Znane seminarium w gigantycznym kryzysie. Nie pomógł nawet nabór uzupełniający
- W olsztyńskim seminarium uczy się obecnie 13 osób, przyszłość placówki jest niepewna, ponieważ do naboru tegorocznego zgłosił się tylko jeden kandydat
- Nauka w seminarium trwa 6 lat. Pierwszy rok ma przygotować kandydata do obowiązków związanych z charakterem posługi
- Placówki szkolące duchownych zmagają się z kryzysem. W 2021 odnotowano 15 proc. spadku w liczbie osób ubiegających się o przyjęcie do seminarium
Jak przekazał portal olsztyn.com.pl, Wyższe Seminarium Duchownego Metropolii Warmińskiej "Hosianum" w Olsztynie zmaga się z dużymi problemami. W lipcu informowano, że tylko jedna osoba zgłosiła się do pierwszego etapu rekrutacji. Teraz odbył się nabór uzupełniający, który odsłonił w pełni smutną dla kościoła prawdę: w regionie nie ma osób chętnych do zostania księdzem. Nie było ani jednego kandydata.
Czytaj również: Kolejny skandal w diecezji abp. Jędraszewskiego. Tym razem chodzi o molestowanie chłopca
W "Hosianum" uczy się obecnie 13 osób. Nauka w seminarium trwa sześć lat. Pierwszy rok - zwany propedetycznym - ma przygotować kandydata do obowiązków związanych z charakterem posługi. To czas, żeby osoba chętna do zostania duchownym zastanowiła się, czy w ogóle chce się temu poświęcić.
W ciągu ostatnich lat zamknięto seminaria m.in. w Kaliszu, Wronkach, Bydgoszczy i Legnicy. Zagrożone jest 13 kolejnych placówek, w tym Białystok, Kielce, Szczecin, Elbląg oraz Olsztyn.
"Bolesne dane". Biskup likwiduje seminarium w mieście, bo nie było chętnych
Pisaliśmy już w naTemat o kryzysie, z jakim zmagają się placówki kształcące duchownych. Pod koniec czerwca przestało działać Wyższe Seminarium Duchowne w Bydgoszczy, gdyż nie było wystarczającej liczby chętnych, aby tam się uczyć. Klerycy z diecezji bydgoskiej będą kształcić się w Poznaniu.
"Wyższe Seminarium Duchowne w Bydgoszczy w tym roku akademickim nie przyjęło ani jednego kandydata z kapłańskim powołaniem. A w jego murach kształci się niewielu przyszłych księży, którzy rozpoczęli naukę wcześniej" – czytamy na stronie bydgoskiej "Gazety Wyborczej". – To są bolesne dane – powiedział dziennikowi biskup Krzysztof Włodarczyk, który po objęciu stanowiska odwiedził WSD.
Może Cię też zainteresować: W tym kościele twierdzą, że krew męczennika cudownie zmienia stan. Naukowcy mają swoją teorię
– Spotkałem się z radą pedagogiczną seminarium, składającą się z 25 księży profesorów. A potem z alumnami, sześcioma. Smutek wewnętrzny poczułem, ale nie mogę rąk załamywać i stwierdzić, że się nie da. Młodzi ludzie podążają za osobistymi wzorcami, za kapłanami-przewodnikami. Trzeba też sobie powiedzieć, że dziś istnieje presja społeczna, jest także silny antyklerykalizm – uważa duchowny.
Nie pomogły też żadne akcje promocyjne i zachęcanie młodzieży. Dlatego też Seminarium Duchowne Diecezji Bydgoskiej zostaje przeniesione do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu.
Zainteresuje Cię także: Watykan karze, rząd PiS zaprasza na Mierzeję. Ofiara abp. Głódzia: Nie ma wstydu
Przypomnijmy, że jak pisaliśmy w ubiegłym roku w naTemat.pl o 15 procent według wstępnych danych episkopatu, z roku na rok spadła liczba młodych mężczyzn, którzy chcą wstąpić do seminarium duchownego, by zostać księdzem. Hierarchowie widzą przyczynę w laicyzacji i posthumanizmie.
Inną hipotezę stawiał dziennikarz Mariusz Sepioło, który przeprowadził dziesiątki rozmów z księżmi, byłymi księżmi i klerykami. W swojej książce "Klerycy" pokazał życie w polskich seminariach i jego przełożenie na politykę.
Coraz mniej osób chce zostać księdzem
– Te dane mnie nie zaskakują, bo liczba spada regularnie od wielu lat – powiedział naszej redakcji autor. Jego zdaniem 15 proc. spadek jest czymś, co powinno być sygnałem alarmowym dla hierarchów rzymskokatolickich, bo jest znaczący. – Seminaryjne korytarze bardzo pustoszeją – zaznaczył.
Czytaj też: Mieszkania w dawnym seminarium? Aktywiści mają pomysł na kryzys Kościoła
Jego zdaniem młodzi mężczyźni mogą już na wstępie odrzucać myśl o seminarium choćby ze względu na ujawniane przez media przypadki przestępczości seksualnej kleru. W latach 90–tych, gdy w Polsce przemoc w Kościele była tematem tabu, wybór seminarium był łatwiejszy.
Sepioło podkreślił, że klerycy zazwyczaj nie mogą swobodnie dyskutować, bo za wychylenie się grozi im wyrzucenie z seminarium. Mają za to się skupić wokół "jednego światopoglądu i jednej ideologii", a to, po 6 latach, przekłada się m.in. na poparcie dla prawicy, czyli obecnie PiS.