Real lepszy od Barcelony w El Clasico. Piękna asysta Lewandowskiego i ogromne kontrowersje
- Październikowe El Clasico to pojedynek wicelidera z liderem LaLiga
- Robert Lewandowski jest pierwszym Polakiem w historii gier Real-Barcelona
- Królewscy z Madrytu są mistrzami kraju i obrońcami pucharu Ligi Mistrzów
W dotychczasowych pojedynkach w oficjalnych meczach (nie wliczając meczów towarzyskich) minimalnie lepszy bilans w El Clasico ma Real Madryt. Królewscy wygrywali w 100 spotkaniach, FC Barcelona sięgała po prestiżową wygraną w 97 przypadkach. Co do remisów, w rywalizacji madrycko-katalońskiej padło ich 52. Bilans bramkowy 415:408 dla Realu.
Do niedzielnego pojedynku drużyny przystępowały w niezłych, ligowych nastrojach. Real i Barcelona miały dokładnie po 22 punkty, zajmując dwa czołowe miejsca. Po 8 kolejkach Królewscy i Barca miały dokładnie siedem zwycięstw i jeden remis w swoich dorobkach.
Spoglądając na wyjściowe składy, wiadomo było, że przed kolejnym poważnym wyzwaniem stanie Andrij Łunin. Ukraiński mistrz świata U-20 (turniej z 2019 roku, organizowany w Polsce) kilkanaście dni temu zastąpił między słupkami Thibaut Courtois. Belgijski wieżowiec doznał kontuzji, która otworzyła drzwi mającemu 23 lata Ukraińcowi.
Po stronie gości z Katalonii trener Xavi Hernandez mógł skorzystać z Julesa Kounde, obrońcy sprowadzonego podczas letniego okienka transferowego. Francuz był ostatnio kontuzjowany, ale zdołał wyleczyć się na to ważne spotkanie. Szkoleniowiec Barcelony nie mógł za to skorzystać z trójki innych defensorów: Ronalda Araujo, Andreasa Christensena oraz Hectora Bellerina. Kontuzjowany jest również napastnik Memphis Depay.
Trener gości na ławce pozostawił dosyć niespodziewanie Gaviego. Utalentowanego osiemnastolatka zastąpił w środkowej strefie Frenkie de Jong. Holender jest zdaniem hiszpańskich dziennikarzy jednym z tych, który w ostatnich tygodniach krytykował decyzje swojego trenera. Holender domagał się częstszej gry, więc Xavi powiedział: Sprawdzam.
Benzema rozpoczął strzelanie
Barcelona przystępowała do rywalizacji z Realem, mając za sobą siedem ligowych zwycięstw z rzędu. Dodatkowo świetną serię w bramce miał Marc-Andre ter Stegen. Bramkarz Dumy Katalonii był niepokonany na krajowym podwórku od 624 minut.
W przypadku Realu zespół z Madrytu mógł przede wszystkim pochwalić się bardzo pewnym awansem do fazy grupowej Champions League. Królewscy chcieli jednak zrewanżować się największemu rywalowi za ostatnią dotkliwą porażkę w lidze. Jeszcze w poprzednim sezonie, dokładnie w marcu, Real został rozbity u siebie przez Barcę aż 0:4.
Pierwszy celny strzał w spotkaniu w 4 minucie oddał Raphinha. Brazylijczyk chciał sprawdzić Łunina, ale Ukrainiec nie mógł mieć problemów z lekkim uderzeniem skrzydłowego gości. W odpowiedzi duet Ferland Mendy-Vinicus Junior w 7 minucie sprawdził czujność defensywy Barcelony. Strzelał ten drugi, a jego uderzenie zblokowali rywale, a futbolówka przetoczyła się tuż obok lewego słupka ter Stegena.
W 11 minucie ponownie zerwał się Real. Tym razem Królewscy przeprowadzili szybką, skuteczną kontrę. Świetną robotę wykonał Toni Kroos, zagrywając do Viniciusa Juniora. Brazylijczyk wpadł w pole karne i oddał strzał, sparowany przez ter Stegena. Przy dobitce Karima Benzemy niemiecki bramkarz był jednak bezradny.
Pudło Lewandowskiego, drugi cios Realu
W 25 minucie gola mógł zdobyć Lewandowski. Barcelona pokazała, że w tym meczu też ma swój plan. Goście nie ruszyli prawą stroną szybko, ale byli bardzo dokładni. Raphinha znalazł "Lewego" w polu karnym, a ten na wślizgu, będąc dokładnie kilkanaście centymetrów od pustej bramki, skierował piłkę ponad poprzeczką. Ostatecznie arbiter odgwizdał w tej sytuacji pozycję spaloną brazylijskiego skrzydłowego.
Kilka minut później Polak został ostro potraktowany przez swojego... byłego kolegę z Bayernu Monachium. Austriak David Alaba uderzył Lewandowskiego w twarz ręką podczas powietrznego pojedynku, ale sędzia nie dostrzegł przewinienia obrońcy Realu.
