Niemcy już odnotowali żądania PiS. Media przypominają o kluczowym traktacie

Jakub Noch
01 września 2022, 15:49 • 1 minuta czytania
Tuż po tym, gdy Jarosław Kaczyński na Zamku Królewskim w Warszawie zapowiedział, że PiS wreszcie złoży w Berlinie oficjalny wniosek o wypłatę reparacji wojennych i ujawnił kwotę, jakiej zamierza zażądać, w niemieckich mediach pojawiły się pierwsze depesze w tej sprawie. Za agencją dpa o słowach prezesa PiS donoszą m.in. "Bild", "Die Welt" czy "Die Zeit".
PiS chce domagać się od Niemiec 1,3 bln euro w ramach reparacji wojennych. Fot. Andrzej Iwanczuk / REPORTER

Pierwsze reakcje Niemców na żądania Kaczyńskiego ws. reparacji wojennych

"W swoim raporcie Polska ocenia szkody wyrządzone przez nazistowskie Niemcy w czasie II wojny światowej na równowartość ponad 1,3 bln euro. Prezes narodowo-konserwatywnej partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość mówił w czwartek w Warszawie o 'ogromnych szkodach' odczuwalnych do dzisiaj" – poinformowano w niemieckich mediach.


Po zachodniej stronie Odry przypominają, że choć 1 września 2022 roku "ogromną sumę" ogłosił sam Jarosław Kaczyński, to sprawa nie jest nowa i ciągnie się właściwie od momentu przejęcia władzy przez PiS w 2015 roku, a prace komisji Arkadiusza Mularczyka zaczęły się już w 2017 roku, by dopiero teraz doczekać się podsumowania.

"Liczący kilkaset stron raport zawiera kalkulacje polskich strat wojennych przełożeniu na demografię, strat ekonomicznych spowodowanych śmiercią wielu osób i strat materialnych, a także utraty dóbr kultury i sztuki, środków finansowych, pieniędzy zdeponowanych w bankach i papierów wartościowych" – czytamy w korespondencji z Polski.

"Według Arkadiusza Mularczyka w przygotowanie raportu zaangażowanych było 30 ekspertów, w tym historycy, ekonomiści i rzeczoznawcy majątkowi" – dodano w jednej z depesz.

PiS podważa decyzję PRL-owskich komunistów, za Odrą przypominają o Traktacie 2+4

Czy to oznacza, że ktoś w Niemczech może brać pod uwagę wypłatę Polsce choćby eurocenta w ramach reparacji wojennych? Nic na to nie wskazuje. Wszystkie materiały na temat wystąpienia Kaczyńskiego i Mularczyka są podsumowane przypomnieniem, że władze RFN temat reparacji uznają zamknięty.

"Rząd federalny odrzuca wszelkie żądania reparacji i odwołuje się do tzw. Traktatu 2+4 o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec, podpisanego w 1990 roku przez ówczesną RFN i NRD z jednej strony oraz zwycięskie mocarstwa II wojny światowej z drugiej strony i stanowił podstawę do zjednoczenia" – zauważono.

Niemcy przypominają, że na tej podstawie zaakceptowano granice na Odrze i Nysie, co oznaczało "ostateczną utratę ziem wschodnich".

O tym problemie na drodze polityków PiS po niemieckie miliardy w naTemat.pl wspominaliśmy już kilka lat temu. Informowaliśmy wówczas o ustaleniach ekspertów powołanych przez Bundestag, którzy wskazali, że nawet jeśli udałoby się podważyć decyzję o zrzeczeniu się praw do reparacji podjętą przez władze PRL w 1953 roku, to wszelkie roszczenia ostatecznie "utraciły moc najpóźniej 12 września 1990 roku".

Czyli w dniu, w którym w Moskwie sygnowano wspomniany Traktat 2+4. Jest on tak potocznie nazywany, gdyż w moskiewskich negocjacjach uczestniczyły Niemcy podzielone jeszcze na RFN i NRD, oraz cztery mocarstwa alianckie – USA, ZSRR, Wielka Brytania oraz Francja.

Na specjalnych warunkach traktat po części negocjowała też Polska. Już nie PRL, a wolna i demokratyczna III RP potwierdziła wówczas decyzję z lat 50-tych.