Pisowski nominat rozdał nagrody, a teraz każe zwracać. Najwięcej dostała obecna rzeczniczka Czarnka
- Gdy sprawa nagród w Teatrze im. Osterwy w Lublinie została nagłośniona przez media, Urząd Marszałkowski wszczął kontrolę w instytucji
- Okazało się, że kwota nienależnie wypłaconych świadczeń wynosi 152 tys. zł
- Dyrektor teatru domaga się zwrotu pieniędzy od pracowników, którzy po rozmowach z prawnikami stawiają sprawę jasno: "Nie mamy obowiązku zwrotu tych środków"
29 tys. zł dla obecnej rzeczniczki Przemysława Czarnka
Za sprawą "lekkiej ręki" kierownictwa Teatru im. J. Osterwy w Lublinie wicedyrektor placówki Adrianna Całus otrzymała ponad 17 tys. zł netto. Z kolei główna księgowa Agnieszka Nowosad przyjęła ponad 19 tys. zł.
Kilkunastotysięczne nagrody wzbudziły oburzenie wśród innych pracowników teatru. Wszak, w tym samym czasie 25 aktorów otrzymało zaledwie po 680 zł, a pracownicy obsługi technicznej i administracji nie dostali nic.
Co ciekawe, wicedyrektor i główna księgowa już opuściły szeregi instytucji. W lutym b.r. Adrianna Całus porzuciła pracę w lubelskim teatrze, aby odejść do Ministerstwa Edukacji i Nauki, gdzie obecnie jest rzeczniczką Przemysława Czarnka. Agnieszka Nowosad rozstała się z teatrem za porozumieniem stron, kilka tygodni temu.
Kontrole urzędników wykazały, że byłej wicedyrektor nienależnie wypłacono 29 tys. zł. Nie zgadza się także premia dla byłej głównej księgowej, która wyniosła 3 tys. zł.
"Odpowiedzialność ponosi przede wszystkim kierownictwo"
Po przeprowadzeniu kontroli stwierdzono ponadto, że pozostali pracownicy otrzymali ponad 110 tys. zł nienależnych wynagrodzeń. W sumie mówimy zatem o kwocie 152 tys. zł.
– Za wymienione nieprawidłowości odpowiedzialność ponosi przede wszystkim kierownictwo jednostki: dyrektor, zastępca dyrektora i główna księgowa, ale również osoby zatrudnione na stanowisku zastępcy głównej księgowej i starszej księgowej – tłumaczy rzecznik prasowy marszałka województwa Remigiusz Małecki, cytowany przez "Dziennik Wschodni".
Redbad Klynstra-Komarnicki domaga się zwrotu pieniędzy
Nominowany przez Prawo i Sprawiedliwość dyrektor teatru domaga się od pracowników zwrotu nienależnie przyznanych pieniędzy. Redbad Klynstra-Komarnicki przyznaje w rozmowie z dziennikiem, że wystosował pismo "do wszystkich osób, których dotyczy kontrola".
– Nie wszyscy się do tego palą, bo uważają, że to nie jest zasadne. Otrzymałem pisma zwrotne informujące mnie, że nie zamierzają zwracać pieniędzy, ale niektórzy to robią, w tym obecna główna księgowa i moja obecna zastępczyni – tłumaczy oraz dodaje, że nie otrzymał jeszcze odpowiedzi od Adrianny Całus i Agnieszki Nowosad.
Część osób zatrudnionych w teatrze przyznaje, że "prawo jest po ich stronie". – Naszym zdaniem nie mamy obowiązku zwrotu tych środków, bo nie odpowiadamy za błędy dyrekcji w dokonywaniu wypłat – podkreśla jeden z pracowników.
– Nikt nie powie tego załodze wprost, ale raczej mogą spać spokojnie. To kwestia umowy między dyrektorem i jego podwładnymi. Przy użyciu odpowiednich argumentów prawnych sprawa może się dla nich zakończyć korzystnie – wyjaśnia informator dziennika z Urzędu Marszałkowskiego.
Redbad Klynstra-Komarnicki zapytany, kto zwróci pieniądze, skoro pracownicy nie zamierzają tego zrobić, odparł, że sprawa będzie konsultowana z Urzędem Marszałkowskim i prawnikami.
Kim jest Redbad Klynstra-Komarnicki?
Redbad Klynstra-Komarnicki jest Polakiem pochodzenia holenderskiego. Studia aktorskie ukończył w 1994 roku w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Aktor szerzej dał się poznać widzom, m.in. z filmu "Smoleńsk" i seriali "Na dobre i na złe" i "Ojciec Mateusz".
Klynstra-Komarnicki od dawna jest kojarzony z prawicowo-katolickimi sympatiami i poglądami. W 2010 r. udzielił poparcia Jarosławowi Kaczyńskiemu w wyborach prezydenckich.
W 2019 r. aktor stracił angaż w "Na dobre i na złe" przez skandaliczny post o LGBT. Na Twitterze zadał pytanie: "Czy w PL pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się kompetentny odpowiedzieć?".