"Atmosfera jest trudna". Dlaczego narodowcy podzielili się przed marszem i co zarzucają Bąkiewiczowi

Katarzyna Zuchowicz
11 listopada 2022, 07:07 • 1 minuta czytania
Do tej pory ramię w ramię szli na Marszach Niepodległości. Tym razem, na miesiąc przed imprezą, cała Polska usłyszała, że narodowcy są podzieleni i doszło do rozłamu. – Atmosfera jest trudna – przyznaje tuż przed marszem Witold Tumanowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Na chwilę weszliśmy w to środowisko. Żeby zobaczyć, jak rozwijał się ten spór. I zrozumieć, o co im naprawdę poszło.
Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości oraz Witold Tumanowicz, wiceprezes. Dziś podzieleni. fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News

Patrząc z boku na to, to co dzieje się ostatnio u narodowców, można mieć wrażenie, że to pole jakiejś zaciekłej bitwy.

– Nie wyobrażam sobie, aby Robert Bąkiewicz pozostawał na stanowisku prezesa Stowarzyszenie Niepodległości – przyznaje w rozmowie z naTemat Witold Tumanowicz, wiceprezes w tym stowarzyszeniu.


"Nie mamy zamiaru się obrażać"

Od kilku lat razem organizują Marsze Niepodległości, które rok w rok rozpalają emocje po obu stronach politycznej barykady. Tym razem emocje rozpalają ich. O rozłamie w środowisku narodowców i organizatorów marszu głośno od miesiąca.

"Kto chce zawłaszczyć Marsz Niepodległości?"– pytał portal braci Karnowskich. "Podzieleni narodowcy" – analizował portal DoRzeczy.pl. "Ruch Narodowy i Konfederacja chcą przejąć Marsz Niepodległości?" – zastanawiało się Radio Maryja.

Wszędzie niejako zdumienie, że do czegoś takiego doszło.

– Atmosfera jest trudna. Na pewno są między nami nieporozumienia, które rozwiążemy we własnym gronie, ale nie odbije się to na organizacji Marszu Niepodległości 2022. Nie zmienia to faktu, że wciąż leży nam to na sercu. Nasze wewnętrzne spory nie powinny przekładać się na organizację tego wydarzenia – podkreśla Witold Tumanowicz.

– Przez 12 lat udało nam się zrobić coś dużego. Niezależnie kto jakie ma zdanie na ten temat, to nikt nie może zaprzeczyć, że jest to największe wydarzenie tego dnia. Wszystkie środowiska komentują to, co dzieje się na Marszu Niepodległości. Ciężko przejść obok niego obojętnie – dodaje.

Nasi strażnicy, którzy co roku zasilają Straż Marszu Niepodległości, czyli działacze Młodzieży Wszechpolskiej czy Ruchu Narodowego, nadal będą w straży i wspólnie będą zabezpieczać marsz. Tu nie ma żadnych podziałów. Jesteśmy odpowiedzialni, dlatego nie mamy zamiaru się obrażać i po prostu wspólnie będziemy organizować Marsz Niepodległości.Witold Tumanowiczwiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości

Na zdjęciach z ubiegłorocznego marszu widać, jak Robert Bąkiewicz i Robert Winnicki z Ruchu Narodowego idą obok siebie. Czy teraz będą szli obok niego?

– Proszę nic się tu nie doszukiwać. To długi marsz, to kilometry pochodu. I naprawdę w różnych miejscach można nas spotkać. Wiem doskonale, że można być na marszu ze znajomymi i w ogóle się nie widzieć – odpowiada nasz rozmówca.

Ale dlaczego w ogóle się podzielili?

Rozłam wśród narodowców

Przypomnijmy, zaczęło się na początku października, gdy Robert Winnicki, poseł Konfederacji i lider Ruchu Narodowego oraz Witold Tumanowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości zorganizowali konferencję prasową, na której pokazali, jak odcinają się od prezesa Roberta Bąkiewicza. Nie tylko uprzedzili go z prezentacją hasła i plakatu na marsz, ale padły też słowa o tym, że wizerunek marszu jest "negatywnie obciążony przez działania obecnego szefa stowarzyszenia".

"Jako pierwszy prezes Marsz Niepodległości wzywam, by Marsz Niepodległości odzyskał swój społeczny charakter! Marsz nie jest własnością jednej osoby. Gospodarzami są polscy patrioci i nie może być wątpliwości, że idziemy tylko z polskimi" – grzmiał Tumanowicz.

Bąkiewicz szybko zareagował na to w Radiu Maryja: – Rozumiem, że tą jedną osobą jestem zapewne ja i że jestem osobą, którą trzeba straszyć populus, żeby odmienić ten los. Muszę powiedzieć, że to jest bardzo smutne dlatego, że Marsz, odkąd go organizuję, święci ogromne triumfy.

Twierdził też, że to oni chcą narzucić marszowi jakiś własny przekaz. Że środowiska związane partyjnie i politycznie próbują dominować racje wokół Marszu.

I zastanawiał się, czy ktoś próbuje, upolityczniając to wydarzenie, dzielić je i rozbijać: – Pamiętam, że polscy narodowcy zawsze byli tacy, że działali na rzecz polskiego narodu, a nie na rzecz jakiejś własnej kliki czy kościółka, który wokół siebie tworzyli. 

