Niezwykłe zachowanie Roberta Lewandowskiego. Chciał oddać piłkę i rzut karny
- Gerard Pique pożegnał się w sobotę z Barceloną, kończąc piękną karierę
- Media w Hiszpanii piszą o geście Roberta Lewandowskiego wobec legendy
- Barca pewnie pokonała Almerię, ale nasz snajper zmarnował rzut karny
FC Barcelona pożegnała w sobotę Gerarda Pique, który zdecydował się zakończyć piłkarską karierę w wieku 35 lat. Defensor zagrał po raz ostatni w barwach Dumy Katalonii, wyprowadził zespół na płytę Camp Nou jako kapitan i wraz z kolegami wywalczył triumf nad UD Almerią, który dał Barcy pozycję lidera LaLiga. Legenda, która osiem razy sięgała po tytuł z Blaugraną i wygrała w jej barwach trzy Ligi Mistrzów, zostawia zespół na szczycie.
Po meczu sporo mówi się nie tylko o tym, że Gerard Pique zdecydował się na szokujący ruch, a jego pożegnanie przeszło do historii. Dziennikarzom nie umknęły też postawa piłkarzy Xaviego Hernandeza i słabszy mecz Roberta Lewandowskiego, który tym razem nie strzelił gola, a w polu karnym rywali nie był tak groźny, jak do tego przyzwyczaił fachowców w Hiszpanii. A mógł szybko wpisać się na listę strzelców.
W 6. minucie spotkania sędzia Pablo González Fuertes podyktował rzut karny dla miejscowych, bo Kaiky dotknął piłki ręką w polu karnym. Piłkę na "wapnie" ustawił Robert Lewandowski i wydawało się, że zaraz będzie 1:0. I wtedy stało się coś, co dzieje się w piłce niezwykle rzadko. Kapitan reprezentacji Polski zawiódł, trafił w słupek i zmarnował jedenastkę. Pierwszą od dwunastu miesięcy, pierwszą w barwach Barcy.
Jak się okazuje, nasz snajper chciał oddać piłkę Gerardowi Pique, by ten pożegnał się z Camp Nou bramką z jedenastu metrów. Hiszpana namawiali do tego również koledzy z drużyny. Ale defensor Barcy zaraz wskazał na Roberta Lewandowskiego, który jego zdaniem powinien egzekwować karnego. I Polak ruszył do piłki, a efekt jego uderzenia już znamy. Tym razem - zupełnie jak nie on - zmarnował strzał z jedenastu metrów i gola nie zdobył.
Wygraną Barcy zapewnili Ousmane Dembele i Frenkie De Jong. "Lewy" pracował w pocie czoła do końca meczu, starał się jak mógł, ale drugiej klarownej sytuacji w sobotę nie wypracował. Media oceniły jego występ jako przeciętny i trzeba powiedzieć, że ten mecz mu po prostu nie wyszedł. Do końca starcia szukał okazji na asystę lub gola, ale tym razem nie dopiął swego. Ale w sobotę na Camp Nou bohater mógł być jeden.
Gerard Pique po meczu dziękował kolegom, a ci podrzucali go na rękach. Zszedł z boiska żegnany owacją na stojąco i rzęsistymi brawami, a wreszcie dostał mikrofon i powiedział do swoich fanów kilka słów. Jak zapowiedział w czwartek, teraz będzie właśnie jednym z nich.
- W życiu wreszcie zaczynasz rozumieć, że kochać to znaczy też pozwolić odejść. Kocham Barcelonę z całego serca i właśnie dlatego myślę, że to odpowiedni moment, aby dać sobie przestrzeń. Jestem przekonany, że wrócę tu w przyszłości. Visca Barca! - powiedział kibicom defensor, żegnając się na dobre z Camp Nou. Epoka dobiegła końca.