"Zdejmij mundur, przeproś matkę". Po zmianie władzy policjanci powinni być rozliczeni jak politycy

Anna Dryjańska
27 września 2022, 18:38 • 1 minuta czytania
Zdejmij mundur, przeproś matkę – chciałoby się powiedzieć do geniusza z Torunia, który zakuł w kajdanki 17-letnią dziewczynę za to, że ta napisała kredą na chodniku hasła w obronie osób LGBT i przeciwko kościelnej pedofilii. Ale do takich gości nie ma sensu nic mówić. Ich trzeba rozliczyć.
Policjanci (zdjęcie ilustracyjne). fot. Oleg Marusic/REPORTER

"Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny".Kodeks wykroczeń, art. 63

W demokracji policja ściga przestępców seksualnych w sutannach – w demokraturze ściga dzieci, które sprzeciwiają się ich bezkarności. W demokracji policja chroni mniejszości – w demokraturze urządza łapanki na osoby LGBT. W demokracji policja ochrania pokojowe protesty – w demokraturze rozbija je na partyjne zlecenie. 

Doszliśmy do etapu, gdy na widok funkcjonariusza niepokój odczuwają także osoby, które prawa nie łamią. Spotykając kogoś w mundurze policjanta nie wiesz bowiem, czy trafisz na normalnego człowieka, czy na agresywnego ochroniarza przywilejów partii i kleru.

Ostatnie 7 lat na wielu przykładach pokazało, że ci ostatni, korzystając z państwowego monopolu na przemoc, stworzyli z rządzącymi klan, który prześladuje nieprawomyślnych, a czasem nawet przypadkowych ludzi. 

Zła – dla nich – wiadomość brzmi: ta patologiczna symbioza się skończy. Władza się zmieni – to tylko kwestia czasu. Demokratyczna opozycja zapowiada, że nie odpuści niszczenia państwa, wpychania Polski w galopującą inflację, deptania Konstytucji, odbierania praw kobietom. Jednak pociągnięci do odpowiedzialności powinni być nie tylko politycy, którzy tym dyrygują, ale i funkcjonariusze resortów siłowych, którzy łamią prawo w służbie partii i kleru. 

Tak, chodzi o tych, którzy wloką dziecko do radiowozu za sprzeciwianie się pedofilii kleru. O tych, którzy de facto kneblują protestujących przeciwko rządowi, gdy odbierają im nagłośnienie. I o tych, którzy z powodów politycznych nękają obywatelki i obywateli pod byle pretekstem, ciągają ich po sądach, hańbiąc mundur i występując przeciwko własnemu społeczeństwu.

A także o wielu innych – w tym o potencjalnego mordercę ze służb, który potrącił samochodem uczestniczki Strajku Kobiet, ale znalazł się pod parasolem ochronnym ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobry

Gdy kurz opadnie, trzeba odsiać funkcjonariuszy, którzy bronią prawa, od tych, którzy działają w interesie partyjniaków lub kleru. I nie ma znaczenia, czy łamali przepisy, bo dostali nielegalny rozkaz (mają prawny obowiązek mu się sprzeciwić!) czy są służalczy z własnej inicjatywy.

Nadużycie uprawnień musi być ukarane – to kwestia instynktu samozachowawczego społeczeństwa. 

Policjant ma być policjantem, a nie płatnym narzędziem umacniania demokratury. Jeśli ma ciągoty do tego drugiego, niech się zapisze do partii rządzącej lub wstąpi do seminarium (chętnych jest coraz mniej, miejsce się znajdzie). I nie ma również znaczenia, czy ma kredyty, wydatki czy inne zobowiązania. Wszyscy je mają. 

Przeobrażenie się w kościelne ZOMO to wybór. Można też wybrać bycie przyzwoitym.