Z kolei Tumanowcz napisał ostatnio na Twitterze o tym, jak to kolejny raz niemile jest zaskoczony, do czego posuwa się Robert Bąkiewicz, by "zawłaszczyć Marsz Niepodległości i zabić społeczny charakter tej pięknej patriotycznej imprezy.

Co miał na myśli?

Co zarzucają Bąkiewiczowi

– Podkreślam, że Marsz Niepodległości nie jest własnością ani Witolda Tumanowicza, ani Roberta Bąkiewicza. Nie jest własnością jednej osoby i mam nadzieję, że nigdy nie będzie, bo jest własnością przede wszystkim wszystkich patriotów, którzy są na nim zgromadzeni. I to jest jeden z podstawowych zarzutów do prezesa Roberta Bąkiewicza, że właśnie w ten sposób prowadzi marsz jako promocję swojej własnej osoby – mówi Tumanowicz.

Jak według niego Bąkiewicz zawłaszcza marsz?

– To widać choćby poprzez robienie billboardów ze swoją podobizną. Przez przemówienie, które miał podczas marszu w zeszłym roku. Tego przemówienia miało nie być, tak ustalaliśmy. Ale ostatecznie odbyła się 20-minutowa laudacja na rzecz Mateusza Morawieckiego. Marsz jest wydarzeniem politycznym, ale chodzi o to, żeby nie był wydarzeniem partyjnym – odpowiada.

W ubiegłym roku obchody pierwszy raz miały charakter państwowy. – Panie premierze, widział pan w Parlamencie Europejskim tę całą europejską hołotę, plująca na polskiego premiera. To jest niegodne. Jeszcze bardziej niegodna jest hołota, która była tam z Polski, która mówi po polsku i też pluła na polskiego premiera – przemawiał Bąkiewicz.

I jeszcze: – Oni, panie premierze, nie dogadają się z nami. Żadne ustępstwa ani kroku w tył. Zobaczy pan tę ilość biało-czerwonych flag, pół narodu za panem stoi, zdeterminowanego, świadomego, gotowego do poświęceń.

Przypomnijmy tu tylko krótko, że w ubiegłym roku dwie organizacje narodowców, Stowarzyszenie Straż Narodowa i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, dostały 3 mln zł dotacji z Funduszu Patriotycznego. A politycy Koalicji Obywatelskiej sprawdzali, na co Ministerstwo Kultury dało pieniądze stowarzyszeniom Bąkiewicza. Anna Dryjańska pisała o tym tutaj.

Mamy do czynienia z polityką, na którą nie możemy się zgadzać. I na pewno nie ma na to zgody większości członków zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Robert Bąkiewicz oczywiście ciągle jest prezesem, ale mimo wszystko Zarząd też jest organem, który ma prawo do reprezentacji. Zdecydowani odcinamy się od tego, szczególnie od przemówienia w 2021 roku. Witold TumanowiczStowarzyszenie Marsz Niepodległości

– Również w tym roku wystąpiliśmy z postulatem, który przedstawiliśmy prezesowi, że nie zgadzamy się na jego przemówienie na początku Marszu Niepodległości – podkreśla.

Bąkiewicz reaguje w mediach

Z kolei Robert Bąkiewicz skrytykował go oraz Roberta Winnickiego za to, że udzielili wywiadu TVN. Jego komentarz podchwyciły chyba wszystkie prawicowe media.

"Możemy się z Sz. W. Tumanowiczem czy Sz. R. Winnickim nie kochać i mieć różne poglądy, ale pluć na siebie w TVNie? Tym który od początku niszczy idee Marszu Niepodległości?! Słabe, niskie, żenujące. Ja z TVNem nie rozmawiam. Prosta droga do Giertycha" – stwierdził Bąkiewicz.

Taka atmosfera zdominowała to środowisko przed Marszem Niepodległości. Można sobie jednak wyobrażać, że emocje buzowały co najmniej od roku.

– Szorstka męska przyjaźń trwała od samego początku. Wiadomo, że w takich organizacjach może dojść do nieporozumień i rywalizacji, i to nawet dobrze. Natomiast my mieliśmy już do czynienia z ciosami poniżej pasa – mówi Tumanowicz.

Przemówienie Bąkiewicza z 2021 roku to jedno. Emocje pojawiły się też, gdy dowiedzieli się o dopisaniu kilkudziesięciu nowych członków do stowarzyszenia.

– To jest rozczarowujące, jeśli stosowane są ciosy poniżej pasa i gdy jesteśmy stawiani przed faktami dokonanymi. Gdzie nie ma już dyskusji ani ścierania się wizji stowarzyszenia. Bardzo źle się stało – mówi.

W 2023 roku ma się odbyć zjazd stowarzyszenia. Po zapowiedziach można przypuszczać, że będzie się działo i że to jeszcze nie koniec sporu.

– Chcemy przekonywać członków i Roberta Bąkiewicza, że w takim kierunku, jak do tej pory, Marsz Niepodległości nie powinien iść, jeśli chodzi o zaangażowanie partyjne. Będziemy patrzeć na to, czy uda nam się przekonać większość członków stowarzyszenia, a być może uda się przekonać samego Roberta Bąkiewicza – mówi.