Sejm chce odciąć Brauna od dostępu do tajnych informacji. Jest jednak problem
Pod koniec września Grzegorz Braun stracił immunitet. Posłowie miażdżącą większością zadecydowali o odebraniu mu tego przywileju. Aż 361 parlamentarzystów oddało głos "za". Uchylenia immunitetu politykowi Konfederacji żądała policja i nie chodziło o wojnę w Ukrainie.
Grzegorz "prorosyjski poseł RP" Braun
W ciągu 7 miesięcy – od maja do grudnia ubiegłego roku – policja złożyła 10 wniosków o uchylenie immunitetu Braunowi. 9 wniosków dotyczyło nieprzestrzegania nakazu zasłaniania ust oraz nosa. Ostatni zaś dotyczył złamania zakazu jazdy podczas jednego ze zgromadzeń publicznych w październiku 2021 roku.
Grzegorz Braun jest jednak określany mianem "prorosyjskiego posła RP". I sam daje powody, by tak o nim mówiono. To on pod swoim nazwiskiem sygnuje na przykład projekt "Stop ukrainizacji Polski".
Jedną z jego wypowiedzi podczas antyukraińskiej pikiety wykorzystała ostatnio nawet rosyjska propaganda. Braun grzmiał na nagraniu, że uczestników manifestacji "Stop ukrainizacji Polski" jednoczy "dążenie do tego, aby Polska była polska".
A gdy 29 września polski Sejm potępił uchwałą nielegalne referenda przeprowadzone przez Rosję w Ukrainie oraz wezwał UE do wstrzymania wydawania wiz Rosjanom, Grzegorz Braun i Konrad Berkowicz – jako jedyni – wstrzymali się od głosu.
MON powiedział "zróbcie coś z tym"
W marcu Grzegorz Braun został wyrzucony z sejmowej komisji obrony narodowej i czterech podkomisji obrony. Głosowało za tym aż 438 posłów, ale polityk Konfederacji postanowił przychodzić na posiedzenia jako szeregowy parlamentarzysta.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", ostatnie posiedzenie, 15 września, było posiedzeniem zamkniętym (niejawnym i nietransmitowanym online), bo minister obrony miał przedstawić na nim wrażliwe informacje na temat zabezpieczenia funkcjonowania ludności w warunkach działań wojennych oraz gotowości mobilizacyjnej i bojowej Sił Zbrojnych RP do realizacji zadań w czasie wojny.
Według nieoficjalnych informacji dziennika kierownictwo MON poinformowało prezydium komisji, że nie przedstawi danych, kiedy na sali będzie Braun. Przewodniczący Michał Jach z PiS odwołał więc posiedzenie.
– MON powiedział "zróbcie coś z tym" – przyznał jeden z wiceprzewodniczących komisji. Odwołano też kolejne zamknięte posiedzenie. 6 października Mariusz Błaszczak miał m.in. przedstawić informację na temat szkolenia podoficerów i ich gotowości bojowej.
Sejm chce odciąć Brauna od dostępu do tajnych informacji
Teraz, jak podaje "Rzeczpospolita", Biuro Analiz Sejmowych przygotowuje ekspertyzę, jak ograniczyć Braunowi dostęp do tajnych informacji. Zgodnie z prawem wszyscy posłowie mają dostęp do takich materiałów.
I zgodnie z prawem nikt nie może tego przywileju odebrać posłowi Konfederacji, który może zażądać wglądu do materiałów i analizować je w kancelarii tajnej Sejmu bez żadnych ograniczeń. A szczególnie teraz, kiedy Władimir Putin otwarcie zagroził użyciem broni nuklearnej, sprawy dotyczące polskich Sił Zbrojnych czy zakupów uzbrojenia zyskały wrażliwy wymiar.
– Nie może poseł jawnie służący Rosji mieć dostępu do informacji, które są podstawą naszego bezpieczeństwa. Ustawa nie przewidziała takiej sytuacji i mamy z tym ogromny problem – przyznaje wiceprzewodniczący komisji obrony Bartosz Kownacki, poseł PiS.
Jego zdaniem jedyną możliwością jest nowelizacja ustawy.
– Musimy zadbać o to, by "casus Brauna" nie spowodował w przyszłości, by pod byle pretekstem nie odbierano dostępu do informacji posłom opozycji. Dostęp do informacji jest fundamentem demokracji – zaznacza jednak Czesław Mroczek, wiceprzewodniczący komisji z KO.
Opinia ma trafić do szefów komisji do połowy października.