Tak zarabiają na reparacjach. Dyrektor Instytutu Strat Wojennych zainkasował już 190 tys. zł
- 1 września zespół, którym kierował poseł Arkadiusz Mularczyk, zaprezentował raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku niemieckiej agresji
- Wyliczono, że ogólna kwota strat wojennych to ponad 6 bilionów 220 miliardów złotych
- Powołano też specjalną jednostkę, która ma się zajmować kwestiami reparacji – Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego
Tak zarabia się na reparacjach
Po tym, jak PiS powrócił w debacie publicznej od kwestii reparacji, powszechnie uważało się, że to element kampanii wyborczej. Jednak okazuje się, że jest to też dobra okazja na obsadzenie kolejnych stanowisk. Jak pisze "Super Express" już w grudniu powołano do życia Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego, który pomógł w opracowaniu głośnego raportu o stratach wojennych wyrządzonych nam przez Niemców. To właśnie naukowcy związani z ISW obliczyli, że Niemcy powinni nam oddać pona 6 bln złotych w ramach zadośćuczynienia za straty podczas II wojny światowej.
Na czele instytutu stoi prof. Mirosław Kłusek z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. "Super Express" informuje, że jego miesięczna pensja wynosi aż 19 tys. złotych. Co oznacza, że od powołania instytutu, czyli grudnia ubiegłego roku, Kłusek zarobił już 190 tys. złotych. Gazeta podaje też, że wicedyrektorzy ISW (Janusz Waliś i Joanna Chojecka) inkasują miesięcznie 16 tys. zł, a średnia pensja kierowników wynosi 14,1 tys. zł.
"To nie wszystko. Waliś – były kandydat PiS do rady powiatu piaseczyńskiego – dodaje, że na dodatki specjalne dla pracowników instytutu wydano już 48,7 tys. zł, a diety dla członków rady instytutu wynoszą 5 tys. zł" – pisze "Super Express".
Miliony na działalność w przyszłym roku
Do tej pory głównym i najważniejszym zadaniem instytutu było stworzenie obszernego raportu o stratach wojennych. Jego założenia zostały przedstawione opinii publicznej 1 września przez przewodniczącego rady ISW i posła PiS Arkadiusza Mularczyka. Jednak ISW będzie kontynuował swoją działalność. Jak podaje "Super Express" budżet instytutu na 2023 rok wynosi 17 mln 501 tys. zł.
Do zadań instytutu będzie należało m.in. "inicjowanie wydarzeń naukowych pozwalających angażować środowiska skupione wokół badań nad skutkami II wojny światowej w kraju i za granicą" oraz "upowszechnianie w społeczeństwie polskim wiedzy z zakresu działania instytutu".
– Na nauczycieli nie ma, na węgiel nie ma, na emerytów nie ma, a tu na propagandę jest. Instytut powstał po to, by szczuć Polaków przeciwko Niemcom, choć Niemcy to nasz największy partner handlowy i eksport polskich produktów tam daje Polakom miejsca pracy i pieniądze. A w ten sposób nie odzyskamy złotówki za reparacje – mówi cytowany przez dziennik były minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati.
Przypominamy, że na początku października podczas konferencji ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Polski, szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock zaznaczyła, że kwestia reparacji jest zamknięta. Wcześniej rząd wysłał notę dyplomatyczną do Niemiec, w której argumentował zasadność wypłacenia Polsce zadośćuczynienia za poniesione straty.