Gospodarze po golu nieco uśpili przeciwnika. Real oddał piłkę Barcelonie, a sam wyprowadził kolejną, zabójczą kontrę. Tym razem Federico Valverde kropnął zza pola karnego, po świetnej akcji kilku zawodników. Duży błąd popełniła jednak defensywa gości, przede wszystkim w kwestii krycia przeciwników. Real potrzebował zaledwie kilku podań, żeby wyprowadzić w pole rywala. Valverde miał zdecydowanie za dużo czasu, żeby dokładnie przymierzyć do siatki.
W 42 minucie Lewandowski oddał strzał głową. Polak był jednak w trudnej sytuacji, naciskany mocno przez Edera Militao. Trudno przyznać, by w tej sytuacji "Lewy" był w dogodnej sytuacji. Lewandowski był jednak jedynym pomysłem Barcelony na ofensywną odpowiedź na dwa trafienia Realu. Królewscy w pierwszej części ustawili sobie scenariusz spotkania.
Benzema na spalonym przy golu
Drugą połowę spotkania obie drużyny rozpoczęły bez zmian. Barcelona próbowała przycisnąć przeciwników, zaskakując od pierwszych minut. Goście próbowali przedostać się pod bramkę ukraińskiego bramkarza, a Real nadal był konkretny. W 50 minucie Benzema znalazł przed polem karnym Kroosa. Ten uderzył bez przyjęcia, ale Niemiec nie zmieścił piłki pod poprzeczką bramki strzeżonej przez swojego rodaka.
Dwie minuty później gola zdobył Benzema. Tak się przynajmniej wydawało, bo Francuz umieścił piłkę w siatce, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Kibice Barcelony mogli zatem odetchnąć, bo w 52 minucie mogło być już 0:3 z perspektywy przyjezdnych.
Po godzinie gry na trzy zmiany zdecydował się Xavi. Na boisku pojawili się Gavi, Jordi Alba oraz Ferran Torres. Przyjezdni musieli podjąć ryzyko, bo po przerwie Duma Katalonii nie oddała żadnego, choćby niecelnego strzału na bramkę Łunina.
Real ustawił się za to mądrze, wyprowadzając skuteczne kontry. Real w odpowiednich momentach atakował nieco wyżej przeciwnika, a najwięcej zagrożenia Barcelona miała po zagraniach Benzemy czy Viniciusa Jr. Wydawało się, że gospodarze mieli przemyślaną niemal każdą akcję, każde dotknięcie piłki.
Piękna asysta Lewandowskiego dała nadzieję
W 72 minucie szarpnął Ousmane Dembele. Francuz wjechał ze skrzydła w okolice środka, tuż przed pole karne. Skrzydłowy był faulowany, a do piłki ustawionej blisko szesnastki podszedł Lewandowski. Polak trafił jednak prosto w mur utworzony przez graczy Realu.
Lewandowski nie nie tracił jednak nadziei. W 74 minucie Polak przedryblował kilka metrów i padł na murawę w polu karnym. Sędzia Jose Sanchez Martinez kazał jednak wstawać "Lewemu". Katalońscy piłkarze złapali się za głowę, bo wydaje się, że arbiter mógł zerknąć na powtórkę VAR, ale tego nie zrobił. Lewandowski nie ma bowiem w zwyczaju przewracać się bez powodu, a dodatkowo wydaje się, że Polak został trącony przez rywala w polu karnym.
W 83 minucie aktywność Lewandowskiego przyniosła skutek. Wprowadzony w drugiej połowie na boisko Ansu Fati urwał się, ogrywając kilku rywali i zagrywając w pole karne. Tam świetnie piętką zagrał Lewandowski, a kontaktowego gola zdobył Ferran Torres.
Dodajmy, że choć Polak chciał strzelać, piłka ześlizgnęła się z pięty w taki sposób, że można mówić o naprawdę efektownym, kluczowym dograniu polskiego napastnika.
Jak się jednak później miało okazać, kataloński team mógł szukać szans na remis tylko przez niecałe dziesięć minut. Wprowadzony na końcówkę brazylijski skrzydłowy Rodrygo zamknął emocje, wykorzystując rzut karny. Brazylijczyk wcześniej był faulowany, co na powtórce VAR zweryfikował arbiter. Xavi miał pretensje, że we wcześniejszej sytuacji, kiedy faulowany (?) był Lewandowski, sprawiedliwy spotkania nie był tak skory do weryfikacji.
Tym samym Barcelona przegrała swój pierwszy mecz w sezonie LaLiga. Real został za to dzięki wygranej w El Clasico samotnym liderem ligowej tabeli.
Real Madryt – FC Barcelona 3:1 (2:0) Bramki: Karim Benzema (12), Federico Valverde (35), Rodrygo (90-rzut karny) – Ferran Torres (83).