Jan Borysewicz "nie widzi dobrej muzyki w naszym kraju". To typowe boomerskie marudzenie
- Niedawno ukazała się książka "Mniej obcy". To biografia w formie wywiadu rzeki z Janem Borysewiczem, którą przeprowadził Marcin Propop
- Muzyk Lady Pank promował wydawnictwo w wywiadzie dla "Onetu", w którym m.in. opowiedział o stanie współczesnej muzyki w Polsce
- Myli się jednak w tym, że nie ma w naszym kraju ambitnych artystów. Wystarczy odrobina wysiłku, by to zrozumieć
Dziennikarka "Onetu" w wywiadzie z Janem Borysewiczem nawiązała do niesławnego incydentu na koncercie z okazji Dnia Dziecka w 1986 roku, kiedy pijany artysta rozpiął rozporek na scenie i pokazał penisa. Zauważyła, że w porównaniu z tym, dzisiejsi muzycy "to są grzeczne dzieci". – Co się stało? Muzyka stała się inna? Oni stracili pazur? – dopytywała.
Nie widzę w tej chwili w ogóle dobrej muzyki w naszym kraju. Nie wiem, na czym to polega. Ludzie, którzy tworzą tę muzykę, tak mi się wydaje, może się mylę, ale to jest tworzenie tylko i wyłącznie dlatego, żeby zarobić jak najwięcej kasy. Nie widzę w tym szczerości.
Jan Borysewicz: Jak Sanah ma wybiec i zdjąć majtki na scenie?
Stwierdził, że muzycy Lady Pank byli "bardzo szczerzy jeśli chodzi o muzykę i wykonywanie muzyki". – Profesjonalnie do tego podchodziliśmy. To, co się działo poza sceną, to było życie rock'and'rollowe – dodał.
Poza tym nikt nie gra rock 'n' rolla w tej chwili z tych młodych wykonawców. Jak Sanah ma wybiec i zdjąć majtki na scenie? Nie wyobrażam sobie tego.
– A Podsiadło? Może by zdjął? – "żartowała" dziennikarka. Pomijając stwierdzenie, że rozbieranie się na scenie świadczy o "szczerości" muzyki (i nie, wcale nikt obecnie nie występuje w negliżu), to w zasadzie Lady Pank też nigdy nie grało rock and rolla. Ich muzyka oscyluje między rockiem i popem, aczkolwiek zaczynali w stylu nowej fali i eksperymentowali też z cięższym brzmieniem czy innymi gatunkami jak np. reggae (w kawałku "Życie jak maraton").
W tej chwili stacje radiowe w ogóle nie chcą grać utworów, w których są gitary. To się zaczęło wiele lat temu w Stanach. Coś się zmieniło w muzyce i nie wiem, czy to jest parcie firm, które tworzą instrumenty, które są komputerowe grane. Wiem, że jest mnóstwo młodych kapel, które by chciały grać rockową muzykę, gitara jest dalej popularnym instrumentem. Natomiast trochę to zniechęca, jeśli młodzi sięgają po instrumenty żywe, skoro w stacjach radiowych się takich utworów nie gra.
Uważa, że "taka muzyka nieprawdziwa" nie będzie trwała jak utwory Lady Pank. - To też ma znaczenie, jaką się gra muzykę. Trzeba być niezależnym, robić swoje rzeczy, takie, jakie się kocha, a nie po to, że ktoś cię puści w stacji radiowej - doradził. I tutaj się w zupełności zgadzam.
Jan Borysewicz jest wirtuozem gitary, piosenki Lady Pank są ponadczasowe (sam na karaoke zawsze dorwę się do mikrofonu, by zaryczeć "Zawsze tam, gdzie ty"), a muzycy zespołu dalej wypełniają sale koncertowe. Jednak generalizowanie, że nie ma obecnie dobrej muzyki jest po prostu boomerskim gadaniem w stylu słuchaczy Trójkowego "Topu wszech czasów" i się z tym po prostu nie zgadzam.
Lider Lady Pank uważa, że "w tej chwili w ogóle dobrej muzyki w naszym kraju". I tu się myli.
Słuchając Eski lub oglądając imprezy TVP, rzeczywiście można pomyśleć, że króluje tylko komercyjna sieczka i disco polo. Jednak czy naprawdę tylko radio i publiczna telewizja są wyznacznikami współczesnej muzyki? Czasy się zmieniły, ale rock nie umarł i ciągle pojawiają się nowi ambitni lub odważni wykonawcy. Nie wiem, czy ich piosenki będą śpiewane na karaoke za 30 lat, ale to też nie jest jedynym warunkiem dobrej muzyki.
W zeszłym roku na tak popowej Eurowizji wygrało zupełnie rockowe Maneskin. Bilety na koncerty Męskiego Grania wyprzedają się jak świeże bułeczki. Mata, któremu kasy raczej nigdy nie brakowało, w swoim rapie ma punkowy bunt i nie musi przy tym pokazywać siusiaka (wspominam o Macie, bo Jan Borysewicz sam go chwalił w "Hejt Parku" od 36 minuty). To jednak tylko takie pierwsze z wierzchu przykłady.
Najpopularniejszym gatunkiem muzyki w Polsce jest obecnie hip-hop (świadczą o tym listy sprzedaży, karta na czasie YouTube czy topki Spotify), który faktycznie jest w większości nastawiany na koszenie siana, ale nawet i w tej sferze znajdziemy bez liku prawdziwych artystów. Podobnie jak w popowym mainstreamie. Wspomnieni w wywiadzie Dawid Podsiadło czy Sanah są przecież szczerzy w tym co robią, podobnie jak Daria Zawiałow czy Ralph Kaminski. Czy to naprawdę zła muzyka? Nie wydaje mi się, aczkolwiek to też nie do końca moje klimaty.
Do tego mamy tabuny nieznanych wykonawców, którzy nigdy nie zarobią na swoich piosenkach. Można mieć ogromny talent, ale nie mieć szczęścia, by m.in. trafić na odpowiedni moment w historii, nie wszyscy mają też koneksje w branży lub zdobędą kontrakt z dużą wytwórnią. Przecież tak było zawsze. Możliwe, że w czasach świetności Beatlesów czy Queen grały jeszcze lepsze zespoły, ale po prostu nie udało im się wybić.
Obecnie dochodzi jeden aspekt: ogromną konkurencji na rynku, bo każdy może nagrywać i wydawać piosenki bez ruszania się sprzed komputera. Kiedyś było za to z tym trudniej, więc nadal mamy remis. Nie zmienia się to, że tylko niewielki muzyków żyje ze swojej twórczości, a tylko ułamek zarabia miliony. Pozostali komponują, grają koncerty, a potem idą rano do normalnej roboty. Czy im przeszkadza, że nie żyją tylko z muzyki? Nie. To jest po prostu ich pasja. I nawet nie myślą w kategoriach "zarobienia jak najwięcej kasy".
Mówienie, że obecnie nie ma "dobrej muzyki" jest efektem ignorancji i lenistwa. Polecam wybrać się marudom np. na Off Festival, posłuchać sobie playlist na Spotify w stylu "Alternatywna Polska", gdzie znajdziemy sporo perełek. Osobiście lubię też samemu wyszukiwać artystów na podstawie rekomendacji tego serwisu (tak jakiś czas temu odkryłem np. na Gruzję czy Lochy i Smoki, którzy grają, a jakże, na gitarach!) lub iść na mniejsze, niekomercyjne koncerty organizowane przez zapaleńców. Łatwiej jest jednak sobie ponarzekać.