"Jest pani niedouczoną fanatyczką". Był uczniem ze specjalnymi potrzebami, tak odpowiada Nowak
- "Równe traktowanie wszystkich to lewacka utopia. W szkole jej emanacją jest edukacja włączająca. Tylko część dzieci ze specjalnymi potrzebami radzi sobie w szkole masowej. Forsowanie inkluzji przez Eu. Agencję ds. Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej, szkodzi wszystkim dzieciom!" – napisała we wtorek na Twitterze Barbara Nowak
- "Jest pani niedouczoną fanatyczką" – odpisał Łukasz Garczewski, aktywista w obszarze niepełnosprawności, członek Partii Razem
Anna Dryjańska: Wkurzył pana tweet Barbary Nowak?
Łukasz Garczewski: "Wkurzył" to mało powiedziane. Minęło kilkadziesiąt godzin, a nadal mną trzęsie. Przez takie osoby jak kurator Nowak trafiłbym do szkoły specjalnej. Odezwało się do mnie już kilka osób, które były w podobnej sytuacji. To znaczy, że takich przypadków muszą być tysiące.
Dość! Nie chcę, by ktokolwiek w Polsce musiał przechodzić przez to, co moja rodzina. Dlatego szukam prawnika, bo nie zamierzam zostawić zachowania kurator Nowak bez odpowiedzi.
Na czym polega pańska niepełnosprawność?
Od 38 lat żyję z mózgowym porażeniem dziecięcym. Podobnie jak w przypadku autyzmu, chodzi o spektrum: zależnie od człowieka mamy do czynienia z różnymi dolegliwościami o odmiennym natężeniu.
Są osoby, które podczas porodu zostały niedotlenione w tak poważny sposób, że doszło do ciężkiego uszkodzenia ciała. Ale są też przypadki średnie i lżejsze. U mnie porażenie objawia się większym napięciem mięśni nóg.
Czy to znaczy, że jeździ pan na wózku?
Nie, czasami wspieram się o lasce.
Czasami?
Nie zawsze jest mi potrzebna. Dużo zależy od mojego samopoczucia, pogody... Ta "trzecia noga" bywa mi szczególnie potrzebna w zimie, gdy chodniki są oblodzone. Ale na tym kończą się konsekwencje mojego porażenia. Nie mam żadnych problemów natury intelektualnej, wręcz przeciwnie – mam ponadprzeciętny iloraz inteligencji, 135 punktów.
I takie uzdolnione dziecko kurator chciał wysłać do szkoły specjalnej? Dlaczego???
Bo myślał w tak absurdalny sposób, jak Barbara Nowak: skoro jesteś niepełnosprawny, to nie nadajesz się do "zwykłej" szkoły, a więc musisz wylądować w placówce specjalnej.
Tylko uporowi mojego taty zawdzięczam, że tak się nie stało. Na początku lat 90. sprzeciwił się urzędniczej machinie, która chciała przemielić mój potencjał tylko dlatego, że nie pasuję do normy.
Właśnie to najbardziej oburza mnie w słowach kurator Nowak: ta okrutna gotowość do tego, by wyrzucić potencjał dzieciaków do kosza. To niedorzeczne, bo przecież wszystkie dzieci są inne, mają różne zdolności, ograniczenia, potrzeby – i to niezależnie od tego, czy są pełnosprawne, czy nie.
Każdy uczeń, każda uczennica, potrzebuje indywidualnego podejścia. W XXI wieku jest to dosyć oczywista kwestia. Niestety nie dla małopolskiej kurator oświaty.
Niestety są takie sytuacje, na przykład w przypadku osób z ciężką niepełnosprawnością intelektualną, gdy nawet najsilniejsze wsparcie nie wystarczy, by poradziły sobie w szkole powszechnej.
Zgadza się, po to właśnie są szkoły specjalne. Nie jest moim celem to, by je zlikwidować. Szkoły specjalne są bardzo przydatne dla uczennic i uczniów, którzy mimo pomocy nie są w stanie opanować minimum programowego.
Są to dzieci cierpiące na choroby, które wymagają znacznie większych nakładów opiekuńczo-wychowawczych, niemożliwych do zaspokojenia w zwykłym trybie. Tyle że rodzice tych dzieci wcale nie chcą, by trafiały do szkół powszechnych, bo wiedzą, że byłoby to dla nich szkodliwe.
Pytanie brzmi: dlaczego szkoła specjalna ma być domyślną opcją dla dziecka, które kuleje, niedosłyszy, ma poważną wadę wzroku?
Tego właśnie nie mogę przeboleć: wrzucania wszystkich osób z niepełnosprawnościami do jednego worka. Tak było trzydzieści lat temu i jak widać, to podejście nadal trzyma się mocno. Dzieci z niepełnosprawnością powinny trafiać do szkół specjalnych tylko w ramach uzasadnionego wyjątku, nie reguły!
Tyle że kurator Nowak nie jest odosobniona w swoim podejściu. W mediach społecznościowych można trafić na dyskusje rodziców zdrowych dzieci, którzy nie życzą sobie, by w klasie byli rówieśnicy ze specjalnymi potrzebami. Boją się, że obniży to poziom nauki, zdezorganizuje lekcje.
