Prezes rządowego funduszu ma na pieńku z CBA. Zrobił to, żeby dostać pracę i dostał zarzuty
- Przychody NFOŚiGW, instytucji wspierającej ochronę środowiska, wyniosły w 2021 r. 5,28 mld złotych
- Prezes zarządu NFOŚiGW Przemysław Ligenza został zatrzymany przez CBA w 2018 r. w ramach dużej akcji antykorupcyjnej prowadzonej przez służby
- Ligenza był wiceprezesem Urzędu Dozoru Technicznego w latach 2012-2016, ubiegał się potem o posadę w dużej firmie teleinformatycznej, obiecał umorzyć jej miliony złotych kary
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) jest instytucją publiczną wspierającą m.in. adaptację do zmian klimatu, ochronę wód, czy gospodarowanie odpadami. Zapewnia w tym celu pożyczki i dotacje dla m.in. samorządów, przedsiębiorstw, a nawet prywatnych osób. Jego przychody w 2021 r. wyniosły 5,28 mld złotych.
Dziennikarz WP Szymon Jadczak ustalił na podstawie informacji od czytelników portalu, że prezes zarządu potężnej instytucji Przemysław Ligenza w 2018 r. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w ramach akcji służb na wielką skalę. Zarzuty usłyszało wtedy 12 osób.
Obiecał umorzyć 50 mln kary nałożonych na jedną z wielkich firm teleinformatycznych
Ligenza był wiceprezesem Urzędu Dozoru Technicznego w latach 2012-2016. Jak informował rzecznik CBA Piotr Kaczorek, obecny prezes zarządu NFOŚiGW "przyjął korzyść majątkową w postaci wysokiego stanowiska w prywatnej spółce".
Po zwolnieniu z UDT Ligenzę mianowano wiceprezesem jednej z dużych firm teleinformatycznych. Żeby zdobyć tę pracę zobowiązał się umorzyć 50 mln zł kary nałożonej na tę spółkę przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Czytaj także: Wiceburmistrz Nowogardu aresztowany. W tle zarzuty związane z seksem
Przemysław Ligenza na szefa zarządu NFOŚiGW został powołany przez ministrę klimatu i środowiska Annę Moskwę w marcu tego roku. Zajął miejsce Macieja Chorowskiego, którego Moskwa odwołała miesiąc wcześniej.
CBA u rodziców i asystentki Łukasza Mejzy. Ujawniono szczegóły akcji służb
W sierpniu redakcja naTemat pisała o nowych informacjach dotyczących afery wokół posła Łukasza Mejzy. Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali dom rodziców polityka oraz mieszkanie jego asystentki poselskiej. Wirtualna Polska poznała więcej szczegółów dotyczących akcji służb.
Najnowsze fakty wokół Łukasza Mejzy ujawnił dziennikarz Szymon Jadczak. Jak się okazało, agenci CBA z Poznania pojawili się w lubuskim Łagowie już we wtorek 14 czerwca. O sprawie kilka dni temu napisał lokalny serwis wlubuskie.pl.
Może Cię zainteresować: CBA zatrzymało lekarzy w Warszawie i Lublinie. Usłyszeli poważne zarzuty
Akcja CBA to efekt zawiadomienia, które do prokuratury złożył zarząd województwa lubuskiego, w związku z kontrolą środków wydawanych na szkolenia organizowane w ramach dotacji z Unii Europejskiej.
Jak przekazała Wirtualnej Polsce Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, na miejscu agenci zastali matkę Łukasza Mejzy. Gdy poproszono ją o wydanie dokumentów spółki syna, kobieta stwierdziła, że nie wie, gdzie ich szukać.
Afery ws. Mejzy
Przypomnijmy, że Łukasz Mejza został powołany na wiceministra sportu i turystyki 27 października 2021 roku. Bardzo szybko na jaw zaczęły wychodzić kolejne skandale związane z politykiem, przez co stał się problemem dla rządu Mateusza Morawieckiego.
Do najgłośniejszych afer z jego udziałem należała ta ze spółką Mejzy Vinci NeoClinic, która oferowała leczenie poważnych chorób metodą uznawaną za niesprawdzoną i niebezpieczną – za samo rozpoczęcie terapii firma pobierała 80 tys. dolarów.