Fantastyczny pokaz futbolu Hiszpanów. Siedem goli i wielkie granie "dzieciaków" Enrique
- W środę na MŚ 2002 w rozgrywane są mecze grup E oraz F
- Hiszpanie mistrzami świata byli raz w historii, dokładnie w 2010 roku
- Dla reprezentacji Kostaryki to szósty udział w mundialowym turnieju
Kolejny z faworytów do gry o najważniejsze trofeum mundialu w Katarze wyszedł na murawę Al Thumama Stadium w Dosze w środowe popołudnie. Hiszpania po tytuł mistrzowski sięgała ostatni raz 12 lat temu, mając co prawda zupełnie inny skład, ale znalazł się w nim również jeden, który jest też w 2022 roku.
Tym piłkarzem jest Sergio Busquets, klubowy kolega Roberta Lewandowskiego ze stolicy Katalonii, który przeciwko Kostaryce wyszedł jako środkowy obrońca. Trener Luis Enrique obudował drużynę, znajdując w niej miejsce zarówno dla doświadczenia, jak i młodości. Wystarczyło spojrzeć na środkową strefę, gdzie karty mieli rozdawać Rodri, Gavi oraz Pedri.
Na drugim biegunie znajduje się za to kadra Kostaryki. Ich największy sukces to rok 2014 i mundial w Brazylii, gdzie drużyna zdołała dotrzeć do 1/4 finału. Tamten sukces pamięta m.in. Keylor Navas, doświadczony golkiper, który nadal strzeże kostarykańskiej bramki.
Rekordzista Gavi, zabawa La Furia Roja
Praktycznie od pierwszej minuty drużyna Enrique narzuciła swój styl gry. La Furia Roja jak nazywana jest hiszpańska kadra, w przeciągu 30 minut potrafiła wyjść na prowadzenie 3:0. Hiszpanie grali swoje, czyli imponowali błyskawiczną wymianą celnych podań, a dodatkowo płynnością zmian pozycji.
Dość powiedzieć, że hiszpański zespół zaczął mecz bez klasycznego napastnika, "dziewiątki" pokroju Lewandowskiego. Na hiszpańskiej szpicy zagrał Marco Asensio, ofensywny pomocnik, któremu nie przeszkodziło to w zdobyciu jednej z bramek. Festiwal strzelecki rozpoczął jednak piekielnie szybki skrzydłowy, Dani Olmo.
Piękną asystę przy golu zaliczył Gavi. Pomocnik Barcelony, który pojawiając się na boisku w meczu z Kostaryką, stał się najmłodszym uczestnikiem MŚ w historii hiszpańskiej piłki. Klubowy kolega "Lewego" w momencie środowego spotkania miał dokładnie 18 lat i 110 dni. Gavi pobił dotychczasowy rekord, który należał do Cesca Fabregasa.
Na 2:0 podwyższył wspomniany wcześniej Asensio. Co ciekawe, dogrywał w tej sytuacji Jordi Alba z Barcelony, a o wykończenie zadbał zawodnik z Realu Madryt.
Po kolejnych 10 minutach było już 3:0. Ponownie ważną rolę odegrał Alba, który był faulowany w polu karnym. Powtórki nie pozostawiły wątpliwości, że Oscar Duarte faktycznie lekko zahaczył obrońcę Hiszpanii i sędzia wskazał na jedenastkę. Pewnym egzekutorem okazał się Ferran Torres, który tego dnia trafił raz jeszcze.
Kolejny z kolegów RL9 z Barcelony pokazał, że z rzutami karnymi nie ma żadnego problemu. Co więcej, specyficzny nabieg do strzału może sugerować, że ktoś tu kogoś podpatrywał. Niestety, szkoda, że Lewandowski kilkanaście godzin wcześniej nie zdołał być tak pewny.
Hiszpanie nie mieli litości dla rywali
Obraz gry nie uległ zmianie w drugich 45 minutach. Hiszpanie potrzebowali niespełna dziesięciu minut, żeby ponownie pokonać doświadczonego Navasa. Jeśli ktoś miał wątpliwości, kto będzie górą w starciu Hiszpanii z Kostaryką, w 54 minucie miał już jasność.
Przy wyniku 4:0 trener Enrique zaczął dokonywać korekt w składzie. Z boiska zeszli m.in. wyróżniający się Torres czy Alaba. Odpoczynek należał się również kapitanowi.
Tacy gracze jak Busquets mogą jednak z optymizmem spoglądać w przyszłość. Zmiennicy w kadrze Hiszpanii to również klasowi gracze, więc "Lucho", jak nazywa się hiszpańskiego trenera, ma w kim wybierać. Na boisku pojawili się np. Alvaro Morata, Koke czy Carlos Soler.
Najpiękniejszego gola meczu zdobył Gavi, trafiając na 5:0. Oprócz miana najmłodszego w historii hiszpańskiej piłki na mundialach zyskał również status najmłodszego strzelca.
Dzieła zniszczenia Kostaryki dokonali do spółki dwaj rezerwowi, już w doliczonym czasie gry. Najpierw Soler, a następnie Morata, dobijając wynik swojej kadry do siedmiu trafień. Obaj panowie dołożyli po cegiełce do świetnego otwarcia MŚ przez Hiszpanów.
Kostaryka nie zagrała wielkiego meczu i była tylko tłem, ale nie można odbierać jakości, jaką zaprezentowała kadra Enrique. Hiszpanie nadal są na etapie budowy drużyny na przyszłe, wielkie turnieje, ale nie jest wykluczone, że już w Katarze pokuszą się o miłą niespodziankę dla swoich kibiców. Z pewnością mają ku temu spore możliwości.
Warto przypomnieć, że w drugim spotkaniu grupy E doszło do sporej sensacji. Japonia ograła Niemców 2:1 (0:1), w imponujący sposób odwracając losy pojedynku w końcówce meczu.
Hiszpania – Kostaryka 7:0 (3:0) Bramki: Dani Olmo (11), Marco Asensio (21), Ferran Torres (31-rzut karny, 54), Gavi (74), Carlos Soler (90), Alvaro Morata (90+2). Żółta kartka: Francisco Calvo (Kostaryka) Sędziował: Mohammed Abdulla Hassan Mohammed (Zjednoczone Emiraty Arabskie) Widzów: ok. 20 000 Hiszpania: Unai Simon – Jordi Alba (64. Alejandro Balde), Aymeric Laporte, Sergio Busquets (64. Koke), Cesar Azpilicueta – Rodri, Gavi, Pedri (57. Carlos Soler) – Dani Olmo, Marco Asensio (69. Nico Williams), Ferran Torres (57. Alvaro Morata). Kostaryka: Keylor Navas – Bryan Oviedo, Francisco Calvo, Oscar Duarte, Keysher Fuller Spence, Carlos Martinez (46. Kendall Waston) – Jewison Bennette (61. Bryan Ruiz), Yeltsin Tejeda, Celso Borges (72. Brandon Aguilera), Joel Campbell – Anthony Contreras (61. Alvaro Zamora).