Rasistowski skandal w Fortuna Pucharze Polski. Piłkarze zeszli z boiska na znak protestu

Krzysztof Gaweł
10 listopada 2022, 08:33 • 1 minuta czytania
Nie tak miała wyglądać rywalizacja Sandecji Nowy Sącz ze Śląskiem Wrocław w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Piłkarze obu ekip walczyli o ćwierćfinał rozgrywek aż po rzuty karne, a podczas ich trwania doszło do skandalu. Kibice z Wrocławia obrazili rasistowskimi okrzykami Elhadjiego Maissę Falla, wobec czego zawodnicy Sandecji zeszli z boiska na znak protestu. Śląsk awansował, ale sprawa budzi wielkie kontrowersje. Co na to wszystko PZPN? Na razie milczy.
Rasistowski skandal w Fortuna Pucharze Polski. Piłkarze Sandecji zeszli z boiska na znak protestu Fot. Piotr Matusewicz/East News

To jest wprost niewiarygodne, prawda? W 2022 roku w Polsce kibice potrafią zachować się jak jaskiniowcy i w rasistowski sposób obrazić zawodnika rywali, który w naszym kraju gra od ponad roku. I teraz ma jak najgorsze doświadczenia z Polską i Polakami, a wszystko dzięki grupce idiotów, którzy wybrali się na mecz z Wrocławia do Nowego Sącza. Nie dziwimy się, że gracze Sandecji odmówili rywalizacji w takich warunkach.

Mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski trwał ponad dwie godziny. Faworyzowany Śląsk Wrocław dwa razy wychodził na prowadzenie i dwa razy za sprawą Łukasza Kosakiewicza ekipa z Nowego Sącza wyrównywała. Wszystko miało się więc decydować w serii rzutów karnych, które były szansą dla miejscowych, by sprawić kolejną sensację w rozgrywkach. Wszak we wtorek z PP pożegnały się Górnik Zabrze czy Piast Gliwice, a w środę Wisła Kraków.

Meczu jednak nie dokończono, a wszystko z winy skandalicznego zachowania kibiców Śląska Wrocław. W serii rzutów karnych ekipa z PKO Ekstraklsy prowadziła 2:1, trzecią kolejkę zmagań rozpocząć miał Senegalczyk Elhadji Maissa Fall. Podszedł do piłki, trafił w słupek i nie strzelił bramki. Ale więcej rzutów karnych już nie strzelano. Z trybun poleciały rasistowskie okrzyki pod adresem piłkarza z Afryki.

Ten był zdruzgotany, ale w sukurs poszli mu koledzy z drużyny. Wszyscy zgodnie opuścili murawę i odmówili dalszej rywalizacji z wrocławianami. Kto chce grać w piłkę z zespołem, którego kibice na trybunach w XXI wieku udają małpy, by obrazić piłkarza? Sędzia Sebastian Jarzębak zakończył spotkanie, ale nie wiadomo, czy Śląsk Wrocław może świętować awans. PZPN jeszcze nie zdążył zabrać głosu, jak to nasz związek, w kwestii zajść w Nowym Sączu.

Mocno całą sprawę podsumował kapitan Sandecji Nowy Sącz Dawid Szufryn:

Za to Śląsk Wrocław wydał krótkie oświadczenie jeszcze w środę. "Jesteśmy zawiedzeni faktem, iż spotkanie nie zostało dokończone w sportowy sposób. Pragniemy podkreślić, że niezmiennie zależy nam na rywalizacji w duchu fair play oraz w oparciu o regulamin rozgrywek" - napisano w social mediach klubu. Szkoda, że wrocławianie nie są zawiedzeni tym, co wyprawiali podczas meczu ich kibice.

"WKS Śląsk Wrocław oświadcza, iż stanowczo potępia wszelkie formy mowy nienawiści podczas widowisk sportowych. Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec jakichkolwiek przejawów dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, religię, światopogląd, jak i agresji słownej w związku z przynależnością klubową" - napisano.

Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław 2:2 (0:1), mecz przerwany w serii rzutów karnych Bramki: Łukasz Kosakiewicz (64, 120) - John Yeboah (23), Cayetano Quintana (117-karny)

Brak reakcji PZPN i brak rozstrzygnięcia to na razie stan, z którym musimy się pogodzić po meczu. Czy związek ukarze walkowerem Śląsk Wrocław i odda awans Sandecji Nowy Sącz? Co spotka kibiców, których zachowanie to samo dno mułu. Tego nie wiemy, w PZPN szykują się właśnie do wyjazdu na mundial, a do tego mają problem z niejakim "Gruchą", czyli ochroniarzem polskiej kadry z kryminalną przeszłością...

I tak właśnie wygląda dziś nasza piłka. To przykre.

W innych środowych meczach Fortuna Pucharu Polski Motor Lublin wywalczył awans do ćwierćfinału bijąc krakowską Wisłę na swoim boisku po bramce Rafała Króla z rzutu karnego. Skromnie wygrał też Raków Częstochowa, który 1:0 ograł w Szczecinie Pogoń. Awans dała obrońcom trofeum bramka niezawodnego Hiszpana Iviego Lopeza.