Futbolowe potęgi oszalały na punkcie Polaka. Ma tylko 22 lata, a chcą go najwięksi
- Jakub Kiwior ma dopiero 22 lata, a już szturmem wdarł się do reprezentacji
- Defensorem zachwycił się sam Robert Lewandowski, polecił go do Barcelony
- Polakiem interesują się najwięksi w Serie A, a przed nim wciąż MŚ w Katarze
– Powiem ci: zawodnik. Na rozgrzewce przed Holandią w ogóle zobaczyłem, bo na treningu, to wiesz, nie ma okazji żeby zobaczyć, co to za piłkarz. Przerzuty, jak on się rusza, jaki ma przerzut. Mówię: kurde, co to za piłkarz? Później patrzę w meczu, mega. Duży potencjał – tak defensora Spezii Calcio chwalił jeszcze kilka dni temu sam Robert Lewandowski. I nie było w tym cienia kurtuazji, bo 22-latek szturmem wszedł do drużyny narodowej.
Gra znakomicie, co pokazał w meczach z Holandią, a zwłaszcza z Walią. Pewny w defensywie, potrafi podłączyć się do akcji w ataku, bardzo dobrze czyta grę, a piłka go słucha. Nie jest nerwowy, ale przecież obycia w defensywie nabiera w Serie A, która słynie od zawsze ze znakomitych obrońców i dla młokosa stanowi znakomity egzamin. To tu dowiadujesz się, czy zrobisz karierę, czy też pora szukać w piłce innych przygód i godnie zarobić.
Jakub Kiwior zdecydowanie zalicza się do tego pierwszego grona i jak piszą Włosi, w kolejce po jego podpis ustawiają się potęgi: Inter Mediolan, Juventus Turyn, AC Milan, AS Roma, Villarreal CF czy FC Barcelona, gdzie swoje trzy grosze miał dorzucić Robert Lewandowski. Nasz snajper z niejednym rywalem grał i niejednego rywala pokonał. I jeśli zdobył się na taką laurkę dla młodszego kolegi, to coś musi być na rzeczy, prawda?
Tego pewne są włoskie media, na przykład poczytny „Tuttosport”, który już widzi gracza Spezii w nowej drużynie. Ale Jakub Kiwior na razie musi zachować spokój, bo przed nim intensywny czas w Serie A, gdzie trzeba twardo walczyć o ligowy byt. I gdzie najpiękniej zapowiadającą się karierę może pogrzebać słabszy okres, porażki i brak zaufania trenerów. Trzeba być cały czas w formie i unikać wpadek. A to nasz defensor potrafi jak mało kto.
Dość wspomnieć, że swoją piłkarską przygodę poprowadził w sposób zupełnie nieoczywisty. Chłopak z Tychów wyjechał jako 16-latek do akademii Anderlechtu Bruksela, ale po dwóch latach zdecydował się zmienić otoczenie. Nie wrócił do Polski, wybrał... FK Železiarne Podbrezová, czyli słowackiego średniaka. I tam grał dwa lata, by przejść na kolejne trzy do MŠK Žilina. To z tej ekipy za 2,2 mln euro wykupili go Włosi ze Spezii. A dziś Polak wart jest osiem razy tyle i zespół z Ligurii z pewnością na nim godnie zarobi.
– Już po kilku treningach było widać, że to tylko kwestia czasu, a Kuba trafi do wielkiego klubu – wspominał dla „Faktu” jego opiekun na Słowacji, doskonale znany w Polsce Pavol Stano. Nie pomylił się, kariera Jakuba Kiwiora właśnie nabiera rozpędu. I jeśli zagra na mundialu w Katarze tak dobrze, jak ostatnio w drużynie narodowej - gdzie ma na koncie dopiero cztery mecze! - to już nic jego wspinaczki na szczyt nie zatrzyma.
– To jest zawodnik, który może pomóc nam być lepszym zespołem – wracamy jeszcze raz do słów Roberta Lewandowskiego. I tego właśnie Jakubowi Kiwiorowi życzymy.