Niech mi ktoś pokaże sytuację, gdy jedna osoba dezorganizuje pracę całej klasy. Ludzie, którzy wypisują takie rzeczy, nie doświadczyli, czym jest edukacja włączająca.
Za uczennicami i uczniami ze specjalnymi potrzebami idą większe środki finansowe, asystenci – właśnie po to, by nauczanie odbywało się płynnie.
A teraz odwróćmy sytuację i obnażmy to absurdalne rozumowanie: w mojej klasie były także osoby z IQ niższym niż moje. Czy to znaczy, że powinny trafić do szkoły specjalnej, skoro nauczyciel mógłby ze mną "przerobić" program znacznie szybciej? Oczywiście, że nie.
W edukacji chodzi o przyswajanie wiedzy, ale też i naukę życia w społeczeństwie. A społeczeństwo, mimo fobii kurator Nowak i jej fantazji o segregacji, było, jest i będzie różnorodne.
Sortowanie dzieci, ukrywanie niepełnosprawnych przed pełnosprawnymi, powoduje, że rosną ignorancja i strach. Im bardziej będziemy odgradzać się od siebie, tym bardziej będziemy się bać.
Wejdę w rolę adwokatki diablicy: może po prostu dzieciom z niepełnosprawnością w szkole specjalnej byłoby łatwiej?
Znowu pojawia się wątek używania etykietki "niepełnosprawny" – ona ma swoje zastosowania, ale nie w edukacji. Każda osoba – pełnosprawna czy nie – będzie miała inne wyzwania w opanowaniu podstawy programowej.
Wracając do pani pytania: tak, jedni będą mieli łatwiej, ale inni będą mieli trudniej. Będą też tacy, którym przez kilka lat będzie łatwiej, ale nie rozwiną swojego potencjału. Ja w szkole specjalnej zaprzepaściłbym swoje zdolności. Ile dzieciaków trafiło do szkoły specjalnej tylko dlatego, że ich rodzice nie wiedzieli, jak o nie zawalczyć?
Słów kurator Nowak nie można kwitować tylko jako skandalicznego tweeta. One mają konsekwencje. Ciekaw jestem, ile dzieci w województwie małopolskim zostało skierowanych do szkół specjalnych, choć spokojnie poradziłoby sobie w powszechnych? Nie każdy rodzic w ogóle wie, że może się sprzeciwić urzędnikom. Ja miałem szczęście, że mój tata wiedział i był gotowy to zrobić. Dzięki niemu żyję pełnią życia.
A może – nadal jestem w roli – zaletą szkół specjalnych jest to, że dzieci z niepełnosprawnościami nie są wytykane palcami, nie doświadczają dyskryminacji?
Ale ta dyskryminacja bierze się właśnie z segregacji! I co, jak dziecko wyjdzie ze szkoły specjalnej, to jej nie doświadczy? Wie pani, o co pytają mnie ludzie?
Wolę nie zgadywać.
Pytają, czy mogą się ode mnie zarazić porażeniem mózgowym! Takie skutki przynosi sortowanie dzieci.
Ludzie tacy jak Nowak mogą nas posegregować w różnych szkołach, ale po tym spotykamy się w jednym społeczeństwie, w którym większość boi się mniejszości, bo nic o niej nie wie. Nowak karmi lęki, które wyrastają z ignorancji. Przez takie osoby jak ona moja historia może się powtarzać – tyle że bez happy endu.
A co gdyby ktoś taki znalazł się na drodze wybitnego fizyka, Stephena Hawkinga? Gdyby powiedział mu, że nie może uczyć, bo studenci będą się bać jego poskręcanego ciała i niewyraźnej mowy z syntezatora, a robienie podjazdów dla wózka to za dużo zachodu? Zostałby wykluczony ze społeczeństwa, pewnie nie udowodniłby promieniowania z czarnych dziur.
Zresztą: nie musimy sięgać po przykłady tak wybitnych jednostek. Niepełnosprawna jest także kurator Nowak, choć pewnie tak o sobie nie myśli.
O czym pan mówi?
Nosi okulary, a więc ma specjalne potrzeby dotyczące wzroku. Tyle że takie wady znormalizowaliśmy do tego stopnia, że nawet ich nie postrzegamy w kontekście niepełnosprawności.
A przecież nie zawsze tak było. Gdy okulary były nowością, budziły sensację, a nawet strach. Teraz nikogo nie dziwią. Tak samo będzie z aparatami słuchowymi czy wózkami. To tylko kwestia czasu. Niestety osoby takie jak pani Nowak aktywnie opóźniają ten moment.
Dlatego nie wolno machać ręką na jej słowa, trzeba z tym walczyć. Edukacja włączająca to cywilizacyjny standard – wynika zarówno z Konstytucji, jak i prawa Unii Europejskiej, a także Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Słowa kurator Nowak są sprzeczne nawet z polityką rządu, któremu podlega.
Gdy dochodzi do tego typu sytuacji, wolę zakładać, że ktoś jest po prostu niekompetentny. W przypadku kurator Nowak zbliżam się do granicy uznania, że po prostu szczuje i kłamie. Dlatego nie zamierzam tak tego zostawić.