Ofiara jezuity: Miał taką filozofię, że jak otworzę się fizycznie, otworzę się też duchowo
- Na portalu Więź.pl ukazała się pierwsza część reportażu autorstwa Pauliny Guzik
- Dziennikarka dotarła do ofiar wykorzystywanych seksualnie przez jezuitę
- Jak udało się ustalić, wśród ofiar była również osoba niepełnoletnia
Jezuita, ojciec Maciej Sz. odliczanie do końca zakazu pracy z młodzieżą postanowił uczcić popijawą z kumplami - również kapłanami. To od opisu imprezy rozpoczyna się tekst Pauliny Guzik, która dotarła zarówno do ofiar jezuity, jak i do jego przełożonych, którzy w swoim odczuciu dołożyli wszelkich starań, by uniemożliwić pracę Macieja Sz. z młodzieżą.
Tymczasem z ustaleń dziennikarki wynika, że ich obowiązkiem było wszczęcie w tej sprawie postępowania, jako że jedna z dziewcząt była nieletnia. Zdaniem zwierzchników nie zrobili tego, bo nie wiedzieli, jak ją odszukać. Dziennikarka podkreśla, że zadanie było banalnie proste.
Jedna z ofiar, bohaterka tekstu "Towarzystwo Maciejowe. Odc. 1: Nie pytać, nie szukać, nie wiedzieć" zgłosiła sprawę do współpracowników Macieja Sz., by chronić osobę, co do której podejrzewała, że też jest wykorzystywana i manipulowana przez jezuitę. W rozmowie z Pauliną Guzik, 32-letnia dziś kobieta nazwana w tekście imieniem Nina opowiedziała o mechanizmach manipulacyjnych, które stosował względem niej jezuita pełniący wówczas funkcję opiekuna grupy młodzieży.
Nina trafiła do wspólnoty "Magis" w Czechowicach-Dziedzicach po wyjeździe na katolickie zgromadzenie młodzieży Lednica 2000. Była wtedy w drugiej klasie liceum. Dopiero po latach terapii była w stanie w pełni zdać sobie sprawę z szeregu nadużyć i manipulacji ojca Macieja, za które długo czuła się winna.
Mechanizmy nadużyć seksualnych
Podobnie jak w wielu sprawach, w których starsza osoba wykorzystuje seksualnie młodszą, jezuita zaczął zbliżać się do nastolatki, która pochodziła z problemowego domu - jej ojciec był uzależniony od alkoholu i agresywny wobec rodziny.
Wedle relacji Niny Maciej Sz. regularnie zmniejszał dystans fizyczny z dziewczętami należącymi do wspólnoty - siadał tuż obok nich, nawet gdy w salce, z której korzystali, wszystkie miejsca były wolne.
Gdy Nina nie chciała wracać do domu ze względu na urodziny mamy, podczas których ojciec zwykł się upijać i wszczynać awantury, jezuita po raz pierwszy posunął się dalej.
"Tamtego dnia jednak po raz pierwszy mnie przytulił. Ja się rozpłakałam – i wtedy po raz pierwszy ojciec wziął mnie na kolana, zaczął mnie dotykać. Pytał mnie, jak się wtedy czuję. Ja byłam przerażona, ale z drugiej strony tak bardzo byłam sparaliżowana, że kompletnie nie wiedziałam, jak mam na to zareagować i ze strachu w tym trwałam i nie przerywałam tego" - wspomina 32-letnia dziś kobieta w rozmowie z Pauliną Guzik.
Stopniowo duchowny posuwał się coraz dalej, zacierając granice. "Ojciec miał taką filozofię, że jak się otworzę fizycznie, to otworzę się też duchowo" - wspominała Nina, która była przez niego coraz mocniej manipulowana i wykorzystywana - aż do pierwszego stosunku tuż pod olbrzymim krucyfiksem w pokoju jezuity znajdującym się tuż nad salką, w której odbywały się spotykania z młodzieżą.
„Patrzyłam cały czas na ten krzyż i czułam, że to nie dzieje się mnie, że ja stoję obok i na to wszystko patrzę” - mówiła w rozmowie z dziennikarką kobieta, która dopiero kilka lat później zdała sobie sprawę, że przeżywała tzw. dysocjację - rodzaj oddzielenia mentalnego od traumatycznego doświadczenia. To bardzo częsta u osób wykorzystywanych seksualnie reakcja psychiczna.
Czy 18-latka jest osobą dojrzałą emocjonalnie?
Nina wspomina, że chociaż w momencie pierwszego stosunku z ojcem Maciejem Sz. miała już ukończone 18 lat, trudno byłoby ją wówczas określić osobą dorosłą psychicznie. Nie rozumiała sytuacji, w której się znajdowała, a dziś sama o sobie mówi, że była "dzieciakiem".
