Zmasowany ostrzał Ukrainy. Rosjanie zaatakowali cele blisko polskiej granicy

Natalia Kamińska
15 listopada 2022, 17:47 • 1 minuta czytania
Armia Władimira Putina coraz gorzej radzi sobie podczas walk w wojnie w Ukrainie. Z tego względu Rosjanie często decydują się na ataki z powietrza na liczne cele w całym kraju. Ostatni taki atak miał miejsce we wtorek po południu.
Rosjanie zaatakowali cele w różnych częściach Ukrainy. Fot. AA/ABACA/Abaca/East News

Pociski spadły w wielu miejscach w Ukrainie, w tym w Kijowie oraz Lwowie, który jest bardzo blisko polskiej granicy. "Eksplozje słychać we Lwowie. Wszyscy zostają w schronach!" – pisał po południu na Telegramie Andrij Sadowy, mer Lwowa. Miasto jest częściowo pozbawione prądu po tych atakach.

Podobnie jest w przypadku Charkowa, który także został zaatakowany. "Rosja uderzyła w obiekt infrastruktury krytycznej w Charkowie, nie ma informacji o ofiarach" – informowały władze tego miasta. Do ataków doszło też m.in. w Kowlu, Żytomierzu, Dnieprze czy Krzywym Rogu. Mieszkańcy, jeśli mieli taką możliwość, ukryli się w schronach.

Szef MSZ Ukrainy: Rosyjskie rakiety zabijają teraz ludzi

Na najnowsze ataki Rosjan już odpowiedział szef MSZ Ukrainy. "Rosyjskie rakiety zabijają teraz ludzi i rujnują infrastrukturę w całej Ukrainie. To właśnie Rosja ma do powiedzenia w sprawie rozmów pokojowych. Przestańcie proponować Ukrainie przyjęcie rosyjskiego ultimatum! Ten terror można powstrzymać tylko dzięki sile naszej broni i zasadom" – pisał w emocjonalnym tonie na Twitterze Dmytro Kułeba.

Na pewno są zabici i ranni "Co najmniej jedna osoba zginęła we wtorek w wyniku ataku rakietowego na budynek mieszkalny w Kijowie" – przekazał wstępnie mer Kijowa Witalij Kliczko. Niemal połowa stolicy jest także bez prądu.

Ukraińcy szacują, że tylko dziś Rosjanie wystrzelili około 100 rakiet. W każdym z miejsc, gdzie doszło do ataków, szacowane są na razie straty i ofiary.

Rosjanie atakują obiekty infrastruktury krytycznej

Rosjanie od jakiegoś czasu celują w obiekty infrastruktury krytycznej, aby pozbawić jak najwięcej miejsc w Ukrainie prądu czy wody i w taki sposób osłabić ten kraj. Jednak na froncie radzą sobie coraz gorzej.

I tak Ukraińcom w ostatnim czasie udało wyzwolić strategiczny Chersoń, bo Rosjanie się z niego wycofali. – Uratujemy życie naszych żołnierzy i zdolność bojową naszych jednostek. Trzymanie ich na prawym (zachodnim) brzegu jest daremne. Część z nich można wykorzystać na innych frontach – tłumaczył niedawno tę decyzję dowódca rosyjskich operacji w Ukrainie, generał Siergiej Surowikin.

W mieście niespodziewanie pojawił się nawet prezydent Wołodymyr Zełenski, który spotkał się z mieszkańcami i żołnierzami. Ukraiński przywódca podczas tego spotkania podkreślał, że wyzwolenie Chersonia oznacza "początek końca" wojny z Rosją. – Ukraina idzie do przodu i jest gotowa do pokoju – powiedział w poniedziałek żołnierzom i mieszkańcom.

W odpowiedzi na wizytę Zełenskiego w Chersoniu Kreml przekazał, że miasto jest częścią Rosji. – Pozostawiamy to bez komentarza – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. I dodał: "Wiecie, że to terytorium jest częścią Federacji Rosyjskiej".