Ujawniono, kto zaatakował rosyjskie cele na Krymie. Wyciekł rządowy raport
- Na Krymie w zeszłym tygodniu doszło do serii wybuchów. Władze w Kijowie nie biorą za nie oficjalnie odpowiedzialności
- Jednak – z dokumentów, do których dotarło CNN – wynika, że zorganizowały je władze Ukrainy
Amerykańska telewizja podaje, że urzędnik, który udostępnił raport, poprosił o anonimowość, gdyż nie został upoważniony, do dzielenia się tymi informacjami z mediami.
To Ukraińcy zaatakowali bazę Rosjan na Krymie
Raport opisuje zdarzenie w bazie lotniczej Saki, gdzie w ubiegły wtorek doszło do eksplozji. Incydent z 9 sierpnia zniszczył co najmniej siedem samolotów wojskowych, poważnie uszkodził bazę i zabił co najmniej jedną osobę. Rosja twierdziła, że wydarzył się tam wypadek, a Ukraińcy do tej pory odmawiali potwierdzenia, czy to oni stoją za ofensywą.
Jak czytamy, kolejne ataki wskazują na zdolności militarne Ukrainy do systematycznego uderzania w cele na Krymie. CNN podkreśla także, że ataki następują w momencie, kiedy ruch oporu na terenach okupowanych przez Rosję dokonuje aktów sabotażu.
Przykładowo w weekend Ukraińcy potwierdzili, że most kolejowy w pobliżu Melitopola, który Rosjanie wykorzystywali do transportu sprzętu wojskowego i broni z okupowanego Krymu, został wysadzony przez ukraińskich partyzantów.
Coraz więcej działań sabotażowych Ukraińców
Z tego względu władze w Kijowie ostrzegają Ukraińców mieszkających na terenach okupowanych, aby unikali przebywania obok obiektów wojskowych sił rosyjskich.
– Kolejka w tych dniach do wyjazdu z Krymu do Rosji przez most dowodzi, że absolutna większość obywateli Rosji już rozumie lub przynajmniej czuje, że Krym nie jest miejscem dla nich – przekonywał niedawno Wołodymyr Zełenski.
Przypomnijmy także, jaka była oficjalna reakcja Kijowa na ataki na Krymie. Najpierw władze Ukrainy w nieco zawoalowany sposób wydawały się potwierdzać, że za atakiem stoi Ukraina. – Wybuchy, do których doszło we wtorek na rosyjskim lotnisku wojskowym na okupowanym przez Rosjan Krymie, są przypomnieniem o tym, do kogo należy półwysep – przekazała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk za pośrednictwem aplikacji Telegram.
Już wówczas wysoki rangą ukraiński wojskowy, pragnący zachować anonimowość, przyznał w rozmowie "New York Times", że za wybuchem stoją siły ukraińskie. – To była baza lotnicza, z której regularnie startowały samoloty do ataków na nasze siły na południowym odcinku frontu – stwierdził.
Co mówią oficjalnie władze Ukrainy?
Potem głos zabrał jednak Mychajło Podolak. "Ukraina nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie" – oświadczył doradca prezydenta Ukrainy. Ministerstwo Obrony Ukrainy opublikowało wtedy też na Facebooku ironiczny komunikat, dotyczący palenia papierosów "w miejscach do tego nieprzystosowanych".