Maraton Polek w drodze do drugiej rundy MŚ. To może być przełomowy dzień
- Polskie siatkarki we wtorek zaczynają w Gdańsku prawdziwy maraton gier
- Zagramy cztery razy w ciągu pięcu dni, za to przed własną publicznością
- Biało-Czerwone mogą przybliżyć się do awansu z grupy, ale muszą wygrywać
W mistrzostwach świata siatkarek zaczyna się wreszcie poważne granie i możemy się z tego faktu tylko cieszyć, bo nasz zespół wreszcie będzie miał okazję zaprezentować się polskim kibicom w gdańskiej Ergo Arenie. Pisaliśmy już o kuriozalnym pomyśle organizatorów i światowej federacji, która kazała Biało-Czerwonym lecieć 1000 kilometrów do Arnhem, by tam siatkarki zagrały mecz otwarcia MŚ, a potem od razu wracały do kraju.
Straciliśmy w ten sposób kilka dni, które trzeba było wygospodarować na całą operację, ale zyskaliśmy cenny triumf nad Chorwatkami (3:1) i przekonanie, że nasz zespół stać w tym turnieju na coś więcej, niż tylko walka o awans do drugiej fazy. Siatkarki odpoczęły więc po holenderskiej podróży trzy dni i teraz wracają do rywalizacji przed polskmi kibicami. W gdańskiej Ergo Arenie stawią czoła trzem rywalkom w ciągiu pięciu dni.
Na początek rozegramy mecz, który będzie dla losów naszej drużyny kluczowy w tym turnieju. Po drugiej stronie siatki staną reprezentantki Tajlandii, a nasz zespół postara się zatrzymać kapitalną Chatchu-On Moksri, która poprowadziła swój zespół do sensacyjnej wygranej z Turcją (3:2) na początek turnieju. Azjatki zaskoczyły jednego z głównych faworytów MŚ i wygrana z naszą drużyną może im dać awans z grupy.
Tak naprawdę w drugiej części MŚ znajdą się zapewne i Polki, i Tajki, i Turczynki, ale zwycięstwo będzie bardzo ważne w drugiej rundzie. Wówczas czeka nas połączenie z zespołami z grupy C, gdzie grają m.in. USA, Niemcy, Serbia czy Kanada, a punkty zdobyte z Tajlandią mogą okazać się niezbędne, by Biało-Czerwone miały szansę rywalizacji o ćwierćfinał turnieju. Porażka we wtorek oddali nas od ósemki, ale szans nie przekreśli.
Bardzo ciekawe będzie też to, jak zaprezentujemy się na tle drużyny, która prezentuje kompletnie inny typ siatkówki, niż nasz zespół. Azjatki nie mają może wielkiej mocy w ataku, ale znakomicie bronią i świetnie serwują, co pokazały już na początek turnieju. Jeśli sami nie odpowiemy bardzo dobrą zagrywką oraz cierpliwą i skuteczną grą na siatce, wówczas będziemy mieć problemy. Musimy ciężko pracować na każdy punkt i trafiać w ataku.
Kluczowy będzie też blok, bo to obok zagrywki najlepsza broń na zespoły z Azji. Jeżeli uda się nam wygrać z Tajlandią - tak jak to miało miejsce w czerwcu w Quezon City na Filipinach, gdzie było 3:2 dla Biało-Czerwonych - wówczas nasza sytuacja w grupie B stanie się komfortowa. W środę zagramy z Koreą Południową, zaś w czwartek z Dominikaną i w obu tych meczach polska kadra będzie faworytem. I będzie mogła walczyć o prymat w grupie.
Jako że punkty straciły Turczynki, po maratonie czterech meczów w pięć dni i trzech dzień po dniu, możem się pokusić nawet o pierwsze miejsce w stawce. Bo w sobotę zamkniemy zmagania meczem z Turcją, która na razie nie wydaje się poza naszym zasięgiem. Ale nie ma co wybiegać tak daleko w przyszłość. We wtorek, przy zapowiadanych tłumach kibiców na trybunach, trzeba nam pokonać Tajlandię. Początek meczu o godzinie 20:30.