Polska lepsza od Arabii, mamy zwycięstwo na mundialu. Cenny triumf rodził się w bólach
- Piotr Zieliński i Robert Lewandowski dali nam triumf nad Arabią Saudyjską
- Bohaterem meczu został Wojciech Szczęsny, który obronił rzut karny
- To zwycięstwo rodziło się w bólach, ale Polacy w pełni na nie zasłużyli
- Nasz kapitan pierwszy raz w swojej karierze strzelił gola na mundialu
Reprezentacja Polski w swoim drugim meczu w finałach piłkarskich mistrzostw świata w Katarze stawiła czoła liderującym w grupie C piłkarzom Arabii Saudyjskiej. Po wygranej z Argentyną nasi rywale wpadli w stan euforii, bo kolejne zwycięstwo mogło im dać drugi w historii, a pierwszy od 1994 roku awans do fazy pucharowej. A Albicelestes zagrali perfekcyjne 45 minut, ale przez kontuzje stracili dwóch kluczowych piłkarzy.
Nasz zespół nie mógł się wystraszyć rywala, z którego jeszcze niedawno dworowano i dopisywano sobie trzy "oczka" za starcie z nim. Trzeba było odorobić lekcję z pierwszego meczu, zaatakować i ograć Zielone Sokoły, zajmując ich miejsce na czele grupowej tabeli. Czesław Michniewicz do składu wstawił Arkadiusza Milika, który miał dać wsparcie Robertowi Lewandowskiemu na szpicy. I wreszcie ustawił zespół bardzo ofensywnie.
Już od pierwszych minut na Education City Stadium Polacy przekonali się, jak szaleni są arabscy kibice, którzy żywiołowo dopingowali swoje Sokoły w starciu z naszymi Orłami. Ale trzeba było się skupić na grze, a już w pierwszej akcji Matty Cash ruszył pod bramkę Saudyjczyków, którzy pozbawili go piłki. W 3. minucie nasi rywale zagrali pierwszy atak pod naszą bramkę, wszystko wyjaśnił jednak nasz filar, Kamil Glik.
A Biało-Czerwoni odpowiedzieli akcją Piotra Zielińskiego, który podał przez pole karne Arabów, jednak nie znalazł żadnego z naszych napastników. I znów polska kadra poszła do ataku lewą flanką, tam Bartosz Bereszyński podawał przed bramkę i Piotr Zieliński niemal przejął piłkę po błędzie jednego z defensorów. W 11. minucie kontrę naszej drużyny wyprowadzał Grzegorz Krychowiak, ale faulował go ostro Mohamed Kanno.
Ten sam piłkarz jako pierwszy miał znakomitą okazję w meczu, w 13. minucie rozerwali naszą defensywę rywale i groźnie strzelał 28-latek. Na szczęście Wojciech Szczęsny był na posterunku i ocalił nas przed utratą gola. Mieliśmy jednak inny problem, bo już po kwadransie gry żółte kartki złapali Jakub Kiwior i Matty Cash, co oznaczało, że połowa naszej defensywy nie mogła już sobie pozwolić na ostrą i twardą grę.
A rywale śmiało atakowali, nie zamierzali czekać na akcje Polaków i grać z kontry. Prezentowali wysoką kulturę gry, mieli pomysł na swoje akcje i bardzo dużo biegali. Polacy grali tymczasem nerwowo, chaotycznie i nie potrafili narzucić rywalom swoich reguł gry. A tymczasem Matty Cash ostro zaatakował rywala łokciem i miał dużo szczęścia, że sędzia tego nie widział, bo wyleciałby z boiska z drugą żółtką kartkę już po dwudziestu minutach.
Piłkarze Czesława Michniewicza wreszcie wyszli do przodu, piłkę na prawo dostał Przemysław Frankowski, ale znów szybsi byli defensorzy w zielonych strojach. Zaczęliśmy pressować, Matty Cash wywalczył rzut rożny w 26. minucie, a po nim Krystian Bielik strzelał kapitalnie głową. Piłkę z linii bramkowej wybił jednak Saleh Al Shehri, który ocalił swój zespół przed utratą gola. Ależ było blisko!
