Woźniak-Starak zaskoczyła w "Dzień Dobry TVN". Pierwszy raz opowiedziała o in vitro
- W niedzielę (21 sierpnia) w "Dzień dobry TVN" na tapet wzięto temat in vitro
- Agnieszka Woźniak-Starak prawie nigdy nie porusza prywatnych tematów na wizji, ale tym razem zrobiła wyjątek
- Prezenterka zdradziła, że ma na swoim koncie doświadczenie z próbowaniem tej metody zapłodnienia
Agnieszka Woźniak-Starak pragnęła dziecka. Pierwszy raz szczerze o in vitro
Podczas wydania "Dzień dobry TVN" (21 sierpnia), w którym gościły osoby, urodzone dzięki zastosowaniu metody in vitro, prowadząca, Agnieszka Woźniak-Starak mocno wczuła się w dyskusję, przytaczając własne doświadczenia. Rzadko zdarza się, żeby pozwalała sobie na intymne wyznania.
Nie jest tajemnicą, że dziennikarka nie ma dzieci. Okazuje się jednak, że nieraz podejmowała starania.
Dopóki ktoś nie decyduje się, żeby przejść ten proces, to nie zagłębia się w to bardziej. Sama przechodziłam przez in vitro dwukrotnie, bez powodzenia.
– Wiem, na czym polega. I wiem, że trzeba wejść w ten proces, żeby go poznać – oznajmiła, zaznaczając, że młodzi ludzie nie szukają informacji na ten temat, póki problem ich nie dotyka.
Prezenterka wcześniej poruszała tę bolesną dla niej kwestię przy okazji protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Podkreślała, że świetnie rozumie walczące o swoje prawa kobiety, bo sama była kilkukrotnie w ciąży, ale nie udało jej się urodzić dziecka. – Ja o utracie dziecka powiedziałam po raz pierwszy w magazynie "Pani" kilka lat temu. Dziś mam wrażenie, że ktoś próbuje cofnąć nas do średniowiecza, że politycy za nic mają rozwój nauki, postęp medycyny, prawa kobiet. Od czasu tamtego wywiadu w "Pani" mnóstwo się w moim życiu zmieniło i zdarzyło, jestem w stanie zrozumieć ból kobiet, gdy tracą ciążę, bo sama przeszłam przez to niejednokrotnie. Podobnie jak miliony innych kobiet – przyznała.
Woźniak-Starak powiedziała w 2016 roku, że pierwsze dziecko poroniła w 6 tygodniu ciąży. Drugiej również nie donosiła. Była już wtedy żoną Piotra Woźniak-Staraka (zmarł 18 sierpnia 2019 roku). Nie dokonała jednak aborcji. – Moja druga ciąża miała wadę genetyczną. Nie musiałam podejmować decyzji o aborcji, bo życie zdecydowało za mnie – wyznała w wywiadzie.
Warto nadmienić, że w ostatnim czasie dyskusja wokół in vitro rozgorzała przez kontrowersyjny fragment podręcznika prof. Roszkowskiego do przedmiotu "HiT" (historia i teraźniejszość). Można przeczytać tam o produkcji, a nawet hodowli ludzi:
"Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowla".
Osoby, które przyszły na świat dzięki metodzie in vitro, oraz ich rodzice są wstrząśnięci, że w XXI wieku wprowadzana jest taka narracja. Ostatnio też Małgorzata Rozenek-Majdan spotkała się z Donaldem Tuskiem, by omówić działania, jakie można podjąć, by przywrócić refundację zabiegu in vitro.