"Świat według Kiepskich" nareszcie się skończy. Oglądanie tego serialu zrobiło się niesmaczne

Bartosz Godziński
25 sierpnia 2022, 20:18 • 1 minuta czytania
"Świat według Kiepskich" to serialowy fenomen, który już wiele razy miał się skończyć, ale zawsze powracał. Przed nami podobno ostatni sezon, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć. Polsatowi do tej pory nie przeszkadzał ani lecący na łeb na szyję poziom odcinków, ani krytyka widzów, ani nawet śmierć głównych aktorów. Kręcenie go od dłuższego czasu było niesmaczne, a oglądanie przykre.
Niezastąpione trio Boczek, Ferdek i Paździoch. Bez tych dwóch po bokach ten serial stracił sens i smak. Fot. "Świat według Kiepskich" / Polsat

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Nie ma w Polsce ludzi, którzy nie słyszeliby o Kiepskich i ich sąsiadach. Mieszkańców kamienicy przy ulicy Ćwiartki 3/4 zna każdy, a ich teksty z automatu rzuca w rozmowach towarzyskich. Osoby, które uważały ten serial za prymitywny, po prostu nie dostrzegły w żartach drugiego dna lub zobaczyli w Ferdku siebie. A niewygodną prawdę o sobie staramy się wyprzeć.

"Świat według Kiepskich" idealnie obrazował pojęcie "realizmu magicznego". W tym świecie wszystko było możliwe, ale bohaterowie jakoś zawsze stawiali czoła (lub sami kreowali problemy) nawet najbardziej surrealistycznym wyzwaniom. Im bardziej absurdalnie, tym lepiej - przynajmniej dla widza. O wszystkim piszę w czasie przeszłym, bo serial już wiele lat temu stracił pierwotny sznyt.

'Świat według Kiepskich" miał stale słabnący poziom i oglądalność

Od kilku lat jako media publikujemy newsy o końcu "Kiepskich", by za jakiś czas ogłosić powrót i premierę nowego sezonu. Tak jakby to był jakiś chwyt promocyjny lub test na nastroje społeczne wśród widzów. A tych z roku na rok ubywało.

Premierowe odcinki "Kiepskich" przyciągały aż 9 milionów widzów, a jeszcze 20 lat temu niektóre potrafiły przykuć przed ekranami ok. 5 milionów ludzi ("Ostatni cham" dobił prawie do sześciu!), ale już przedostatni (podobno), 34. sezon miał oglądalność na średnim poziomie 628 tys. widzów na odcinek.

Wiadomo, że przez lata widzowie oglądali "Kiepskich" nie tylko w telewizji, ale i internecie, więc dane są mocno umowne, jednak tendencję spadkową widać również w ocenach sezonów. Pierwsza na Filmwebie ma 7,7/10, dziesiąty nawet 7,9, dwudziesty tylko 5,8, ale już przedostatni (podobno) trochę więcej - 6,1. Zarówno oglądalność, jak i oceny, nawet jeśli niższe niż na początku, nie były jednak katastrofalne. Więc Polsat i producent ATM ciągnęli serial w nieskończoność.

Wystarczy jednak odpalić dowolny odcinek z nowych serii, by od razu zauważyć, że to nie są ci sami "Kiepscy", co kiedyś. Brakuje im lekkości, szalonych pomysłów (dosłownie Ferdek coraz rzadziej miał "pomysła") czy zabawnych tekstów. Niekiedy są wręcz dołujące, co raczej nie było zamierzeniem scenarzystów.

Widziałem tylko pojedyncze wpisy, które zachwalały nowe sezony. Widzowie oglądali je chyba z przyzwyczajenia, sentymentu, a pozostali z ciekawości, co tam słychać u dawnych ulubieńców. I czasem się srogo zawodzili.

Brak dobrych scenariuszy i dawnego klimatu to jedna sprawa. Druga to bohaterowie. Serial jest kręcony od dwóch dekad, więc śmierć aktorów jest czymś niestety naturalnym. W 2007 roku zmarła Krystyna Feldman, czyli serialowa babka Kiepska, a w 2016 r. Bohdan Smoleń - listonosz Edzio.

Odejście drugoplanowych postaci, nawet tych ikonicznych, nie musi przekreślać serialu. Zabrzmi to brutalnie, ale na ich miejsce można wstawić nowych bohaterów. I tak też zresztą czyniono przez lata, ale nie nawiązywały aż takiej chemii z pozostałymi. Z fanami również.

Kręcenie serialu po śmierci aktorów grający Boczka i Paździocha jest niesmaczne

Jednak w czasie pandemii pożegnaliśmy dwóch aktorów z legendarnego trio. W 2020 r. odszedł Dariusz Gnatowski, który zasłynął rolą Boczka, a w 2021 r. Ryszard Kotys - niezastąpiony Marian Paździoch. Śmierć pierwszego zaskoczyła nas wszystkich. Miał 59 lat.

Drugi aktor od lat zmagał się z poważnymi chorobami (m.in. zapaleniem płuc i demencją) i to niestety było widać na ekranie. Aż żal było na niego patrzeć - serial w pewien sposób dokumentował, jak marnieje w oczach. Z niezrozumiałych powodów jednak dalej występował.

Może chciał robić dalej to, co kocha (jak cierpiący na afazję Bruce Willis, który ostatnio grywał w samych gniotach), ale ja, osobiście, nie miałbym serca, by dalej mu zlecać granie w takim stanie. Zresztą w poniższym fragmencie możemy zobaczyć smutny cień dawnego Paździocha.

Nawet dla najbardziej oddanych i wiernych widzów kręcenie kolejnych odcinków mijało się z celem. Andrzejowi Grabowskiemu trudno było dźwigać na "przepracowanych" barkach Ferdusia cały serial. Poza tym wyglądało to wszystko bardzo nieetycznie, wręcz niesmacznie. "Kiepscy" mieli dalej sporą oglądalność, więc stacja i producenci doili serię. Fani mogli czuć się też zniesmaczeni, gdy w premierowych odcinkach pojawiali się nieżyjący aktorzy.

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść... w mordę jeża. Polsat trochę przegapił ten moment i "Świat według Kiepskich" zostanie zapamiętany nie tylko jako oryginalna (powstał na fali popularności "Świata według Bundych" i go przerósł - do czasu) i zwariowana satyra. Teraz do tego wizerunku przylgnie też łatka trzepania kasy bez względu na wszystko i wszystkich.

Czytaj także: https://natemat.pl/336495,ryszard-kotys-nie-zyje-tworca-kiepskich-mowi-o-przyszlosci-serialu