Cierpieli polscy piłkarze, cierpieli kibice i cierpieli nasi rywale, bo Biało-Czerwoni grali bardzo ostro, aż kości trzeszczały. Niepokojąco mało było w grze Roberta Lewandowskiego, który po piłkę musiał wrócić aż do środka pola. Tam opadło go pięciu rywali, ale nasz kapitan nie stracił futbolówki. Po chwili miał okazję w polu karnym rywali, przedzierał się na pozycję strzelecką, ale sędzia uznał, że faulował Aliego Al Boleahiego. I akcję przerwał...
Nasi piłkarze zaskoczyli jednak przeciwnika w 39. minucie. Wojciech Szczęsny zagrał daleko na prawo do Matty'ego Casha, a tam defensor wymienił piłkę z Przemysławem Frankowskim i podał do Roberta Lewandowskiego. Kapitan wpadł w pole karne, był już pod linią końcową i wycofał piłkę do Piotra Zielińskiego, który mocnym udrzeniem dał nam prowadzenie w meczu. Udało się, wreszcie. To nasz pierwszy gol z akcji na mundialu od 2002 roku.
I zaraz Polacy natarli na zszokowanych rywali, Robert Lewandowski uderzał z ostrego kąta, ale nie trafił w światło bramki. Arabowie szybko się jednak podnieśli i wtedy nadeszła felerna 43. minuta meczu. Krystian Bielik zatrzymywał w polu karnym Saleha Al Shehriego, a ten padł jak rażony piorunem i na pewno dodał sporo od siebie po zagraniu Polaka. Sędzia Wilton Pereira Sampaio ruszył do VAR, po czym wrócił na murawę i wskazał na "wapno".
Rzut karny dla Arabii Saudyjskiej. Tylko Wojciech Szczęsny mógł ocalić nam skórę i w kluczowym momencie popisał się interwencją klasy światowej.Polski bramkarz w końcówce pierwszej połowy obronił rzut karny wykonywany przez Salema Al Dawsariego i dzięki niemu Biało-Czerwoni do przerwy prowadzą w swoim drugim meczu na mundialu 1:0 z Arabią Saudyjską. Rywale próbowali dobijać strzał, ale nasz bramkarz był na posterunku.
Do końca pierwszej połowy na murawie panowali Polacy, a Robert Lewandowski i Piotr Zieliński mieli swoje okazje, by znów ukąsić rywali. Nie udało się, ale po 45 minutach wynik był lepszy, niż mógł być. I teraz nasza drużyna mogła ze spokojem przygotować plan na drugą połowę. A w szatni Saudyjczyków trener Herve Renard zapewne już zaczynał swoje czary...
Zielone Sokoły wyszły na drugą połowę niezwykle zmotywowane i gotowe do walki, ale nasi piłkarze mieli komfortową sytuację. Mogli kontrować, zadawać kolejne ciosy i rozstrzygnąć ten mecz bez większych przeszkód. Ale rywale atakowali z pomysłem, szybko przedostawali się pod naszą bramkę i raz za razem strzelali aż miło. W 55. minucie zagotowało się w polu karnym, strzela Salem Al Dawsari i znów Wojciech Szczęsny spisał się fantastycznie.
Niepokojąco głęboko schował się nasz zespół, nie był w stanie rozgrywać piłki i odepchnąć Saudyjczyków od własnego pola karnego. Bardzo groźnie strzelali Abdulelah Al Malki i Mohamed Kanno, bardzo blisko byli szczęścia nasi rywale, a trener Czesław Michniewicz myślał. Co wymyślił? Zdjął Piotra Zielińskiego z boiska, a ten był bardzo niezadowolony. Usiadł jednak na ławce, a szansę dostał 20-latek Jakub Kamiński.
