Andrzej Duda w Przewodowie ujawnił, że rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim
- Minęły dwa dni od momentu, gdy polską i międzynarodową opinię publiczną rozpaliły informacje o tragedii w Przewodowie koło Hrubieszowa
- Dwa pociski spadły na lokalną suszarnię zboża około 300 metrów od pobliskiej szkoły podstawowej. Na miejscu śmierć poniosły dwie osoby
- Według wstępnych doniesień NATO, Polski i USA był to pocisk przeciwrakietowy wystrzelony z terytorium Ukrainy
- – Śledczy wydobywają szczątki rakiety i zbierają ślady – powiedział podczas konferencji w Przewodowie Andrzej Duda
Andrzej Duda pojechał do Przewodowa. "Rozmawiałem z Wołodymyrem Zełenskim"
Andrzej Duda dotarł do Przewodowa około południa. Odbył szereg spotkań z lokalną społecznością, by zapewnić ją, że jest w pełni bezpieczna. Po uspokajających rozmowach prezydent zwołał konferencję prasową.
– W tej chwili trwają na miejscu, gdzie upadła rakieta, czynności. One mogą trwać jeszcze przez kilkadziesiąt godzin. Śledczy wydobywają szczątki rakiety i zbierają ślady. Trwają też przygotowania do uroczystości pochówku ofiar tej tragedii – powiedział.
– Mam tylko jedną prośbę. Rozmawiałem z bliskimi jednej z ofiar. Prosiłbym o uszanowanie prywatności. Rodziny chciałyby pożegnać się z najbliższymi w spokoju – dodał – To trudny moment dla rodzin, dla całej miejscowości. Ludzie tutaj się wspomagają, są razem – zaznaczył.
Andrzej Duda powiedział, że rozmawiał o sprawie z Wołodymyrem Zełenskim. – Staram się go wspierać we wszystkich jego działaniach dotyczących obrony kraju i Ukrainy. To dla nich ogromnie trudna sytuacja. Są wielkie emocje i wielki stres – stwierdził.
Prezydent przypomniał, że w ostatnich dniach Ukraina znajdowała się pod zmasowanym ostrzałem ze strony rosyjskiej. – Te rakiety spadały na wszystkie miasta. Ginęli zwykli ludzie, obywatele. To nie powinno nikogo dziwić, że są emocje także u prezydenta. On także to bardzo przeżywa – zaznaczył.
– Rakieta nie była wymierzona w Polskę. Nie był to atak wymierzony w Polskę. Za granicą toczy się wojna. Rosja zaatakowała Ukrainę, a Ukraina się broniła. Nikt nie chciał nikogo w Polsce pozbawić życia – zapewnił.
Andrzej Duda odpowiedział także, czy Ukraina zostanie dopuszczona do udziału w śledztwie. – Jeśli goście z Ukrainy będą chcieli zobaczyć czynności postępowania, będzie można im je pokazać. Jeśli chodzi o udział w postępowaniu, to zależy od prawa międzynarodowego – ocenił.
Co się stało w Przewodowie koło Hrubieszowa?
Jak pisaliśmy w naTemat, w minioną środę odbyło się spotkanie Rady Północnoatlantyckiej. Tuż po zakończeniu obrad o wstępnych ustaleniach w sprawie eksplozji na Lubelszczyźnie poinformował sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg.
– Wypadek ten był najpewniej spowodowany ukraińskim pociskiem przeciwlotniczym, wystrzelonym, by bronić terytorium Ukrainy przed atakiem ze strony rosyjskich pocisków manewrujących – powiedział.
Warto podkreślić, że ustalenia te powtórzyły władze w Warszawie i Waszyngtonie. Wszyscy jednak mówią wprost: to Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność, ponieważ nadal prowadzi nielegalną wojnę w Ukrainie. Początkowo Wołodymyr Zełenski publicznie zdementował, by miałby być to pocisk przeciwrakietowy. – Nie mam wątpliwości, że to nie był nasz pocisk – zaznaczył. Teraz jednak polityk wypowiada się w nieco innym tonie.
– Nie wiem, co się wydarzyło tym razem. Nie jesteśmy pewni na 100 procent. Jestem jednak pewien, że był to rosyjski pocisk. Jestem też pewien, że odpaliliśmy pociski obrony przeciwlotniczej, ale nie możemy jednoznacznie powiedzieć, że była to obrona Ukrainy – doprecyzował.
Jak podchodzić do tej różnicy zdań? W rozmowie z Michałem Koprowskim dla naTemat wyjaśnił to były ambasador RP w Kijowie, Jan Piekło.
– Była to najprawdopodobniej rakieta S-300, co zostało już przynajmniej wstępnie ustalone. Natomiast te rakiety są używane zarówno przez armię ukraińską, jak i oczywiście rosyjską – powiedział.
– Należy spokojnie do tego podejść, wysłuchać ukraińskiej strony, być w kontakcie i konsultować całą sprawę z Ukraińcami. Może Ukraińcy posiadają jeszcze jakieś informacje, o których my nie wiemy – dodał.