Fatalne wieści dla Lewandowskiego. Komisja ligi była bezlitosna za czerwoną kartkę
Zawieszenie na trzy mecze – to kara dla Roberta Lewandowskiego po pechowym dla niego wyjazdowym meczu z Osasuną Pampeluna. Jak podaje "Marca", decydujące w tym przypadku było to, co znalazło się w protokole sędziego po spotkaniu. Uwagi arbitra w tym dokumencie okazały się wyjątkowo dotkliwe dla Polaka.
"Po wyrzuceniu z boiska, kierując się w stronę szatni, zawodnik dwukrotnie wykonał gest dezaprobaty dla sędziego" – czytamy w protokole, pod którym podpisał się Jesus Gil Manzano.
O jaki gest chodziło? Przypomnijmy, że Polak długo nie mógł się pogodzić z decyzją arbitra, który odesłał go do szatni. Pytał, gestykulował, protestował. A na koniec pokazał wymowny gest w stronę rozjemców. "Lewy" wskazał na swój nos, a później na sędziego. Dziennik "AS" napisał o "kontrowersyjnym" i "dziwnym" geście Polaka.
Czytaj także: O tym geście Roberta Lewandowskiego mówi cały świat. Co Polak pokazał sędziom?
Lewandowski tłumaczył później, że to zachowanie było skierowane do trenera Barcelony, ale ten argument widocznie nie był na tyle mocny, by potraktować napastnika łagodniej przy wymierzaniu kary. "Sędzia wychwycił ten gest dotknięcia nosa przez Polaka, interpretując to jako pogardę dla niego" – wskazała "Marca".
Mecze FC Barcelony bez Lewandowskiego
Co w praktyce oznacza kara dla Lewandowskiego? Na razie Polak może skupić się na mundialu i występach dla Biało-Czerwonych. O ligowej rzeczywistości przypomni sobie dopiero na przełomie roku, kiedy będzie musiał pauzować w trzech spotkaniach La Liga. Lewandowski nie zagra z Espanyolem Barcelona (31 grudnia), Atletico Madryt (8 stycznia) i Realem Betis (14 stycznia). Będzie mógł wystąpić dopiero z Getafe FC.
Zakaz występów to jedno, ale patrząc na to, z jakimi rywalami "Barca" będzie musiała radzić sobie bez "Lewego", to oznacza wyjątkowo trudną przeprawę dla Dumy Katalonii. Tym bardziej, że polski napastnik pozostaje kluczową postacią w drużynie Xaviego Hernándeza.
Lewandowski i czerwona kartka
Przypomnijmy jeszcze, że w całej spawie chodzi o sytuację z 31. minuty starcia z Osasuną. Wtedy snajper FC Barcelony obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Lewandowski ostro potraktował rywala, ale nie mógł się pogodzić z decyzją arbitra.
Jak pokazały powtórki, Polak ostro wszedł w przeciwnika w walce o górną piłkę. Wyskoczył z kolanem skierowanym wprost w klatkę piersiową Hiszpana, do tego uderzył go łokciem w okolice głowy, co jest przez arbitrów na całym świecie karane bardzo surowo.
Czy Polakowi należała się za to kartka? Większość ekspertów jest zdania, że tak. Ale piłkarze FC Barcelony i sam napastnik uważali inaczej. Robert Lewandowski doptytywał, dlaczego dostał kartonik i tłumaczył, że na niego nie zasłużył. Sędziowie decyzji nie cofnęli i nie skorzystali z VAR, choć tego domagali się gracze "Barcy". Lewandowski nie miał wyjścia – musiał udać się do szatni.