W 63. minucie powinno być 2:0, Przemysław Frankowski wrzucił z polu pola karnego miękko piłkę przed bramkę, a Arkadiusz Milik wspaniale złożył się do strzału. I niestety trafił w poprzeczkę, choć mógł rozstrzygnąć ten mecz na dobre. Trzy minuty później Jakub Kamiński wspaniale podał do naszego kapitana, a Robert Lewandowski w powietrzu złożył się do piłki i trafił w słupek! Oj nie może się przełamać nasz as na mundialu za nic w świecie.
Arabowie z minuty na minutę atakowali coraz mocniej i mocniej, nie zamierzali przegrywać tego meczu, więc dla naszych zrobiło się więcej miejsca w środku pola. Szansę dostał więc Krzysztof Piątek, który zastąpił Arka Milika i staraliśmy się wygrać ten mecz bez żadnych wątpliwości. Zmiennik niemal od razu podał świetnie do Roberta Lewandowskiego, a ten został zablokowany w ostatniej chwili przez rywala. I cały czas polował na swojego gola.
Ostatni kwadrans meczu to była twarda, męska walka o zwycięstwo na mundialu. Bardzo groźnie strzelał zza pola karnego Abdulelah Al Malki, po chwili groźnie zagrał przed polską bramkę Sultan Al Ghannam, a nasi czekali i czekali. Próbował Krzysztof Piątek, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. I wtedy nadeszła 82. minuta, Abdulelah Al Malki zgubił piłkę przed swoim polem karnym, a Robert Lewandowski zabrał ją i wpakował do siatki rywali.
Kapitan fetował jak szalony, miał łzy w oczach i zaraz dopadła go cała drużyna. Kamień spadł mu z serca, bo długo nie miał szczęścia i nie potrafił wpakować piłki do siatki przeciwników. Udało się, "Lewy" przypieczętował triumf naszej drużyny i teraz może już ze spokojem zająć się trafianiem do siatki kolejnych rywali. Mógł dorzucić drugiego gola w doliczonym czasie gry, ale tym razem górą był Mohammed Al Owais, który końcówkami palców odbił piłkę w sytuacji sam na sam.
W sobotę reprezentacja Polski zrobiła swoje, pokonała Arabię Saudyjską i jest nowym liderem grupy C piłkarskich mistrzostw świata. Biało-Czerwoni na koniec fazy grupowej zmierzą się w środę 30 listopada z Argentyną (godzina 20:00) i nawet remis w tym meczu może dać nam awans do 1/8 finału piłkarskich MŚ. O tym, jaki wynik będzie korzystny, przekonamy się w sobotę, bo Albicelestes muszą jeszcze stawić czoła Meksykowi. Ten pojedynek rozpocznie się w sobotę o 20:00.
Polska – Arabia Saudyjska 2:0 (1:0) Bramki: Piotr Zieliński (39), Robert Lewandowski (82) Żółte kartki: Jakub Kiwior, Matty Cash, Arkadiusz Milik – Abdulelah Al Malki, Abdulelah Al Amri Sędziował: Wilton Pereira Sampaio (Brazylia) Widzow: ok. 45 000
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Jakub Kiwior, Kamil Glik, Matty Cash – Grzegorz Krychowiak, Krystian Bielik – Piotr Zieliński (63. Jakub Kamiński), Przemysław Frankowski – Arkadiusz Milik (71. Krzysztof Piątek), Robert Lewandowski Arabia Saudyjska: Mohammed Al Owais – Saud Abdulhamid, Abdulelah Al Amri, Ali Al Boleahi, Mohammed Al Breik (65. Sultan Al Ghannam) – Abdulelah Al Malki (85. Abdulrahman Al Oboud), Sami Al Anjei (46. Nawaf Al Abed, 90. Hattan Bahebri), Mohamed Kanno, Firas Al Brikan – Salem Al Dawsari, Saleh Al Shehri (85. Nasser Al Dawsari).