Pijany Polak spowodował wypadek w Holandii. Lokalne media zdumione wyrokiem

redakcja naTemat
17 września 2022, 09:34 • 1 minuta czytania
Polak w Holandii będący pod wpływem alkoholu wjechał pod prąd na autostradę i spowodował wypadek. Tamtejszy sąd zdecydował, że czeka go za to 100 godzin prac społecznych. Tamtejsze media są zaskoczone wyrokiem.
Pijany polski kierowca spowodował wypadek w Holandii. Dostał... 100 godzin prac społecznych. Fot. HOLLANDSE HOOGTE / East News

Wypadek miał miejsce 15 grudnia 2020 roku. Po wypiciu kilku piw i kłótni z bratem Polak wjechał pod prąd na autostradę A325 niedaleko Arnhem. 31-latek około godziny 22:30 zderzył się z nadjeżdżającym samochodem. Na drodze wówczas panowała mgła.

W czasie rozprawy 31-letni Polak stwierdził, że prawie niczego nie pamięta. Sąd, wydając werdykt argumentował, że weźmie pod uwagę to, iż Polak spożywał alkohol czytamy w "De Gelderlander". Ofiara wypadku miała złamany nadgarstek, natomiast sprawca złamaną nogę. Adwokat Polaka domagał się jego uniewinnienia. Argumentował, że rzekomo nie było jasne, dlaczego 31-latek wjechał na niewłaściwą drogę. Twierdził, że mogło tam nie być stosownego oznaczenia.

Sąd skazał Polaka na 100 godzin prac społecznych i dziewięciomiesięczny zakaz prowadzenia pojazdów.

Kierowca był tak pijany, że zabrakło skali w alkomacie

Z kolei w czerwcu 2022 roku informowaliśmy o bulwersującym zdarzeniu w Renicach w województwie zachodniopomorskim. 26-latek zatrzymał nietrzeźwego kierowcę, który próbował odjechać ze stacji benzynowej. Po zbadaniu go alkomatem okazało się, że 44-latek miał... ponad 6 promili alkoholu we krwi.

Oficer dyżurny komendy policji dostał 6 czerwca około godziny 17 zgłoszenie o nietrzeźwym kierowcy Volvo, którego ujęto w trakcie próby wyjazdu z parkingu ze stacji benzynowej w Renicach.

44-letni kompletnie pijany kierowca został zatrzymany przez 26-latka, gdy próbował uruchomić samochód. 26-latek podbiegł i wyciągnął kluczyki ze stacji. Na policję zadzwoniła kobieta, która była świadkiem zdarzenia.

Misiewicz za granicą przyłapany na jeździe po alkoholu. "Dzisiaj trochę za dużo wypiłem"

Jazda w stanie nietrzeźwym zdarzyła się pod koniec maja także byłemu szefowi gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza i rzecznikowi prasowemu MON. Bartłomiej Misiewicz prowadził samochód pijany w Austrii. Miał 1,5 promila alkoholu. O tym zatrzymaniu poinformowała stacja TVN24. "Volkswagen Passat zwrócił uwagę wiedeńskich funkcjonariuszy, gdy 25 marca nad ranem przejechał po linii ciągłej. Błyskawicznie dogonili auto na polskich numerach, nakazali kierowcy się zatrzymać, a ten nie uciekał" – informowano 23 maja 2022 roku. W dokumentach funkcjonariusze odnotowali m.in. "bełkotliwą mowę" Bartłomieja Misiewicza oraz "zaczerwienione i podkrążone oczy". Badanie alkomatem wykazało, że były rzecznik MON ma 1,5 promila alkoholu w organizmie.

"Tak, wiem, że dzisiaj trochę za dużo wypiłem. Ale nie przypuszczałem, że tyle za dużo. To nie jest mój dzień" - tłumaczył się policji Misiewicz. Jak podaje TVN 24, Misiewicz wyliczył także z pamięci, co wypił: trzy razy wódka z colą, cztery duże piwa i jeszcze kilka kieliszków wina.

Zgodnie z przepisami, dopuszczalny limit alkoholu w organizmie w Austrii wynosi 0,5 promila. Za jego przekroczenie grozi kara co najmniej 300 euro, a w przypadku przekroczenia 0,8 promila - prawo jazdy jest zatrzymywane.