Dziewczyna wspomina też, że ojciec Maciej powiedział jej, iż nie może mu nic zrobić, bo nie złamał prawa, skoro jest pełnoletnia. A jeśli zrobi aferę, to jego po prostu przeniosą, a ona zostanie w Czechowicach-Dziedzicach i będzie musiała się zmagać z konsekwencjami tego, że zdecydowała się powiedzieć głośno o tym, co między nimi zaszło.
Przeczytaj także: 30-latek interesuje się "wyjątkowo dojrzałą" 15-latką? W Polsce o groomingu wciąż się milczy
Manipulacje ojca Macieja Sz.
Historia Niny to także seria manipulacji psychicznych i osaczania jej przez jezuitę. Od chwalenia i komplementowania przed grupą po "kary" polegające na izolowaniu jej i ostrym traktowaniu, czy przychodzenia do jej domu bez uprzedzenia na herbatę do rodziców.
Z czasem odsunęła się od rówieśników i była pod całkowitym wpływem ojca Macieja Sz., który namawiał ją na zostanie zakonnicą, jednocześnie regularnie wykorzystując ją seksualnie - na przykład podczas rekolekcji czy przy stole w jej domu w obecności rodziców.
Inni członkowie wspólnoty prowadzonej przez jezuitów w Czechowicach-Dziedzicach wspominają, że nosiła ona znamiona sekty. Młodzież uczestniczyła np. w wielogodzinnych warsztatach psychologicznych, podczas których każdy z nich musiał wymieniać wady i zalety kolegów, nawet jeśli nie miał na to ochoty.
"Dla mnie straszne było to, że ojciec z jednej strony duchowo mnie prowadził, był mentorem dla całej naszej grupy, a z drugiej strony łamał wszelkie sacrum, jakie miałam w głowie” - mówi Nina w reportażu. Dziewczyna prawdopodobnie uchroniła przed molestowaniem swoją ówczesną koleżankę, którą Maciej Sz. również przymuszał do siadania mu na kolanach - dziewczyny zaczęły wszędzie chodzić razem.
Inne ofiary jezuity
Gdy Nina była w klasie maturalnej, zostawiła telefon u koleżanki ze wspólnoty, która przeczytała jej wymianę wiadomości z ojcem Maciejem. Wtedy wyszło na jaw, że i ona była wykorzystywana przez niego seksualnie.
Nina zdecydowała się zgłosić sprawę dopiero, gdy wyjechała z miasta na studia i zerwała kontakty z jezuitą: „Była od nas młodsza o dwa lub trzy lata i ojciec trzymał ją za rękę. Poczułam się odpowiedzialna za tę dziewczynę i to był taki moment, gdy powiedziałam sobie, że już więcej na to nie pozwolę. Nie pozwolę, aby kolejna, młodsza dziewczyna przeżywała to, co myśmy przeżywały”.
Skontaktowała się ze współzałożycielem wspólnoty - Andrzejem Migaczem. Mimo że kontakt z nim wspomina dobrze i uznaje, że poważnie potraktował jej historię (w wyniku ich rozmowy ojciec Maciej został przeniesiony i odsunięty od pracy z młodzieżą), żaden z poinformowanych przełożonych nie zajął się dogłębnym zbadaniem sprawy.
"Myśmy się wtedy wszyscy uczyli, jak to robić, jak załatwiać te sprawy” - usłyszała od ojca Jakuba Kołacza, ówczesnego socjusza zakonu Paulina Guzik.
Co więcej, po przeniesieniu do innego ośrodka duszpasterskiego ojciec Maciej szybko wrócił do pracy z młodzieżą. Dziennikarce udało się także ustalić, że jezuita usiłował "zbliżyć się" do jednej z zakonnic związanej z ośrodkiem.
Przełożona siostry wskazuje na jej zły stan psychiczny i opowiada, że po stanowczym oporze zakonnicy ojciec Maciej zaczął ją tępić - był opryskliwy, a także omijał ją, gdy podawał wiernym komunię świętą.
Całość tekstu autorstwa Pauliny Guzik można przeczytać pod tym adresem. Wkrótce ukaże się druga część reportażu pokazująca nadużycia ojca Mateusza Sz., a także brak reakcji jego zwierzchników, którzy w większości nie mają sobie nic do zarzucenia. Wiadomo, że dziennikarce udało się dotrzeć do Wiktorii - kobiety, którą jezuita molestował seksualnie, gdy była osobą niepełnoletnią.
Czytaj także: https://natemat.pl/345279,pawel-m-dominikanin-z-wroclawia-wykorzystywal-seksualnie-siostre-zakonna