodach degeneracja, dokładnie taka jak w wydaniu Kościoła katolickiego?

Prawda jest taka, że Kościół mógłby sobie chcieć różnych rzeczy: pieniędzy podatników, wpływu na stanowienie prawa, przywilejów i bezkarności - ale nic by nie dostał, gdyby nie politycy mu tego nie dawali. I nie mam na myśli tylko PiS-u, tylko niestety każdy rząd od 1989 roku.

Brak racjonalnego podejścia do roli Kościoła w państwie, nadanie mu przywilejów, zapewnienie bezkarności, brak jasnej, uczciwej i publicznej debaty na jego temat po prostu musiało się tak skończyć. Teraz musimy zrozumieć, że Kościół jest zepsutą, skorumpowaną, przeżarta przestępczością, dewiacjami, chciwością i głupotą instytucją i on sam nie zatrzyma się nigdy. To Państwo musi z nim zrobić porządek.

Ale jest jeszcze coś. Oprócz władzy pozwalającej na hucpę Kościoła winni są także jego wierni. Często mówimy „instytucjonalny Kościół katolicki”, używając tego określenia jako opozycji do mitycznych „uczciwych zwykłych katolików”. Tak jakby istniał ten zły, „instytucjonalny” Kościół, odpowiedzialny za pedofilię i jej krycie, przestępstwa, znęcanie się nad ludźmi, złodziejstwa i pokątne, nieuczciwe biznesy i drugi - świetlany prawdziwy Kościół dobrych, cnotliwych ludzi.

Czytaj także: Michalik: Od lat PiS prowadzi nas prosto w ramiona Putina. Powiecie, że to niemożliwe

Otóż ten podział istnieje tylko w naszych głowach, w rzeczywistości go nie ma i nigdy nie było. Bo gdzie są ci cnotliwi świetlani katolicy, gdy mówi się o bruzdach na czołach dzieci z in vitro? Gdy gwałci się dzieci i przez lata uchodzi sprawiedliwości, tylko dlatego, że nosi się sutannę? Czy to nie oni, ci zwykli katolicy z małych miasteczek i wsi bronią często przestępcy, mówiąc, że „nasz ksiądz by tego nie zrobi” i fundując w ten sposób drugi gwałt i traumę zgwałconemu dziecku i jego rodzinie?

Gdzie byli ci katolicy, gdy w Polsce robiło się strefy wolne od ludzi? Gdzie są, gdy szczuje się na kolejne grupy?

Wychodzą masowo z mszy? Wypisują się z kościołów? Może chociaż setkami tysięcy piszą listy do biskupów albo protestują dziesiątkami tysięcy pod kuriami?

Nie. Nie ma ich. Nie słychać ich i nie widać. Siedzą cicho albo nie istnieją.

Osobiście uważam, że my Polacy, wymyśliliśmy figurę „zwykłego katolika”, który jest czysty, świetlany i dobry, uczciwy i do głębi wierzący w Boga, bo prawda o tym, jacy jesteśmy jako społeczeństwo, w naszej dużej części jest dla nas trudna do zniesienia, nie umiemy się z nią zmierzyć.

Nie umiemy spojrzeć sobie w oczy w lustrze i powiedzieć, że tacy właśnie jesteśmy, bo gdybyśmy tacy nie byli, Kościół już by się zwinął z braku wiernych w kościołach.

Wobec ogromu nieprawości i zła, za które Kościół odpowiada, których dopuścił się myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, gdyby istniała jakaś większa grupa uczciwych „zwykłych katolików”, już byśmy o nich wiedzieli i ich zauważyli.

Niestety nie istnieją.

Czytaj także: https://natemat.pl/396475,michalik-opozycja-musi-rozliczyc-pis-inaczej-w-polsce-rozpeta-sie-pieklo