Tenisowy związek nie przekazał całej prawdy. Oskarżany o molestowanie prezes wciąż w zarządzie
- Skrzypczyński podał się do dymisji po zarzutach o molestowanie seksualne, ale pozostał członkiem zarządu
- Polski Związek Tenisowy przemilczał ten fakt w swoim komunikacie
- Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula opowiedziała dziennikarce NaTemat o tym, jak była seksualnie dręczona przez trenera jako dziecko
Skrzypczyński podał się do dymisji, ale został w zarządzie
W październiku portal Onet ujawnił, że szef Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński przez długie lata stosował przemoc wobec swojej rodziny. Jednocześnie miał się dopuszczać molestowania seksualnego wobec młodych, niepełnoletnich tenisistek. Wśród nich była Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy, która ujawniła, że jako 13-latka była molestowana seksualnie przez obecnego prezesa PZT Mirosława Skrzypczyńskiego.
- Nie powiedziałam nawet koleżankom, a jak się teraz okazuje, część z nich równolegle przeżywała to samo. Przez lata, także jako osoby dorosłe, dyskutowałyśmy o wszystkim, tylko nie o tym. Do niedawna myślałam, że byłam jedyna – podobnie moje koleżanki. Dopiero teraz zaczęłyśmy rozmawiać o tym, co robił nam trener - mówiła w rozmowie z Anną Dryjańską z NaTemat.pl.
Czytaj także: Kotula o reakcjach na to, że była molestowana. "Nie mogę wyrzucić z głowy jednej wiadomości"
Po tekstach Onetu Skrzypczyński podał się do dymisji. Oficjalny komunikat brzmiał: "Rezygnacja Mirosława Skrzypczyńskiego została przyjęta jednogłośnie". Jednak teraz okazuje się, że Polski Związek Tenisowy nie mówił całej prawdy.
Jak ustalił Onet, Skrzypczyński wciąż pozostaje członkiem zarządu związku, a dymisja dotyczy jedynie pełnienia przez niego funkcji prezesa. Następca Skrzypczyńskiego Dariusz Łukaszewski skomentował to dla Onetu: "Co do jego obecności w zarządzie zdecyduje powoływana przez nas specjalna komisja, która badać będzie ujawniane przez media przypadki jego ewentualnych niewłaściwych zachowań".
"Uciekałam przed trenerem"
Wstrząsające są relacje ofiar Skrzypczyńskiego, w tym posłanki Katarzyny Kotuli: "Byłam dzieckiem, 13-, a potem 14-letnią dziewczynką z blond lokami. A on - dziś to wiem na pewno - był seksualnym predatorem". – Za zamkniętymi drzwiami dotykał mnie po miejscach intymnych... po piersiach, pośladkach. Napastował mnie seksualnie co najmniej kilkanaście razy na przestrzeni trzech lat. Kiedy to robił, byłam całkowicie sparaliżowana" – powiedziała dla Onetu.
W wywiadzie z NaTemat podkreślała, że znała osoby, które miały talent na miarę Świątek i Hurkacza, a Skrzypczyński: "nie tylko złamał im życie, ale i odebrał szansę na światową karierę". Po tym, jak w mediach zawrzało, do sprawy odniosła się Iga Świątek. Tenisistka podkreśliła, że nie może milczeć wobec afery. "Nie godzę się na przemoc w sporcie, nie tylko w tenisie, ale w każdym sporcie i po prostu w życiu" – zaprotestowała.
"Gdy chodzi o przemoc fizyczną i psychiczną, bardzo ważna jest wrażliwość i troskliwość względem ofiar i zabierając głos, to o nich trzeba myśleć najpierw. Postaram się to zrobić najlepiej, jak potrafię" – dodała Świątek.